​Słodycze z twoich koszmarów

FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

​Słodycze z twoich koszmarów

Annabel rzeźbi i tworzy z najlepszej belgijskiej czekolady przerażająco realistyczne czaszki ptaków, kociąt i bliźniąt syjamskich oraz modele anatomiczne

Z Annabel de Vetten (znaną też jako Annabel Lecter) spotkaliśmy się już wcześniej: wtedy uchyliła nam rąbka tajemnicy w Conjurer's Kitchen, swej niezwykłej pracowni, w której tworzy mroczne wypieki, takie jak dwugłowe cielę, tors z wybebeszonymi flakami i naturalnej wielkości zwłoki serialowego Dextera. Sama zainteresowana uważa, że jej barwna historia jest… nudna. Jej przejście od malowania na płótnie do malowania lukrem zaczęło się niewinnie – od zrobienia ciasta na wesele przyjaciół. Teraz urodzona w Niemczech była artystka i taksydermistka rozszerzyła działalność i zajęła się kolejnym smakowitym materiałem – czekoladą. Ale nie przyrządza zwykłych łakoci z blogów kulinarnych. Annabel rzeźbi i tworzy z najlepszej belgijskiej czekolady przerażająco realistyczne czaszki ptaków, kociąt i bliźniąt syjamskich oraz anatomiczne modele. Jej interes kwitnie: ręcznie robione jedzenie przeżywa swój renesans, a ciężko wymyślić coś bardziej rzemieślniczego niż czekoladowa czaszka kotka robiona na zamówienie.

Reklama

– Przeszłam na jadalne materiały. Projekt z czekoladą był dla mnie w jakiś naturalny sposób kolejnym krokiem – wyjaśnia de Vetten. – Czytałam książkę doktora Paula Koudounarisa Empire of Death i na nowo zachwyciłam się pomalowanymi czaszkami z kaplicy w Hallstatt w Austrii. I wtedy wpadłam na taki pomysł: sama zrobię sobie czaszkę z czekolady! Ale nie pomyślałam, że to zainteresowałoby klientów, że mogłabym takie wyroby sprzedawać. Po prostu chciałam ją mieć, a skoro nie mogłam mieć prawdziwej czaszki, to zrobiłam sobie czekoladową. Na rynku były dostępne inne czaszki z czekolady różnej jakości, ale chciałam żeby moja była trochę inna. Poeksperymentowałam z kilkoma modelami, a potem trochę poszperałam w sieci i zauważyłam, że nikt nie robił czekoladowych czaszek zwierząt czy ptaków. Byłam zaskoczona, bo to wydawało mi się takie oczywiste.

Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Annabel de Vetten.

– Postanowiłam więc, że zrobię ich kilka. Ku mojej radości wyszły wspaniale! Kilku czaszek wron, sów, kotów i małp użyłam, aby udekorować tort na targi ślubne. Zdjęcia tortu zrobiły furorę w sieci (głupia ja – nie wkleiłam na nich podpisu!) i wszystko wtedy nabrało rozpędu. Wielu moich obserwatorów jest spoza Wielkiej Brytanii, więc małe produkty w dość przystępnych cenach, które można łatwo wysłać, są dla mnie świetnym sposobem na dzielenie się miłością do przerażających słodyczy z ludźmi na całym świecie – oczywiście tam, gdzie pogoda na to pozwala. Nigdy nie pałałam taką niechęcią do słońca i upałów jak teraz, nawet w moim najmroczniejszym okresie bycia gothem – opowiada de Vetten.

Reklama

Zrobienie upiornego ciasta czy czekoladki z foremki to nie taka trudna rzecz, ale prace de Vetten są na zupełnie innym poziomie, jeśli chodzi o jakość i detale. Ciasta i czekoladki z Conjurer's Kitchen wyglądają jak prawdziwe czaszki czy rzeźby, a to wymaga ręki mistrza. Annabel mówi, że ma po prostu dobre oko do detali i sprawne dłonie. Ale co niezwykłe, jest ona upartym samoukiem – nikt nie uczył jej sztuki wyrabiania i dekorowania wyrobów cukierniczych.

W tej pracy są też pewne ograniczenia.

– Ciepłe dłonie to jakiś koszmar! – śmieje się. – Jakość czekolady ma ogromne znaczenie, nie tylko ze względu na smak, ale też na to, jak czekolada się zachowuje w trakcie obróbki. Każdą czekoladką zajmuję się kilka razy, zanim ją ukończę, więc jeśli materiał jest złej jakości, wyroby się zniszczą, gdy będę je trzymać i malować, nawet jeśli założę bawełniane i winylowe rękawiczki naraz. Gdy wypychałam zwierzęta, zajmowałam się tylko ptakami, głównie bażantami. Czasem więc rozbierałam zwłoki w taki sposób, by później można było z nich zrobić smaczną pieczeń. Ale nie mogłam oblizywać łyżki tak jak teraz! Praca z wyrobami cukierniczymi na pewno pachnie przyjemniej niż farba i wypychanie zwierząt.

Jednak Conjurer's Kitchen przerosło już możliwości kuchenki Annabel, a ona chce się rozwijać. Przeprowadziła więc na Kickstarterze zbiórkę pieniędzy na zakup profesjonalnej maszyny do temperowania czekolady, która pomoże jej skrócić czas produkcji i zwiększy liczbę produkowanych czekoladek. Annabel szacuje, że stworzenie jednego ciasta zajmuje jej dwa, trzy dni, w trakcie których pracuje po 12 godzin. Czekoladki powstają szybciej, ale tylko pozornie. Liczy się każda minuta. Teraz, gdy dodała do swojego kuchennego arsenału ciężką artylerię, nie ma dla niej granic.

Reklama

– Nie spodziewałam się, że kampania na Kickstarterze okaże się takim sukcesem! – mówi de Vetten.
Zamierza użyć tych dodatkowych pieniędzy, aby rozwinąć swój czekoladowy projekt. – Czasem ciężko jest zrobić to, co właściwe. Kreatywni ludzie często nie doceniają siebie samych, ale na dłuższą metę to nie jest dobre. Teraz mogę spędzić trochę więcej czasu i stworzyć coś, co – miejmy nadzieję – się sprzeda. To pewnego rodzaju luksus.

Nowy sprzęt da jej także więcej czasu na eksperymentowanie.

– Bardzo chciałabym dodać smaki i nadzienia – mówi. – Dodawałam już papryczkę chili do białej czekolady, aby uzyskać kolor skóry. Naturalny kolor chili jest idealny, a do tego świetnie smakuje. Do wyrobu czaszek mogę używać tylko białej czekolady, która świetnie imituje kości. Próbowałam zrobić czaszkę kruka z ciemnej czekolady, ale nie wyglądała tak, jak powinna. Żeby zrobić coś z ciemnej czekolady, muszę wymyślić jakiś specjalny projekt. Albo zrobić z białej czekolady czaszki różnych zwierząt i zamontować je na tabliczce z ciemnej czekolady, jak trofea łowieckie. Zrobiłam już kiedyś dla pewnego muzeum rączki do trumny z ciemnej czekolady pomalowanej na złoto – wyglądały świetnie.

Annabel robiła już czekoladowe czaszki dla wielu różnych klientów. Pracowała m.in. dla Barbican Museum, British Library i sklepu Obscura Antiques znanego z programu „Oddities" na Discovery Science. Zdobyła uznanie i fanów z różnych środowisk. Jest szczególnie popularna wśród ludzi oswojonych ze śmiercią i wśród historyków medycyny, przedsiębiorców pogrzebowych i amatorów dziwnych miejsc, takich jak The Morbid Anatomy Museum na Brooklynie (tam właśnie dowiedziałam się o jej kampanii na Kickstarterze). Jak mówi sama Annabel, osoby, takie jak: Joanna Ebenstein z Morbid Anatomy, Caitlin Doughty z The Order of the Good Death, dr Paul Koudounaris oraz Sarah Troop z bloga Nourishing Death, są miłośnikami Conjurer's Kitchen – to prawdziwa śmietanka mrocznych gwiazd.

Reklama

– To wspaniali ludzie! Myślę, że moja praca wzbudza zaciekawienie tego środowiska, bo skupia się na zainteresowaniach i dziedzinach pracy tych ludzi, ale z zupełnie innej perspektywy. Mogą patrzeć na czekoladową czaszkę i czuć przyjemność zamiast smutku czy medycznego dystansu. To dodaje nowy wymiar osobliwości do czegoś, co już i tak jest ciekawe. Można w ten sposób przeżyć dreszczyk emocji, zjadając czekoladkę, która nie wygląda na coś jadalnego. Oczy mówią „nie", ale nos i kubki smakowe chcą ją spałaszować. To tak naprawdę dotyczy nas wszystkich. Patrząc na czaszkę, można czuć nie tylko smutek, to normalne. Wszyscy mamy czaszki i wszyscy umrzemy. To ciekawe obiekty. Robiąc formy, wolę używać replik. Często używam też modeli anatomicznych, więc wiem, że to nie są czaszki pozyskane w jakiś niegodziwy sposób.

Inni ludzie zainteresowani śmiercią podkreślają, że śmierć i jedzenie zawsze były z sobą związane: od uczt na drogę dla egipskich mumii po tradycyjną mormońską potrawkę z ziemniaków serwowaną na stypach. Zapytałam Annabel, czy jest w tym coś głębszego, czy czuje, że tworzy pyszne symbole śmierci.

– Ja się w tym głównie spełniam artystycznie. Jest to też miłe dla oka – odpowiada. – Kiedyś byłam w niesamowitej Kaplicy Czaszek w Kutnej Horze w Czechach i od tamtej pory jestem oczarowana kreatywnymi sposobami wykorzystania kości. Dlatego podobały mi się obie książki dr. Paula Koudounarisa – pokazywał w nich miejsca, w których byłam, oraz takie, które chcę odwiedzić w przyszłości; miejsca, którym mogę teraz oddać hołd, w jadalnej formie. Uwielbiam historię śmierci i jedzenia oraz poglądy kryjące się za kanibalistycznymi tradycjami. Pochodzę z Niemiec, otaczali mnie więc katolicy, dla których jedzenie po pogrzebie jest ważną częścią tradycji. Język niemiecki jest bardzo opisowy: das Totenmahl, czyli stypa, to dosłownie „uczta zmarłych".

W Conjurer's Kitchen zegar tykał, a czekolada się rozpuszczała. Zadałam więc ostatnie pytanie:
– Jaki jest najlepszy (i najsmaczniejszy) sposób na zrobienie sztucznej krwi, która wylewa się z wielu jej mrocznych smakołyków?
– Najprostszą i najtańszą metodą jest golden syrup (złocisty syrop z cukru) z czerwonym i czarnym barwnikiem spożywczym. Ciemne kakao w proszku sprawi, że tak spożywcza krew będzie nieprzezroczysta – zdradziła mi Annabel. – Jeżeli mam większy budżet, wybieram inną metodę: redukuję czerwone wino. Trzeba do niego dodać troszkę czerwonego barwnika, ale to wszystko. Dodaj kilka ziarenek czarnego pieprzu do płynu gotującego się na małym ogniu płynu – i voilà! Oto krew, która jest piekielnie pyszna i upiornie realistyczna!

Ten artykuł ukazał się na MUNCHIES w kwietniu 2015 r.