FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Pracownik mennicy przemycił w tyłku złoto za pół miliona

Kanadyjczyk trzymał w swojej szafce słoik wazeliny i często uruchamiał wykrywacze metalu, co nie wzbudziło jednak podejrzeń ochrony
Zdjęcie otwierające: via Wikimedia

Gdy słyszysz, że ktoś „sra hajsem", rzadko bierzesz to dosłownie.

Lawrence Leston, zatrudniony w Kanadyjskiej Mennicy Królewskiej, został uznany przez sąd w Ottawie za winnego kradzieży złota o wartości ponad 483 tys. złotych (165 tys. Dolarów kanadyjskich). Jak donosi CBC, złodziej miał szmuglować złote bryłki starą wypróbowaną metodą ‒ w dupie.

Kanadyjskie władze zapuściły głęboką sondę (przyp. red.: LOL) w struktury bezpieczeństwa mennicy, by zbadać ich skuteczność (czy raczej jej brak) i upewnić się, że nikt już niczego nie wyniesie tylnym wyjściem.

Wszystko się wydało, gdy kasjer Ottawa Gold Buyers zauważył, że Lawrence zdeponował kilka czeków na kwotę ponad 7 tys. dolarów kanadyjskich (ponad 20 tys. złotych) pomiędzy listopadem 2014 roku a marcem 2015 roku. W sumie odzyskano 18 sztabek, które wraz z czekami wyceniono na ok. 179 tys. dolarów (ponad 500 tys. złotych).

Śledczy donoszą, że Lawrence w swojej szafce w pracy trzymał słoik wazeliny i często uruchamiał wykrywacze metalu przy wyjściu z mennicy, co nie wzbudziło jednak podejrzeń ochrony. Ściągnął na siebie uwagę, dopiero gdy spróbował przesłać pieniądze swojej rodzinie na Jamajce.

Kierownictwo mennicy oświadczyło, że po kradzieżach usprawniło zabezpieczenia na terenie obiektu m.in. o kamery o wysokiej rozdzielczości, lepsze wykrywacze cennych kruszców oraz „technologię analizy powtarzalnych zachowań". Czas pokaże, czy wszystkie te wymyślne gadżety wygrają ze sprytem, determinacją i odrobiną wazeliny.