FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Dlaczego ludzie ćpają w pracy?

Rozmawialiśmy z osobami, którym zdarzało się zażywać narkotyki w pracy, żeby dowiedzieć się, czemu to robili i co sprawiło, że przestali

Na początku grudnia 2016 roku przewodniczący francuskiej komisji przeciwko uzależnieniu od narkotyków, Danièle Jourdain Menninger, ogłosił, że ponad 20 milionów osób pracujących we Francji przejawia „zachowania uzależnieniowe" – co oznacza, że podczas godzin pracy wspomagają się narkotykami i/albo alkoholem.  Biorąc pod uwagę to, że obecny francuski rynek pracy liczy 28,6 mln osób, 20 mln to zatrważająca liczba.

Reklama

Nieco zaniepokojony skontaktowałem się z Michelem Reynaudem, renomowanym profesorem psychiatrii i ekspertem od uzależnień, który nieco zbagatelizował te liczby: „Szanse, że ktoś się uzależni, kiedy jest zatrudniony, są zazwyczaj mniejsze, niż kiedy ktoś jest bezrobotny. Ale jeśli ktoś już pije alkohol, albo zażywa narkotyki podczas pracy – albo z powodu pracy – to jest tak, ponieważ nachodzą na siebie trzy czynniki: łatwy dostęp do substancji, stresująca atmosfera w pracy oraz podatna, wrażliwa jednostka".

Nie tylko o ćpaniu. Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco

Firma albo jej kultura pracy to nie zawsze to, co popycha ludzi do tego, żeby wspomagać się używkami w trakcie pracy. Są jednak takie sektory zatrudnienia, gdzie pracownicy są obarczeni większym ryzykiem takich zachowań. Według Reynouda to m.in. osoby pracujące w gastronomii i usługach, zawody związane ze zdrowiem i medycyną („bo tam produkty są łatwo dostępne"), a także ludzie pracujący w reklamie, dziennikarze, architekci i marynarze.

Czemu akurat te zawody? „Ludzie tych profesji zazwyczaj nie mają stałego wymiaru pracy, mogą pracować nocą i są pod większą presją", wyjaśnia Reynaud. Porozmawiałem więc z trzema osobami, które w pewnym momencie swojego życia uzależniły się i brały narkotyki w pracy, żeby dowiedzieć się, co było tego przyczyną.

Julia*, 23 lata, obecnie pracuje w sklepie odzieżowym

„Zaczęłam brać narkotyki w pracy w styczniu 2015 roku i trwało to jakieś cztery miesiące. Pracowałam wtedy w restauracji jako jedna z dwóch kelnerek. Nasza zmiana kończyła się zazwyczaj około północy i często chodziłyśmy później na drinka. Z czasem wymknęło się to spod kontroli, praca następnego dnia zaczynała się o 10 rano, a musiałyśmy być na chodzie. Brałyśmy więc nieprzyzwoite ilości kokainy – powiedzmy pomiędzy 2-3 gramy dziennie. Jak tylko znowu odczuwałyśmy zmęczenie, wciągałyśmy kreskę. Wychodząc z toalety, czułam się jak Super Mario, ale oczywiście zrobiłam się rozdrażniona. Kiedy zaharowujesz się na śmierć, a klientowi i tak coś nie odpowiada, to chcesz rozwalić mu talerz na głowie.

Reklama

Byłam kompletnie wycieńczona, nie mogłam tego dłużej znieść, dlatego nie pracuję już w gastronomii. Moje ciało się wtedy poddało. Paradoksalnie moja następna praca w nocnym klubie, była o wiele mniej fizycznie wymagająca, nawet jeśli pracowałam do 7 rano. W tamtym klubie byłam tak zabiegana, że nie czułam potrzeby brania czegokolwiek i mogłam odsypiać pracę cały następny dzień.

Teraz pracuję w sklepie z ciuchami, godziny pracy są normalne i jest o wiele spokojniej. Nie biorę już narkotyków w pracy – najgorsze co mogę zrobić to przyjść do roboty na śmierdzącym kacu".

Antoine*, 20-latek, prezenter telewizyjny

„Jestem prezenterem telewizyjnym, często pracuję do bardzo późna i kładę się dopiero około 7 rano. Do pracy muszę wracać w południe. W pewnym momencie odkryłem, że kokaina bardzo pomaga mi przetrwać taki dzień. Wprawdzie ciężej było mi po niej wywlec się z łóżka, ale w ciągu dnia nie czułem się zmęczony ani trochę. Weszło więc mi to w nawyk, ale nie sprawiało, że lepiej pracowałem na planie. Znajomy powiedział mi kiedyś, że «na kokainie możesz zrobić wszystko – ale zrobisz to gorzej». Tak więc spędzałem dnie na byciu super uważnym co i jak robię, bo nie chciałem, żeby ktoś coś zauważył.

Znajomi z pracy wyczuli jednak, że coś jest nie tak. Co dziwne, wiele osób myślało, że palę marihuanę – niektórzy widzowie nawet wysyłali mi wiadomości, że powinien przestać jarać zioło.

Wydaje mi się, że zacząłem brać narkotyki z powodu presji, jaką odczuwałem w pracy. Najniebezpieczniejsze w tym jest to, że jesteś przekonany, że to praktycznie nic nie zmieni, że to tylko odrobina motywacji. Nic bardziej mylnego – narkotyki zabierają ci apetyt, zaczynasz się pocić, tłamsisz w sobie emocje. Cały dzień leci ci z nosa, a wszystko, co masz w zamian to lekki kop".

Reklama

Julien, 36 lat, obecnie na zasiłku

„W 2012 pracowałem w call center, przełożeni kontrolowali nas tam jak uczniów w liceum. Mieliśmy prawo do tylko jednej, dziesięciominutowej przerwy co dwie godziny i nie wolno nam było ze sobą rozmawiać. Paliłem jointy przed wyjściem do pracy i podczas przerw – wielu znajomych robiło to samo. Razem wypalaliśmy 3 albo 4 skręty dziennie. Niektórzy kierownicy nas za to ganili; inni mieli to gdzieś. Raczej nie wpływało to na moją pracę, ale wyłącznie dlatego, że była nużąca – po prostu miałem odczytać listę pytań osobom, do których dzwoniłem, nie musiałem przy tym nawet myśleć.

Na krótko przed tym, byłem na stażu w firmie ubezpieczeniowej. Kiedyś podczas pracy wypaliłem tam wielgachnego jointa i miało to kiepskie skutki. Nie było przy mnie przyjaciół; byłem otoczony przez kolesi po pięćdziesiątce, dlatego wpadłem w niezłą paranoję i zacząłem bredzić bez sensu. Nie uważam, żebym palił w pracy z powodu nudy albo presji. To raczej kwestia przyzwyczajenia. Jestem przyzwyczajony, że w ciągu dnia palę zioło – robię tak od liceum. Nie zmieniłem swoich nawyków, nawet kiedy zacząłem pracować. Przestane jarać podczas pracy jak znajdę nową, zrozumiałem to już".

* Imiona zostały zmienione na prośbę bohaterów

Tłumaczenie: Katarzyna Stupnicka