FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Kobiety z zespołów opowiadają o obleśnych zachowaniach muzyków

Seksualne propozycje od innych artystów, lekceważenie przez menadżerów, dziennikarzy i technicznych oraz nieśmiertelne „Pokaż cycki!”. Dziewczyn w zespole nie traktuje się jak księżniczek
Zespół Pochwalone. Fot. Kuba Krysiak

„Kobiety i rock'n'roll nie idą w parze. Rock'n'roll to sprawa typowo męska", stwierdził Grabaż w wypowiedzi dla Onetu. Co prawda wywiad ukazał się dwa lata temu, ale te słowa ciągle mocno rezonują. Jakiś czas temu artykuł udostępniła Natalia Fiedorczuk-Cieślak (znana m.in. z Nathalie and the Loners i Happy Pills), która akurat miała okazję nagrać z rzeczonym wykonawcą jedną piosenkę. Choć, jak przyznała w dyskusji pod swoim postem: „Teraz czuję się niezręcznie, bo może to wcale nie miało miejsca". Na szczęście Krzysztof Grabowski pośpieszył z protekcjonalnymi wyjaśnieniami: „Zupełnie niesłusznie, Natalka, to była ciekawa współpraca".

Reklama

Już jakiś czas temu o tym, jak fatalnie podchodzi się do grających dziewczyn wspominała mi Dominika Korzeniecka – od lat związana z zespołem Tania O (który tworzy na równych prawach z trzema chłopakami) i stuprocentowo babskimi Pochwalonymi. W tym drugim gra u boku prawdziwych weteranek – Małgorzaty Tekiel i Niki – od 1989 roku występujących z najważniejszymi składami na polskiej scenie (Post Regiment, Pudelsi, Dezerter). Nika mówi, że do tej pory słyszy „dobre rady" od panów: „«Jak już się musisz tak malować na scenę, to nie maluj sobie brody/nosa/oczu». Albo: «Jak już musisz się tak drzeć, to powinnaś szerzej otwierać usta, bo cię nie słychać i nie można zrozumieć». Najbardziej chujową rzeczą jest to, że masz dopasować się do wyobrażeń kolegi uprzejmego, ale, który zawsze powie ci, co robisz nie tak i jak ładnie powinnaś wyglądać".

Najgorzej miała perkusistka. Nikt nie wierzył, że gra na perkusji, realizatorzy siadali za nią na stołku na przykład podczas próby i mówili: «Nie no, pokażę ci jak się trzyma pałeczki, hehe»

Takie zwracanie uwagi, pouczanie i śpieszenie z „pomocą" to niestety norma. Kilka lat temu trafiłam na koncert dziewczyńskiego zespołu, po którym mój kolega, gitarzysta-amator, postanowił podejść do wokalistki i pokazać jej jak powinna trzymać gitarę, żeby lepiej jej się grało. Podobnie zresztą dzieje się nie tylko w Polsce – pochodząca z Budapesztu Zsófia Németh (Summer Schatzies i Piresian Beach) też spotyka się z podobnymi zachowaniami: „Graliśmy koncert w klubie, robiliśmy szybki soundcheck, bo publiczność już się zbierała, kiedy podszedł do mnie dźwiękowiec i używając słów typu kochanie czy złotko złapał moją gitarę i zaczął mi tłumaczyć jak ją nastroić". Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś odniósł się ten sposób do chłopaka – zwłaszcza, że takie sytuacje na ogół mają jeszcze swój obleśny erotyczny podtekst. Jak opowiada Natalia Fiedorczuk o czasach, kiedy grała w zespole z dwiema innymi dziewczynami: „Najgorzej miała perkusistka. Nikt nie wierzył, że gra na perkusji, realizatorzy siadali za nią na stołku na przykład podczas próby i mówili: «Nie no, pokażę ci jak się trzyma pałeczki, hehe»".

Reklama

Dziewczyny na scenie od zawsze traktowane są jak obiekt seksualny. „Jak zaczynałam śpiewać w zespole i zdarzało nam się coraz częściej występować, dość często po chwyceniu mikrofonu słyszałam dowcipne okrzyki: «Rozbieraj się!» albo «Pokaż cycki!». Z czasem wcale nie wyrosła mi grubsza skóra, ta wrażliwa część mnie wciąż się przejmuje i chciałaby ochronić dziewczyny wspinające się na scenę przed takim traktowaniem", mówi Nika. Natalia wspomina też 3-dniową trasę, podczas której musiała „opędzać się od prób spółkowania dokładnie 3 z 4 członków zespołu".

Inna sprawa, że ktoś jeszcze musi w ogóle zauważyć, że dziewczyna może grać na instrumencie. „Nagminne są sytuacje, że taksówkarz pyta wszystkich po kolei na czym grają, a do mnie «a pani tańczy czy śpiewa?»", wspomina Magda Siemieniako, gitarzystka ze Starego. Początki Natalii też nie były inne: „Oczywiście zakładano, że jeśli dziewczyna, to na pewno wokalistka. Tak egzotyczny pomysł, że dziewczyna gra na gitarze basowej zrodził się zupełnym przypadkiem. Jeden z gitarzystów zniknął na dwa dni przed koncertem i do koncertu się nie pojawił. W związku z tym by uratować brzmienie pozwolono mi zrealizować pomysł, żebym zagrała na tym koncercie na basie. To były najprostsze partie i nauczyłam się ich w 5 godzin nie grając wcześniej na tym instrumencie. Koncert zagraliśmy, a ja stałam się lokalnie czymś na miarę kobiety z brodą."

Zsófia też ma podobne doświadczenia. „Znajomy znajomego zaprosił mnie do zespołu. Mijały miesiące, podczas których nie był w stanie ustawić próby. Nagle zabookował koncert z nowym zespołem i powiedział mi, że zostałam wyrzucona ze składu. Zaczęłam projekt solowy – krótko potem skontaktował się ze mną pytając, czy mogą pożyczyć na koncerty jedną z moich piosenek. Powiedział, że jak chcę mogę im towarzyszyć na scenie z tamburynem jak będą ją grali".

Reklama

Dziewczynom jest też wyjątkowo trudno wywalczyć kreatywny wkład w twórczość zespołu. „Najlepiej ujęła to Björk – co facet powie raz, dziewczyna musi powtarzać pięć razy", mówi Patrycja Hefczyńska, absolwentka Red Bull Music Academy, DJ-ka i członkini zespołów takich jak Husky, Őszibarack czy ostatnio Girl and Nervous Guy. „Ciężko się przebić przez mur czterech męskich klat", dodaje. To samo o grze z facetami mówi Natalia: „Nie byłam traktowana do końca poważnie. Pisałam teksty, próbowałam śpiewać do ich riffów, ale opornie szły dyskusje z nimi, że może by tak się bardziej postarali i nie ładowali wszędzie standardowej harmonii, do której ciężko wymyślić coś ciekawego".

Tak jak wszędzie indziej, na scenie obowiązują podwójne standardy. Co uchodzi płazem chłopakom, jest nie do pomyślenia dla dziewczyn. „Przed jednym koncertem nawaliłam się ze stresu. Nie wiedziałam, co chcę w odsłuchach, zachowywałam się jak Sid Vicious", wspomina Natalia. „Potem podchodzi do nas menadżer z Sissy Records, ja tam stoję z chłopcami, a on mówi o mnie, jakby mnie tam nie było: «Wszystko super, tylko wyjebcie tą laskę, jest straszna». Równocześnie normą było, że perkusista z pijaństwa podczas koncertów spadał ze stołka".

To są tylko bajki, że o dziewczyny w zespole się dba i traktuje jak księżniczki

Od dziewczyn regularnie też wymaga się więcej niż od chłopaków. „To są tylko bajki, że o dziewczyny w zespole się dba i traktuje jak księżniczki. Zarywasz nocki na próbach jak inni, nosisz sprzęt i zwijasz kable jak inni, masz fatalne odsłuchy jak inni, telepie cię w busie, ale na scenie masz ZAWSZE pięknie wyglądać, używać głosu jak z ziemi do nieba, podnosić ciśnienie krwi słuchaczom", wylicza Patrycja. Równocześnie, jak wspomina mi kilka dziewczyn anonimowo, często dostają mniej pieniędzy. Panuje przekonanie, że dziewczynę można wychujać na kasę, bo nie będzie się kłóciła, o ile w ogóle zauważy.

Reklama

Wspomniana przez Nikę i Patrycję kwestia wyglądu to jeden z trudniejszych tematów dla artystek. W swojej poświęconej barierom w twórczości kobiet pracy dyplomowej Natalia cytuje inną artystkę: „Spory szok przeżyłam, kiedy po festiwalu w [Opolu] pojawiły się jakieś durne artykuły w internecie, gdzie głównym tematem było to, jak byłam ubrana, ile kilogramów powinnam zrzucić, a nawet o tym, jaki mam biust. Poczułam się wtedy fatalnie". Raczej mało kto skupia się w pierwszej kolejności na tym, jak ubrani są mężczyźni w zespołach (może poza Anną Gacek) – a już na pewno nie pisze o tym w recenzjach.

Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco

Zdarzają się oczywiście dziewczyny, które w karierze muzycznej nie mają związanych z seksizmem problemów – ale na ogół zaznaczają, że wynika to z tego, z jakimi ludźmi pracują. Anna Kupicz z Dog Whistle dodaje do tego inną przyczynę: „Działamy na małą skalę. Dla nikogo nie byłyśmy zagrożeniem, więc nie trzeba było nas gnoić ani ustawiać w szeregu". Na osobiste zetknięcia z szowinizmem nie skarży się też Olga Mysłowska, wykształcona operowo autorka tekstów, kompozytorka i wokalistka w zespołach takich jak Polpo Motel, Frozen Bird i Nebular Noise. „Rozmawiałam o tym kiedyś z kolegą, który powiedział «No bo ty się zawsze ubierasz na czarno i wyglądasz, jakbyś mogła przypierdolić bez ostrzeżenia»". Ale i ona nie uważa, że problem nie istnieje. „Jak słyszę, co się zdarza koleżankom, albo czytam wypowiedzi mężczyzn o tym, że kobiety mają skłonność do rozpamiętywania nieszczęść i że piosenek o tym nie da się słuchać, ale «nie, seksizm w środowisku nie istnieje, skąd», to faktycznie mam ochotę przypierdolić bez ostrzeżenia".

VICE wspiera tegoroczny festiwal Millennium Docs Against Gravity. Koniecznie sprawdźcie sekcję Fetysze i Kultura, gdzie znajdziecie między innymi film o Idolkach z Tokyo, nastoletnich popowych piosenkarkach, występujących przed tłumem panów w średniom wieku.