Wszystko, czego możesz dowiedzieć się o Polsce od Japończyków

FYI.

This story is over 5 years old.

Classic Club x Reebok

Wszystko, czego możesz dowiedzieć się o Polsce od Japończyków

Chociaż teoretycznie kulturę Polski i Japonii więcej dzieli niż łączy, to okazuje się, że fascynujemy się i tęsknimy za podobnymi rzeczami

Artykuł powstał we współpracy z Reebok Classic.

„Ale to Polskie!" – pomyślałam, gdy pani T. ceremonialnie zaakceptowała długość mojej sukienki, po czym otwarcie stwierdziła, że w zeszłym roku byłam pulchniejsza. Wylądowałam w Tokio, gdzie mama mojej japońskiej przyjaciółki powitała mnie okrzykiem „Moja córko!" – na który odpowiedziałam równie miło Haha-San (jap. „Pani mama"). Później był czas na naukę krojenia sashimi, uroczysty obiad, obowiązkową kawę z sernikiem podanym na ceramice z Bolesławca, wypytanie o rodzinę, postępy w edukacji i wreszcie narzekanie na emigrantów z krajów sąsiednich. Jestem z powrotem w Japonii, a wszystko kojarzy mi się z odwiedzinami w domu dziadków. Jak w Polsce.

Reklama

Japonią zafascynowałam się jako dziecko, dzięki zadanemu referatowi z historii mangi. Ściągałam zeskanowane magazyny, japońską muzykę i seriale. Po maturze nie wybrałam jednak japonistyki, tylko studia z biznesu międzynarodowego. Nie mam wątpliwości, że moja estetyka w dużej części została ukształtowana przez japońską kulturę łączącą nowoczesność z tradycją. Prywatnie jestem wrażliwa, kocham zieloną herbatę, dawanie małych prezentów i buty na platformach (mam mniej niż 160 cm), więc w Japonii pod wieloma względami poczułam się jak w domu.

W Kioto nauczyłam się, jak mocno można kochać Polskę za Chopina, jazz i rodzimą filmografię. W ulubionym ramen barze Mimi-o na ścianach wiszą filmowe plakaty klasyków Łódzkiej Szkoły Filmowej, a z głośników Yamahy słychać dźwięki pianina Leszka Możdżera. Nie pozostało nic innego, jak puścić oko do Andrzeja Wajdy zadumanego na zdjęciu wiszącym na ścianie i zawołać energicznie Miso-ramen onegaishimasu! (jap. „Poproszę miso ramen").

Skoro pobyty w Japonii tak bardzo przypominają mi powrót do rodzinnego domu, postanowiłam podpytać kilku Japończyków oraz japonistę, współpracującego z Tokyo University o to, co ich łączy z Polską i sprawdzić zależności, które sprawiają, że tak nam blisko do narodu, który żyje po drugiej stronie globu.

„Mimo że mówię po polsku, z czasem musiałam nauczyć się bezpośredniości. Inaczej nikt nie domyśliłby się, o co mi chodzi."

Reklama

Przyjechałam do Polski w 1999 roku, aby rozpocząć studia na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Zostałam. Choć z wykształcenia jestem pianistką, dziś pracuję jako koordynator japońskich mediów w Polsce. Japońska komunikacja oparta na niedopowiedzeniach i komunikatach niewerbalnych różni się od tej tutaj. Mimo że mówię po polsku, z czasem musiałam nauczyć się bezpośredniości. Inaczej nikt nie domyśliłby się, o co mi chodzi.

Co prawda nadal są rzeczy, których nie rozumiem, takie jak przerwy w obsługiwaniu kas, na poczcie czy przepychanie się w kolejkach. Za to uwielbiam tutejszą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z przypadkowymi osobami na ulicy. Polacy lubią dyskutować i po prostu „sobie porozmawiać".

Mam tutaj faceta, pracę i dwa psy. W wolnym czasie wybieram się na koncerty i do kina. Polska w naturalny sposób stała się moim domem. Widząc, jak szybko kraj się rozwija myślę, że Polacy nadal nie mają dobrej opinii o sobie, ale przecież nie bez powodu mówi się „Polak potrafi"!

– Aiko Tachi, 36 lat, koordynator japońskich mediów w Kaneko Creative Agency

„4 lata temu przyjechałem z Moskwy do Warszawy na wymianę, a przez zawroty polityczne nie mogłem już wrócić do Rosji."

Wychowałem się w Ikebukero, północnej części Tokio. Dzielnica ta słynie z kontrowersji, do niedawna nikt nie chciał wynajmować tam mieszkań, gdyż znajduje się tam największe więzienie w okolicy. To tam otworzony został też pierwszy sklep MUJI, który uwielbiają Polacy.

Reklama

Przed przyjazdem do Polski wyjechałem do Pekinu na studia filmoznawcze, a później do Moskwy, gdzie studiowałem ekonomię. 4 lata temu przyjechałem do Warszawy na wymianę, a przez zawroty polityczne nie mogłem już wrócić do Rosji. Po studiach pracowałem w branży IT, testowałem gry komputerowe. Dziś pracuję jako Marketing Manager.

Poruszam się głównie w środowisku expatów i mimo że jestem tu 4 lata, czuję się, że jestem obserwatorem, jeszcze nie czuję się, że należę do polskiego społeczeństwa. Na pewno w porównaniu do innych państw, w których mieszkałem, myślę, że Polska jest bardzo bezpiecznym krajem. W dodatku na tle innych państw rozwija się w szybkim tempie, co widzę każdego dnia.

– Kentaro Sugiura, 27 lat, Marketing Manager w Huuuge Company

„Bardzo zdziwiła mnie otwartość na dyskusję w bardzo różnorodnym gronie – w Japonii nie miałoby to miejsca"

Do Polski przyjechałam po raz pierwszy w 2008 roku jako studentka literatury uniwersytetu Waseda. Razem z grupą przyjaciół w ramach festiwalu kultury japońskiej JAPAN WEEK graliśmy japońską muzykę łącząc ją ze szuka cyrkową. Od razu odczułam wiele podobieństw. Polacy, podobnie do nas, ciężko pracują. Zafascynowała mnie otwartość ludzi, rzemiosło, w szczególności urocza ceramika i oczywiście kuchnia!

Pod koniec liceum mieszkaliśmy z rodzicami w Londynie, odwiedzaliśmy inne kraje, ale nigdzie nie czułam się tak u siebie jak w Polsce. Zafascynowana kulturą chodziłam nawet przez semestr na język polski. Aktualnie pracuję jako grafik w japońskim Vogue. W wolnym czasie staram się zostać na bieżąco z polską kulturą na lokalnych festiwalach filmowych i wydarzeniach kulturalnych.

Reklama

Rok temu spędziłam w Polsce najbardziej szalone Boże Narodzenie, które w Japonii obchodzone jest jako święto zakochanych. Przez 6 dni spędzałam czas z rodziną i przyjaciółmi mojej przyjaciółki, która jest Polką. Jej mama uczyła mnie robić pierogi, jednego dnia jadłam 6 rodzajów ciast! Ale chyba ulubioną potrawą są śledzie. Barszczyk instant zabrałam ze sobą z powrotem do Japonii. Bardzo zdziwiła mnie otwartość na dyskusję w bardzo różnorodnym gronie – trzy pokolenia siedziały przy winie przy jednym stole i wszyscy ze sobą zawzięcie dyskutowali. W Japonii to nie miałoby miejsca.

Polacy, których poznałam, nauczyli mnie otwartości na inną kulturę, nie oceniając jej. Młode osoby walczą o swoje marzenia i, w przeciwieństwie do Japończyków w ich wieku, przejmują się polityką i sprawami społecznymi. Mam nadzieję, że udało mi się zatrzymać dla siebie tę polską otwartość, ale i wytrwałość w dążeniu do celu.

– Megumi Takahashi, 33 lat, graficzka, pracuje w Vogue Japan

„Moja japońskość objawia się w orientacji czasowej. Zawsze staram się myśleć spokojnie i podejmować decyzje z dłuższą perspektywą. To daje mi spokój."

Japonią zainteresowałem się w liceum pod wpływem książki Alexa Kerra „Japonia Utracona". Było to przed erą Amazona, Allegro i Wikipedii, a dostępność treści w internecie była w powijakach, więc szukałem oldschoolowo: w antykwariatach, bibliotekach, stowarzyszeniach. W końcu trafiłem na żyłę złota: bibliotekę Ośrodka Informacji i Kultury Ambasady Japonii w Polsce.

Reklama

W przeciwieństwie do przyjaciół zafascynowanych Zachodnią Europą, kierując się ironicznymi słowami z „Seksmisji" postanowiłem „iść na wschód, bo tam musi być jakaś cywilizacja!". No i poszedłem na Japonistykę, rodzice się zdziwili, ale nie oponowali. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Wówczas w Japonii najbardziej pociąga mnie koncepcja „drogi życia", to, że można wstąpić na drogę samuraja, drogę judo, drogę herbaty etc. Tego w Polsce nie było i nadal nie ma. To, co łączy nas z Japończykami to romantyzm w stosunku do natury i muzyki. To, co nas dzieli to na pewno poczucie humoru!

Moja japońskość objawia się w orientacji czasowej. Zawsze staram się myśleć spokojnie i podejmować decyzje z dłuższą perspektywą. To daje mi spokój. Ponadto, razem z żoną, która również jest japonistką, gotujemy po japońsku, w domu mamy mnóstwo przedmiotów związanych z japońską kulturą.

We wrześniu wyjeżdżam to Tokio na stypendium badawcze. Będę badał najstarsze japońskie firmy i porównywał je z polskimi. Lekcję, którą dała mi Japonia to to, że jesteśmy bardziej pracowici niż nam się wydaje, bardziej przedsiębiorczy i zaradni niż Japończycy. Wyzwaniem jest, abyśmy zaczęli tworzyć trwałe biznesy budujące system, a nie obchodzące go naokoło.

Polskę w sobie w Japonii odkryłem na nowo. Nie musiałem stale rozmawiać o II wojnie światowej, na punkcie której w Polsce nadal mamy obsesję. Przyjaciołom Japończykom nie opowiadałem też o Piłsudskim, ale o dobrym jedzeniu, wyjątkowych miejscach, tym co u nas najlepsze. Ponadto Japończycy może wydają się naiwni, ale są bardzo dobrze wykształceni i stale przetwarzają ogromne ilości danych. My jesteśmy bardziej ogólnikowi, skupiamy się na uczuciach zamiast o faktach i konkretach. Mimo to, zdałem sobie sprawę, że Polacy nie potrafią celebrować życia, szczególnie prostych przyjemności. Radości z 4 pór roku, fajerwerków, zadumy nad naturą, ale i radości z rytuałów przejścia np. uroczystości na uczelniach pod odbytych kursach. Tego powinniśmy się jeszcze nauczyć.

Reklama

– Tomasz Olejniczak, 34 lata, japonista związany z Akademią Leona Koźmińskiego oraz Tokyo University


Wszystkie zdjęcia w tekście autorstwa Kisshomaru Shimamura, który sfotografował również najnowszą kolekcję Reebok x Local Heroes.

Kolekcja jest dostępna w sprzedaży od 1 maja.


Więcej o autorce i innych Polakach związanych z Japonią przeczytasz na i-D.