FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Zdjęcia z brutalnego religijnego odwyku w Birmie

Na każde birmańskie gospodarstwo domowe przypada jedna osoba regularnie zażywająca heroinę
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk

Los nigdy nie był łaskawy dla mieszkańców Myitkyiny, stolicy stanu Kaczin, nadalej wysuniętego na północ regionu Mjanmy. Mjanma, znana również jako Birma, leży w południowowschodniej Azji i graniczy z Indiami, Chinami, Laosem oraz Tajlandią. Przez lata jej ziemie pustoszyły walki pomiędzy Armią Niepodległości Kaczin (Kachin Independence Army, KIA) a birmańskim wojskiem, a także bieda i międzynarodowy handel opium i heroiną. Przez znikome możliwości zatrudnienia i niskie ceny narkotyku, wielu ludzi z Kaczin uzależnia się od heroiny ‒ szacuje się, że w każdym gospodarstwie domowym regularnie zażywa ją jedna osoba.

Reklama

W odpowiedzi na ten rosnący problem koalicja miejscowych katolików, baptystów i protestantów utworzyła Pat Jasan ‒ organizację, która ma na celu „wyeliminować wszystkie narkotyki spośród ludności Kaczin". W sieci obozów Pat Jasan zmusza uzależnionych i zażywających narkotyki do religijnego programu odwykowego. Ich „klienci" spędzają od trzech do sześciu miesięcy na codziennych ćwiczeniach fizycznych, modlitwie i zajęciach edukacyjnych, które docelowo mają im zastąpić uzależnienie wiarą w Boga. Działanie organizacji w całości opiera się na datkach z lokalnych kościołów i pracy wolontariuszy.

Choć na pierwszy rzut oka zdaje się, że mamy do czynienia z idealistycznym, wspólnotowym przedsięwzięciem mającym na celu niesienie pomocy uzależnionym, radykalne metody Pat Jasan często spotykają się z krytyką. Organizacja nie ma żadnego podłoża prawnego, a mimo to aresztuje i przetrzymuje ludzi w prowizorycznych „pokój oczyszczenia" przez dwa tygodnie. Przez ten czas, choć doznają ostrych objawów odstawienia, nie otrzymują żadnej opieki.

Mieszkańcy Myitkyiny robią pranie na brzegu Irrawadi, największej i najważniejszej rzeki Mjanmy.

Młodzi ludzie z Kaczin, słabo wykształceni i z niewielkimi szansami na zatrudnienie są bardzo podatni na uzależnienie od narkotyków, podobnie jak ci, którzy znaleźli pracę w owianych złą sławą okolicznych nielegalnych kopalniach nefrytu.

Jeden z obozów odwykowych Pat Jasan „Centrum Odrodzenia i Rehabilitacji". Grupa „klientów" śpiewa psalmy przed poranną mszą.

Ćwiczenia i mecz piłki nożnej ‒ tak zaczyna się każdy dzień „klientów" katolickiego Centrum Odrodzenia i Rehabilitacji na przedmieściach Myitkyiny.

MG Bawn Hkaw (23 lata), który w ośrodku przebywa od półtora miesiąca, pomaga wizytującemu katolickiemu księdzu w odprawianiu mszy dla Hkawnga Luma, klienta Pat Jasan, który jest na odwyku od 2,5 miesiąca. Bawn był już w dwóch innych obozach Pat Jasan, ale za każdym razem wrócił do nałogu. Zaczął zażywać twarde narkotyki jeszcze w liceum.

Epidemię narkomanii pogarsza tocząca się w pobliżu wojna pomiędzy siłami KIA a wojskiem Mjanmy. Wiele bojówek finansuje swoje działania, sprzedając narkotyki. Poparcie dla KIA pozostaje wysokie wśród miejscowej ludności, której zdaniem rząd Aung San Suu Kyi nie przykłada wystarczającej wagi do trudnej sytuacji w Kaczin.

Jedna z działających w ramach Pat Jasan „drużyn operacyjnych", okolicznych ochotników oddanych walce z narkotykami. Do ich obowiązków należy wyszukiwanie, śledzenie i aresztowanie narkomanów i dilerów, a także strzeżenie ośrodków odwykowych i wyłapywanie zbiegłych „klientów". Na początku 2016 roku między siłami bezpieczeństwa a wolontariuszami Pat Jasan doszło do całodziennych starć po tym, jak ci drudzy zaatakowali i zniszczyli uprawy opium.

Ogrodzenie otaczające Centrum Nowego Życia w Chrystusie, jeden z ośrodków odwykowych Pat Jasan. Po zatrzymaniu przez drużynę operacyjną „klient" jest stawiany przed wyborem: albo zostanie oddany w ręce policji, albo spędzi pół roku w ośrodku.

Dwóch niedawno przybyłych „klientów" Pat Jasan poddaje się detoksowi w „pokoju oczyszczenia". Obaj są uzależnieni od heroiny. W klatce siedzą od trzech dni i pewnie zostaną w niej jeszcze przez ponad tydzień. Pat Jasan stosuje tę metodę, by wykorzenić fizyczne uzależnienie ze swoich nowych podopiecznych.

„Klient" Pat Jasan, którego nogę zakuto w dyby, by udaremnić mu ucieczkę. Zażywa heroinę od 9 lat, a teraz musi przejść dwutygodniowy detoks w ciasnej celi. Przez ten czas nie otrzyma żadnej opieki lekarskiej.

Choć wielu chwali działania Pat Jasan i podkreśla, że dzięki organizacji na ulicach Myitkyiny jest mniej narkotyków, inni zauważają, że to jedynie zamiatanie problemu pod dywan. Znaczna część klientów jest wielokrotnie łapana i kierowana do ośrodków odwykowych.