FYI.

This story is over 5 years old.

Film

Matthew McConaughey idzie po drugiego Oscara

Zobacz, na co warto się wybrać do kina tej jesieni

Wielkie festiwale filmowe szczęśliwie mamy już za sobą, możemy więc spokojnie wrócić do hollywoodzkiego szajsu, który lubimy łykać jak tresowane pelikany. W tym tygodniu mamy coś dla każdego, od romansu w kosmosie, przez seksy na Netfliksie, po Owena Wilsona.

Gold

Od kiedy wygrał tego cholernego Oscara Matthew McConaughey w każdym kolejnym filmie GRA tak MOCNO. Każdy ruch, gest, mina i peruka są tak zajebiście przerysowane. Weź wyluzuj trochę, ziomek. Udało ci się. Ludzie biorą cię serio. Już nigdy więcej nie będziesz musiał zapieprzać w jakiejś gównianej romantycznej komedyjce. Nigdy więcej nie nawiedzą cię żadne Duchy moich byłych. Ten zwiastun mocno przypomina film, w którym DiCaprio non stop ładował piguły, tyle że tutaj mamy złoto zamiast… Co właściwie Leo tam sprzedawał? Chyba jakieś akcje? Nie pamiętam.

Reklama

Passengers

Okej, będę szczera: gdybym to ja niespodziewanie obudziła się po 10 zamiast po 100 latach hibernacji, lecąc na łeb na szyję przez kosmos ku swojej przedwczesnej śmierci, raczej nie chciałabym puknąć Chrisa Pratta. Zamiast tego najpierw bym się porządnie upiła (pewnie KOSMOpolitanami, hehe żarcik), a potem zebrałabym się na odwagę i skoczyłabym na główkę w czarną dziurę. Ale cóż, ja to ja. Poza tym film wygląda nieźle. Jennifer Lawrence gra tu chyba samą siebie – sporo podróżuje i jakiś czas temu straciła kontakt z Ziemią.

Easy

Hmm, coś czuję, że mamy do czynienia z kolejną pozycją z nurtu filmowych kartek okolicznościowych. Wiesz, tych produkcji na temat któregoś ze świąt, które wszyscy mają gdzieś (np. Nowy Rok albo Walentynki). Ich twórcy zawsze starają się wcisnąć jak najwięcej gwiazd, żebyś jednak chciał obejrzeć ich żałosne wypociny, no bo kurcze, to przecież Julia Roberts! Dla Netflixa zrobię jednak wyjątek i jakoś mu przebaczę, że chce mnie omamić dużymi nazwiskami. Jakoś przełknę ich lukrowany serialik o miłości, życiu i seksie. Prawdę mówiąc, Easy można oglądać już od zeszłej niedzieli, więc pewnie obejrzę całość za jednym posiedzeniem w przyszły weekend. A co sobie będę żałować.

Nocturnal Animals

W końcu dostaliśmy zwiastun do drugiego filmu pełnometrażowego Toma Forda pt. Nocturnal Animals. Na Festiwalu Filmowym w Toronto zebrał świetne recenzje, a jego nowe dzieło wyraźnie idzie w ślady poprzedniego: jest klimatyczne, wystylizowane i elektryzujące. Amy Adams gra kobietę cierpiącą na bezsenność, która wiedzie pustelnicze życie, aż któregoś dnia listonosz przynosi jej egzemplarz powieści jej byłego męża. Fikcja zaczyna się mieszać z jej rzeczywistością, a Michael Shannon jest szeryfem. Czego chcieć więcej?

Bastards

LOL. Pośród perełek zawsze w końcu ktoś podłoży zafajdaną świnię. Dlaczego szychy z wytwórni filmowych mają takiego hopla na punkcie braci? Poza tym, w jakim potłuczonym wszechświecie Owen Wilson i Ed Helms mają wspólne geny? Tak czy inaczej, dwóch dorosłych facetów czuje, że odebrano im ojca, bo ich matka nakłamała im na jego temat, no co za szmata, no i proszę mamy kino drogi o poszukiwaniu prawdziwego taty. Po obejrzeniu zwiastuna mam wrażenie, że nie muszę już oglądać filmu, bo zwiastun wyjawia praktycznie wszystko oprócz tożsamości ojca, która, niech zgadnę, w końcu nie okaże się dla obu panów istotna, bo zrozumieją, że poza mamą innych rodziców im nie trzeba.