FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Faceci w demonstracji o prawa kobiet

Rozmawialiśmy z ojcami, Francuzami, anarchistami, pokręconymi filozofami i prawie zarobiliśmy w zęby od obrońców życia

Zdjęcia: Izabela Pia Szumen

Jestem facetem, więc – na chłopski rozum – nie powinienem przepadać za feministkami. Hej, one chcą odebrać mi moje prawa, conie? Prawa do okazjonalnego żartu z genitaliów, do picia browara, do posiadania włosów pod pachą i graniu na plejaku z kumplami. No… właśnie chyba nie. Coraz więcej chłopaków i mężczyzn rozumie, że nie mamy tu do czynienia z czarno-białą sytuacją, a poszanowanie dla praw kobiety niekoniecznie godzi w ich interesy, a często jest z nimi tożsame. Spotkałem się z nimi na Manifie, największej polskiej demonstracji feministycznej, żeby dowiedzieć się, dlaczego demonstrują w imię równości jajników i jąder pod dosyć odważnym hasłem „Aborcja w obronie życia". Właśnie o to zapytałem Michała, który wraz ze swoją koleżanką Olą wręczył mi ręcznej roboty zina z kobiecą poezją, kiedy czekaliśmy na start manifestacji.

Reklama

Michał i Ola

VICE: Myślisz, że to dobre hasło? Przekonuje cię jako faceta? To pierwsza rzecz, o jaką feminizm powinien walczyć w tym kraju?
Michał: To dobre hasło, ale moim zdaniem motyw przewodni mógłby być szerszy. Ale rozumiem, że taki był pomysł, więc to hasło też wspieram. PR-owo mogło to jednak trochę skrzywdzić frekwencję. Jak widać, na razie policji jest tu więcej, niż demonstrantów.

Co znaczą wasze kwiatki i wiatraki?
Chcieliśmy być afirmatywni – oni z tą aborcją, a ja i Ola z kwiatkami.

Zatem – miłego demonstrowania!

Mimo obaw Michała stopniowo przybywało osób, także facetów (12 w niedzielę to jednak moment, kiedy społeczeństwo leczy rany poprzedniej nocy). Według naszej koleżanki Kamili, z którą wspólnie przyszliśmy na demonstrację, etap zbiórki przypominał nieco „festyn dożynkowy" – bardziej przekonały ją transparenty z hasłami „księża chcą ofiar, księżniczki praw", „ kobiece ciało to nie inkubator" czy „zakaz aborcji, kobiece piekło". „Kobiece piekło" nie kończy się na ustawie antyaborcyjnej – to również gwałt, przemoc domowa, dyskryminacja ekonomiczna, brak prawa do samostanowienia, a często także i wolności słowa" – skomentowała później. Zastanawiałem się, czy tak samo rozumieją to zgromadzeni na Manifie mężczyźni.

Postanowiłem odpuścić sobie taneczny pokaz w deszczu – z całym szacunkiem dla tancerek – a zamiast tego poszukać w tłumie kolejnych samców. Podszedłem do chłopaka, który samotnie stał z transparentem „Stop przemocy wobec kobiet".

Reklama

Maciek

VICE: Jesteś facetem, dlaczego tutaj przyszedłeś?
Maciek: Sprzeciwiam się masowej kulturze, która uprzedmiotawia kobietę. Jestem też przeciwko przemocy wobec kobiet, takiej kulturze gwałtu lub kulturze pochwy – kobieta ma być przedmiotem, który zaspokaja potrzeby mężczyzny. Same kobiety czasem nie zdają sobie z tego sprawy – nie walczą o swoje prawa, tylko wręcz przeciwnie. W kulturze gwałtu nie ma podziału na kontynenty: ona jest obecna i w Europie, i w Stanach Zjednoczonych, i w Chinach.

Jak rozumiesz hasło „Aborcja w obronie życia"?
Kobieta powinna mieć prawo do decydowania o własnym ciele, nie powinno to być w gestii Kościoła albo oderwanych od rzeczywistości facetów za biurkami.Przez to, że aborcja jest nielegalna, kobiety dokonują jej w niebezpiecznych warunkach – bo muszą.

Kościół mówi, że robi to dla dobra kobiet, społeczeństwa, rodziny…
Panowie, którzy nigdy mieli rodziny, którzy często kręcą coś na boku ze swoimi kochankami obojga płci – to nie oni powinni narzucać swoje rozwiązania kobietom.

A co z kobietami w parlamencie?
Kobiety w partiach takich jak PiS wykonują tylko polecenia. Z kolei pseudolewica w rodzaju SLD nawet coś tam robiła, ale dali się zmiażdżyć opinii publicznej.

Jeżeli opinia publiczna nie chce zmian, to chyba władze powinny to respektować?
Większość społeczeństwa jest ukierunkowana przez obowiązujący dyskurs polityczny, a media manipulują opinią publiczną. Feministki są przedstawiane jako kobiety oderwane od rzeczywistości, które nie walczą o ogół kobiet. Ja jestem anarchistą i uważam, że ten system należy zmieniać krok po kroku.

Reklama

W takim razie powodzenia!

Naszą uwagę zwrócił pan w okularach i z eleganckim parasolem, któremu towarzyszyła szeroko uśmiechnięta blondynka, jak się okazało jego żona – on jest Francuzem, ona Polką.

Grażyna i Patrick

VICE: Co jest nie tak z prawami kobiet w Polsce?
Patrick: Na przykład legislacja dotycząca aborcji. Na jednym z transparentów jest napis „nie lubisz aborcji – proszę, nie wykonuj jej".

Aborcja to dobry punkt startu w walce o polepszenie losu kobiet?
Grażyna: Zdecydowanie. We Francji aborcja jest całkowicie uregulowana – nie można jej robić zawsze, ale np. kiedy kobieta jest sama, nie ma możliwości finansowych albo nie chce mieć dziecka z danym partnerem.

Kobiety we Francji musiały walczyć o swoje na takich zgromadzeniach, jak to dzisiaj?
G: Tak, i do dzisiaj muszą tego pilnować. Ruchy antyaborcyjne są we Francji mocne.
P: We Francji kobiety wywalczyły prawo do aborcji w latach. Setka znanych Francuzek podpisała listę pt. „Jesteśmy świnie, przerywałyśmy ciążę" – nie można ich było wszystkich wsadzić do więzienia. Za ich śladem kobiety wyszły na ulice, a parlament przegłosował tę ustawę – inicjatorką była kobieta, która przeżyła Auschwitz, więc nikt nie śmiał nazwać jej „morderczynią".

Z jakiej retoryki korzystali przeciwnicy aborcji? Czy też mówili o „krzyku nienarodzonych dzieci"?
P: Może miejscami, ale nikt poważny by się tak nie ośmieszył.
G: Poza tym Francuzi są hedonistami, Kościół zdecydowanie inaczej podchodzi do seksu. Nie mówi się, że seks jest po to, żeby urodzić dziecko. To naturalne, że nie każdy chce ponosić skutek uprawiania seksu. Szokuje mnie, że w Polsce prawo do przerywania ciąży kobiety dostały w zasadzie za darmo – niestety związane jest to z komunizmem – natomiast kiedy Polska odzyskała wolność, to kobiety wolność utraciły. Nie mogłam uwierzyć, że kobiety nie wyszły wtedy na ulicę. Mnie to już nie dotyczyło, bo miałam troje dzieci. Jednak nigdy nie chciałabym urodzić ich w miejscu, gdzie kobiety są do rodzenia zmuszane. Żaden program 500+ by nie pomógł.

Reklama

W takim razie jak zachęcić kobiety do tego, by chciały dzieci?
G: Musi się zmienić podejście kobiet, do seksu i do ciąży. Kobiety chcą pracować, mieć niezależne życie. Kiedy kobieta ma niezależność finansową, to dobre także dla mężczyzny – nie musi jej ciągnąć za sobą niczym starych garnków, ponieważ ona nie ma sposobu na życie. Wiemy teraz jak żyć i mamy prawo decydować, czy chcemy być w ciąży.
P: We Francji polityka prorodzinna działa dobrze mimo prawa do aborcji. Polityka prorodzinna jest skomplikowana: musi trwać 10-20 lat i nie polegać tylko na dawaniu pieniędzy. Trzeba pomyśleć o przedszkolu, o urlopie macierzyńskim.
G: Moje urlopy wliczają się do emerytury, abym nie musiała dostawać mnie, niż mój kolega, który nie rodził. Poza tym Francuzi są innymi ojcami, pomagają – w Polsce faceci chwalą się, że nie wiedzą, jak się włącza zmywarkę. Polscy mężyźni mają problem z męskością: chcą pokazać, że są macho – a prawdziwy mężczyzna potrafi zrozumieć kobietę i się tego nie wstydzi.

Okej, przemyślę to!

Dobrze znać opinię kogoś, kto swoje potomstwo już odchował. Kątem oka zauważyłem natomiast, że na demonstracji znalazło się kilka osób, które potomstwa mieć nie chcą. A w zasadzie nie chcą, aby ktokolwiek je miał. Szli transparentem „Antynatalizm: nie pro-life, nie pro-choice, anti-life" i – gdy do nich podchodziłem – jedna z uczestniczek Manify oskarżała ich o trolling i antyaborcyjną prowokację, która ma zaszkodzić wizerunkowi demonstracji.

Reklama

Antynatalistki i Filip

VICE: Powiesz, co to jest antynatalizm?
Filip: Z radością – to pogląd filozoficzny, który zakłada, że tworząc nowego człowieka, powołuje się do istnienia jednostkę, która jest w stanie odczuwać ból. W momencie, gdy nie powstanie ten człowiek, to cierpienie nigdy nie zostanie stworzone – nawet jeśli dziecko będzie zdrowe, będzie żyło na poziomie polskiej średniej, to i tak będzie doświadczać wielu nieprzyjemnych zdarzeń, których nie równoważą doświadczenia przyjemne.

Nie ma lepszego sposobu na walkę z cierpieniem, niż zagłada ludzkości?
Ta jest najskuteczniejsza – zagłada całego życia organicznego. Wszystkie metody ograniczania cierpienia są dobre, ale zawsze tylko je ograniczają. Do tego dochodzi aspekt ekologiczny.

Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy

Pewnie żałujecie, że się urodziliście?
Mogłem mieć dużo gorzej, urodzić się w Birmie, głodować – mogłem mieć też sporo lepiej i urodzić się w mniej pojebanym kraju. Gdybym mógł podjąć decyzję zanim się urodziłem, to wolałbym się nie urodzić. Nie jest to jednoznaczne z chęcią samobójstwa, bo życie już rozpoczęte ma jakąś wartość i lepiej je kontynuować.

Co tu robicie? Co antynatalizm ma do praw kobiet?
Nie ma specjalnego związku. Ja osobiście jestem zwolennikiem praw kobiet, ale od cel naszej paromiesięcznej już krucjaty jest inny – chcemy uświadomić ludziom, że sposobem na uniknięcie cierpienia może być anihilacja.

Reklama

Dzięki i powodzenia w eee… zgładzaniu ludzkości?

Zacząłem się cieszyć, że wbrew swoim zamiarom jednak nie poszedłem na filozofię. W tym czasie tłum maszerował w rytm Girls Just Wanna Have Fun, a my postanowiliśmy porozmawiać w dwójką facetów w białych kitlach i maskach chirurgicznych.

Adam z kolegą

VICE: Dlaczego przebraliście się za lekarzy?
Adam: Chodzi o hipokryzję lekarzy, którzy używają tzw. klauzuli sumienia i mówią, że sumienie nie pozwala im robić aborcji, a za 4-5 tys. zł zrobią ją po godzinach. To chory system. Legalna aborcja wyeliminuje takie patologie.

Takie sytuacje zdarzają się często?
Wystarczy wejść do internetu i poszukać oferty „przywracania miesiączki". Tam są setki gabinetów ginekologicznych, które wykonują aborcję na życzenie, oczywiście sporo to kosztuje.

Czyli w Polsce łatwo dokonać aborcji, jeśli ma się na to środki?
Nielegalność aborcji uderza w kobiety najgorzej sytuowane. Kobiety zamożne zawsze znajdą jakiś sposób – np. wyjadą za granicę.

Nie czujesz, że Manifa walczy o odebranie praw mężczyznom?
(śmiech) Chodzi o równość, takie same prawa. Ten sam świat, który zmusza kobiety do określonych zachowań, ma równie ścisłe wzorce dla mężczyzn. Ja się z nimi nie zgdadzam, nie chcę żeby ktokolwiek decydował, jak ja lub moja partnerka mamy żyć. Dlatego tu jestem.

Obok trwały dwie demonstracje przeciwników Manify – jakieś siedem osób (w tym jedna kobieta) z transparentem sugerującym, że „dziś aborcja, jutro Auschwitz" i klasycznym plakatem z pokrojonym płodem. Po drugiej stronie ulicy zebrało się kilkunastu facetów (tym razem kobiet brak) z flagami Narodowego Odrodzenia Polski i zakazem pedałowania. Ekipa pro-life postanowiła nas przepędzić, więc udaliśmy się do narodowców, skandujących hasło „wolność, wolność, nacjonalizm!". Policja pozwoliła nam podejść dopiero, kiedy Manifa była już setki metrów dalej.

Reklama

Pikieta antymanifowa narodowców

Cześć, powiecie nam, dlaczego demonstrowaliście przeciwko Manifie?
Jaja sobie kurwa robisz człowieku? Jaja sobie robisz?

Nie, chciałem żebyście mi wytłumaczyli, czemu dziś demonstrujecie.
Ja też bym chciał sobie pożartować, ale kurwa ręce mam twarde.

Uczestnicy Manify mi wytłumaczyli, dlaczego maszerowali. Czemu wy nie chcecie?
A chcesz żeby twoja matka miała syna bez zębów? Dentysta jest drogi. Weź idź sobie.

Ostatnio narodowcy często mi mówią, że mam sobie iść i szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego. Na szczęście według danych Gendermerii – porządkowego wolontariatu Manify – nikt nie stracił tego dnia zębów. Demonstracja zbliżała się do celu, a Kamili nie kojarzyła się już z dożynkami, ale z pochodami sufrażystek sprzed wieku, więc Manifie chyba się udało. Z chłopackiego punktu widzenia mogę tylko powiedzieć, że to dobrze, kiedy faceci pomagają dziewczynom. Nie tylko na Manifie.

Więcej zdjęć poniżej