– Uprzejmie informuję, że nie trwają i nie są planowane prace nad zmianami dotyczącymi tematyki mowy nienawiści – przekazała radiu TOK FM Milena Dmochowska z Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości. Ta decyzja spotkała się z westchnieniem bezradności ze strony środowisk LGBTQ.
Reklama
– Decyzja jest oczywiście bardzo rozczarowująca. Ta zmiana nie wpłynęłaby przecież istotnie na funkcjonowanie kraju. Dla wielu to delikatna, zupełnie niezauważalna korekta, lecz dla nas bardzo istotna sprawa. Katalog osób, którym się należy ochrona ze względu na trudną sytuację społeczną przecież istnieje, ale ten jeden punkt, jak widać, budzi niesłychany sprzeciw – mówi nam aktywistka LGBTQ, Jej Perfekcyjność.
– Dzięki temu zapisowi środowisko LGBTQ czuło by się po prostu lepiej i bezpieczniej w Polsce. Wprowadzenie zmian byłby jasnym sygnałem, że państwo nie zgadza się, by część obywateli była poniżana za to kim są i jakimi osobami się urodzili – wyjaśnia.Niestety nikt nie jest zdziwiony decyzją ministerstwa.
– Myślę, że ta decyzja to rodzaj swoistej deklaracji politycznej. Zauważmy, że nie została zachowana ciągłość: stanowisko władzy zmieniło się, mimo że nie zmieniły się żadne okoliczności – zauważa Paweł Knut. Zwykle optymistyczna Jej Perfekcyjność także nie ma złudzeń.
– To dołujące. Za kilka lat pewnie będziemy musieli od zera zaczynać walkę o ten zapis. Nie podejrzewam, by w najbliższym czasie cokolwiek miało się zmienić na lepsze. Wręcz przeciwnie – to wyraźny sygnał, w jakim kierunku chce podążać polski rząd – tłumaczy.Zapewne minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie zauważa gejów, a jeśli już, to pewnie traktuje ich jako chorych, niebezpiecznych zboczeńców. Tymczasem ci „zboczeńcy" są bici, zastraszani, poniżani i wyśmiewani. Według akrtywistów prawdziwa skala tej nienawiści nie jest możliwa do dokładnego zbadania.
– Od kilku lat są prowadzone statystyki w tej sprawie, jednak należy tu pamiętać o zjawisku under reportingu (niskiej zgłaszalności – red.) . Z badań KPH wynika, że nawet 90 procent zdarzeń w ogóle nie jest zgłaszanych. Część z osób zwyczajnie boi się ponownej wiktymizacji i zaostrzenia przemocy. Niestety polskie prawo ich nie obroni – mówi Paweł Knut.Jeśli spojrzymy z tej perspektywy na Unię Europejską, to oczywiście wyróżniamy się na tle innych państw.
– Jesteśmy teraz w niechlubnej mniejszości krajów Unii Europejskiej, która nie przewiduje karania mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną – mówi wprost Knut.O tym, z czego wynika taka postawa rządzących można napisać kilka książek, lecz Jej Perfekcyjność wskazuje jedną właściwość:
– Pamiętajmy o tym, że poziom intelektualny polskiej klasy polityczny głęboko różni się od tego w zdecydowanej większości krajów Europy. Nasza prawica nie dorasta do pięt prawicy w innych krajach, to zupełnie inna jakość. Polscy politycy konserwatywni nie wiedzą czym tak naprawdę jest zachodni konserwatyzm – mówi. Jej słowa ilustruje przykład Marine Le Pen, szefowej skrajnie konserwatywnego, antyimigranckiego i nacjonalistycznego francuskiego Frontu Narodowego, która wspierała gejów, gdy w jej kraju toczyła się dyskusja o małżeństwach jednopłciowych.
– Coraz częściej słyszę, że sytuacja kobiet, homoseksualistów, Żydów czy nawet białych Francuzów staje się coraz trudniejsza. Skoro islam jest głównym wrogiem gejów, musimy się na nich otworzyć. Bo mamy wspólnego wroga – mówiła wtedy, używając swojej charakterystycznej, pokrętnej logiki. Gdyby któryś członek polskiego rządu powiedział, że „musimy się otworzyć na gejów", z pewnością miałby nieprzyjemności.Autor pisze pod pseudonimem, prawdziwe dane posiada redakcja.