FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Zapytaliśmy Polki, co sądzą o pomyśle prawicowego polityka, by ścigać prokuraturą protesty kobiet

Poseł Stanisław Pięta, zakomunikował, że chce ścigać prokuraturą kobiety, które podczas niedzielnej mszy postanowiły w akcie protestu opuścić kościół. Pytamy kobiety, co sądzą performance posła Pięty

Niedzielny protest pod Sejmem. Zdjęcie Izabela Szumen.

Śledząc ostatnie wydarzenia z Polski, można odnieść wrażenie, że dla obecnej partii rządzącej nowym największym wrogiem po komunistach, KOD-zie i Donaldzie Tusku, który już od jakiegoś czasu spogląda na ten kraj przez lornetkę – zostały kobiety. W niedzielę w wielu miastach Polski ludzie zorganizowali pikiety, w których sprzeciwiali się listowi Konfederacki Episkopatu Polski, w którym ten wzywa do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, która i tak jest jedną z najmniej liberalnych w Europie.

Reklama

Demonstracja z wieszakami w obronie prawa do aborcji

„Życie każdego człowieka jest chronione piątym przykazaniem Dekalogu: 'Nie zabijaj!'. Dlatego stanowisko katolików w tym względzie jest jasne i niezmienne: należy chronić od poczęcia do naturalnej śmierci życie każdego człowieka" – możemy przeczytać w odezwie kleru. Cały list został odczytany podczas niedzielnych mszy. W warszawskim kościele świętej Anny doszło do sytuacji, w której część zgromadzonych w świątyni kobiet wyszła w trakcie odczytywania zaleceń biskupów, pokazując w ten sposób swój protest – co wcześniej panie zapowiedziały, tworząc wydarzenie na Facebooku. Między wiernymi a protestującymi kobietami doszło do słownych przepychanek. Nie było rękoczynów. Na tym jednak nie koniec sprawy.

Dzisiaj członek Prawa i Sprawiedliwości, poseł Stanisław Pięta, oświadczył, że chce ścigać prokuraturą wspomniane kobiety, które podczas niedzielnej mszy postanowiły w akcie protestu opuścić kościół. Powołał się na artykuł 195 paragraf 1 Kodeksu Karnego: „Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." W uzasadnieniu zawiadomienia możemy przeczytać, że „niezidentyfikowana grupa osób, poprzez głośne wykrzykiwanie, a następnie prowokacyjne opuszczenie Kościoła, utrudniała i zakłócała prawidłowe prowadzenie obrzędu Mszy Świętej". Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście potwierdziła w rozmowie z tvn24.pl, że zawiadomienie posła wpłynęło, ale ponieważ Warszawa Śródmieście nie jest właściwą jednostką, sprawą zajmie się Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ. Postanowiliśmy zapytać kobiet, co sądzą o performance posła Pięty.

Reklama

Marietta Wróblewska:

Skoro kościół rości sobie prawa do mieszania się w sprawy publiczne, to, jak każda instytucja publiczna, powinien być przygotowany na ocenę swoich działań, w tym także na krytykę. Jeżeli jest tam miejsce na odczytywanie politycznych deklaracji (agitacji?) biskupów, dlaczego odbiera się prawo wyrażania poglądów wiernym? Bo oficjalnie, według statystyk kościelnych, wszyscy ochrzczeni są dalej wiernymi, nawet jeżeli jest przy ich nazwisku adnotacja o apostazji.

Panowie biskupi nie chcą wypuścić ze swojej organizacji w cywilizowany sposób nawet osób o przeciwstawnych do nich poglądach, to niech szykują się na dyskusję „na łonie" kościoła. Te panie, jako ochrzczone (a wnoszę z nagrania, że przynajmniej jedna z nich była) mają pełne prawo do wyrażenia swojego niezadowolenia z głoszonych z ambony przekonań. Poza tym niezależnie od tego, czy ta akcja była zaplanowana, wiem, że w innych kościołach w Polsce ludzie opuszczali msze spontanicznie w reakcji na odczytywane przez księży słowa. Widocznie owieczki mają jednak czasem własne zdanie.

Lidka Radzio:

Zachowanie posła wydaje mi się dość nieudolną próbą cenzurowania społecznych protestów. Nie jestem nim zaskoczona, bo podobną postawę w ostatnich tygodniach zaprezentowała większość tak zwanych obrońców życia, zapraszanych do dyskusji na temat projektu ustawy antyaborcyjnej. Ci ludzie nie próbują prezentować swoich argumentów ani prowadzić merytorycznych dyskusji, ale skupiają się na dyskredytowaniu i obrażaniu swoich oponentów.

Z Polski, o Polsce i dla Polski. Polub nasz fanpage VICE Polska

Podobną postawę prezentował Marek Jurek podczas rozmowy z Adrianem Zandbergiem w TVN w ubiegłym tygodniu. Pamiętam jeszcze dyskusje na temat aborcji, prowadzone w latach 90. Wtedy mówiliśmy o tym temacie normalnym językiem — był płód, przerwanie ciąży, zarodek, zygota. Wiele kobiet pamiętało jeszcze czasy PRL, kiedy skrobanka była rutynowym zabiegiem. 20 lat później prawica próbuje przenieść nasze macice w sferę sacrum i w debacie publicystycznej zmienić je w łona, kolebki życia poczętego. W tej retoryce jakakolwiek dyskusja na temat regulowania płodności brzmi jak atak na ich świętości.

Justyna Majka:

Chyba czas najwyższy, aby poseł Pięta zajął się swoimi prawdziwymi obowiązkami poselskimi, zamiast ścigać osoby walczące o swoje prawa.

Zdjęcie: Archiwum prywatne.

Reklama

Ada Karczmarczyk:

Kościół nie przygotował podłoża do przeprowadzenia sytuacji z odczytem listu. Powinien najpierw zając się dialogiem trafiającym do kobiet w Polsce, których zdanie na temat aborcji jest wahające się ze względu na lęk o własne życie. Gdyby w kościele były kobiety sprawujące funkcje kapłańskie i odczytywały taki list, to myślę, że reakcja nie byłaby tak drastyczna i impulsywna, gdyż kobiety miałyby w kimś oparcie i wiedziałyby, że osoby, które takie słowa odczytują, bardziej je rozumieją niż mężczyźni.

Akcja kobiet w kościele św. Anny była zakłóceniem mszy, ale należy wziąć pod uwagę okoliczności związane z tym, że odczytanie listu nie było sytuacją standardową, gdyż taki list nie jest odczytywany co tydzień. Jeśli są w Polsce grupy osób, które mają swoje poglądy, mają prawo je wyrażać i mają prawo również używać do tego motywu happeningu bez względu na to, czy są to poglądy proaborcyjne, czy antyaborcyjne. Z uwagi na to, że temat tego happeningu dotyczył spraw ściśle związanych z religią zatem to, że odbył się podczas jednego z jej przejawów, jakim jest rytuał mszy i to jeszcze w sytuacji wyjątkowej nie sądzę, żeby był zakłócaniem porządku tej sfery czy wykorzystaniem takiego miejsca do celów z religią niezwiązanych.

Niedzielny protest pod Sejmem. Zdjęcie Izabela Szumen.

Natalia Podgórska:

Sam fakt, że istnieje zapis o „złośliwym przeszkadzaniu" jest najciekawszym elementem tej historii, ponieważ brzmi to, jak element notatek pisarza sci-fi tworzącego nową powieść o systemie totalitarnym. Zupełnie nie dziwi mnie natomiast fakt, że poseł Pieta pamięta o takich niestandardowych zapisach, bo z tego, co widzę, jego głównym zajęciem jest złośliwe przeszkadzanie między innymi w godnym, normalnym (choć to ostatnio nadużywane słowo) życiu.

Łatwiej patrzy mi się na to wszystko z daleka, jako że nie mieszkam w Polsce, łatwiej pewnie też przychodzi mi krytykowanie środowisk z obu stron, bo nie czuję się zaangażowana w tę walkę ze względu na miejsce zamieszkania. Sam fakt, że episkopat ma cokolwiek do powiedzenia w sprawie ludzi, którzy są niewierzący, jest dla mnie nie do ogarnięcia. Co do faktu, że politycy PiS posiadający większość w rządzie i sprawujący władzę muszą uciekać się do karania ludzi wychodzących z kościoła w ramach protestu, jest już zwyczajnie żałosny. Fakt, że poseł Pięta pragnie walczyć z tymi „kryminalistkami" literą prawa, którą to PiS wyciera sobie gębę od września, jest tylko wisienką na torcie.

Wierzę w potęgę Polaków i ich umiejętność radzenia sobie z najgorszą władzą, za bardzo staram się też (modnie) nie donosić ludziom z innych krajów, jak bardzo mi straszno i smutno z powodu tego, co się dzieje. Jednak kiedy podchodzą do mnie ludzie z Libanu, Iranu i innych krajów, które od lat uważałam za o wiele mniej progresywne niż Polska i pytają mnie czy u mnie wszystko OK, bo takie rzeczy dzieją się w moim kraju, to chyba trochę serio zaczynam się bać.