FYI.

This story is over 5 years old.

Bollocks to the Hippocratic Oath

Nieudane samobójstwa są gorsze niż nieudane życia

Na ogół, nieudane samobójstwo jest gorsze niż nieudane życie. Jeśli strzelisz sobie w głowę pod nieodpowiednim kątem, skończysz jako półmózg.

Disclaimer: Część z Was może pamiętać ten dział sprzed paru lat, kiedy jeszcze żyliśmy w Vicelandzie. Niestety po przeniesieniu na vice.com, zaginął on. Odkopaliśmy go, miłej zabawy.

Hej, rozkładające się wapniowe cysty i inne takie syfy. Nazywam się Dr. Mona Moore. Oczywiście to nie jest moje prawdziwe imię, ale za to jestem prawdziwym lekarzem. Nie współczujcie mi, bo to oznacza, że zawsze będę miała pracę, mieszkanie dziesięć razy większe niż Wy i prawo do mówienia Wam co macie robić, tylko i wyłącznie dlatego, że zawsze wiem lepiej. Bawcie się dobrze czytając moje felietony!

Reklama

Ludzie są kiepscy w samobójstwach. Mogłoby się wydawać, że od momentu kiedy osobnik zdecyduje się odebrać sobie życie, to będzie tylko z górki, jednak jak się okazuje, większości ludzi nawet to się nie udaje. Tak naprawdę, 10 do 20 milionów ludzi rocznie podejmuje nieudane próby samobójcze, a to oznacza masę straconego czasu przez szpitale. Z tego powodu, nie licz na zbytnią sympatię ze strony personelu medycznego, szczególnie jeśli trafisz na izbę przyjęć po całej paczce Feminaxu poprawionego butelką brzoskwiniowego sznapsa , bo rzucił Cię chłopak.

Zazwyczaj zaczynają ich zwozić około północy, samobójców i pijaków. 80 procent przedawkowań miało na celu osiągnięcie wyimaginowanego obrazu gwiazdy rocka kończącej z twarzą w kałuży wymiocin i stosie rozsypanych pigułek. Tak naprawdę, jedyne co można tym osiągnąć to wątroba Keitha Richardsa, tylko że bez całych lat dobrej zabawy i jakiegokolwiek uzasadnienia tego stanu.

Dzieciaki wybierają paracetamol, ci z kryzysem wieku średniego antydepresanty, natomiast starsi preferują środku nasenne, wprowadzając się w naprawdę długi i głęboki sen. Wszyscy jednak popełniają ten sam błąd- biorą zbyt mało. Zastanówcie sie nad tym przez chwilę, na pewno macie za sobą niejeden weekend, kiedy polecieliście z ketaminą po bandzie, jednak ani wy ani wasi znajomi nie umarliście. Wychodzi więc na to, że żeby zejść z tego świata, trzeba polecieć naprawdę ostro. Jeśli weźmiecie PRAWIE odpowiednią ilość, sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót- wątroba wysiada, robicie się żółci, krwawicie skąd się da i czeka was życie pacjenta po przeszczepie, a to dopiero jest gówniane doznanie. Z kolei dzięki młodzieżowym filmom panuje przekonanie, że podcinanie żył to najlepsza metoda. Niestety, nawet jeśli będziecie ciąć wystarczająco głęboko, nad samą arterią, to i tak zajmie to naprawdę dużo czasu, wystarczająco żebyście stchórzyli zanim odlecicie. Poza tym, to prawdziwy dramat, jeśli chodzi o estetykę.

Reklama

Na ogół, nieudane samobójstwo jest gorsze niż nieudane życie. Jeśli strzelisz sobie w głowę pod nieodpowiednim kątem, skończysz jako półmózg. Skoczysz z jednego piętra za nisko i masz przed sobą życie kaleki. Jeden łyk wybielacza za mało i pozostaje tylko czekać, aż Twój żołądek się rozpuści.

Jest też cała kompania tych ‘krzyczących o odrobinę zrozumienia’. Główny problem z nimi polega na tym, że nie mamy już gdzie ich trzymać. Liczba specjalnych miejsc w psychiatrykach jest mocno ograniczona i trudniej się w tam znaleźć, niż w tyłku żony twojego brata. Jeśli chcesz na takie trafić, lepiej żebyś był porządnie walnięty, bo pajaców po próbach tam nie wpuszczamy. Pewnego razu przywieźli nam wychudzonego depresanta po trzydziestce, który wykonał telefon na policję, informując o zamiarze powieszenia się. Psychiatra powiedział mu: "Cóż, bardzo nam przykro, ale gdybyś naprawdę zamierzał się zabić, nie dzwoniłbyś na policję, prawda?" Może to trochę mało delikatne, ale przecież nie da się wygrać z logiką, prawda? Niestety, wrócił jeszcze tej samej nocy. Zawiązał sobie linę na szyi, stanął na krawędzi budynku. Oczywiście upewnił się, że policja została o tym powiadomiona. Został przyjęty, bez szczególnego entuzjazmu.

Niektóre z prób samobójczych są po prostu żałośnie dziecinne. Trafiła nam się pani w średnim wieku, która krztusząc się do nieprzytomności, nie pozwalała lekarzowi zajrzeć do jej ust. Unieruchomili ją, rozwarli na siłę szczęki i wywlekli ze środka różowe stringi, wepchnięte w krtań. Trzeba jej przyznać wysoką notę za pomysł, bo za wykonanie zero punktów. Przedawkowania witamin, usiłowanie utrzymania własnej głowy pod wodą, czy przyjęcie aspiryny w takiej ilości, że doprowadza się do łagodnej niestrawności- to wszystko kwalifikuje się do tej samej szufladki. Każdy kto wyjdzie z tego cało mówi potem "jest mi naprawdę głupio". Hmmm, "powinno być". Ludziom nie udaje się zabić, bo tak naprawdę nie chcą umierać. Życie może wydawać się niewarte ciągnięcia dalej, ale śmierć na pewno nie jest warta zachodu.

Tak przy okazji, nie zachęcam do stosowania bardziej skutecznych taktyk samobójczych. Następnym razem kiedy złapiesz doła, idź po prostu do kina, każdemu to dobrze robi. Ale cokolwiek by się nie działo, nie łap się za wybielacz, bo  będziesz żałował tego pomysłu.

ZOBACZ TEŻ:

OSZUKIWANE BADANIA PER-RECTUM
ZATKAŁO KAKAO
CZEGO NIE ROBIĆ Z EREKCJĄ