Tak naprawdę działa na mnie ogół zmysłów. Jej głos, zapach, smak, gesty, to jak się porusza i w jaki sposób patrzy
Próbowałam spotykać się z szatynką, chudą, wysoką, też miała duże oczy i spoko cycki plus była wybitnie zabawna i mądra. Związek się szybko rozpadł. Jestem prawie pewna, że to przez kolor włosów, albo przez to, że była pojebana jak wszystkie dziewczyny. Nie ma wyjątków. Wszystkie dziewuchy są pojebane. Nawet jeśli ci się wydaje, że twoja dziewczyna jest normalna, to wiedz, że nie jest. Rzuci cię przez kolor włosów, chociaż dookoła dzieje się milion innych ważnych rzeczy. W takich chwilach zapalam czerwoną lampkę i mówię sobie: stop, koniec, wszystkie laski są nienormalne, to nie możliwe, żebym przynależała do tego samego gatunku, idę po psa do schroniska. Zastanawiam się, jak kolesie to znoszą, bo co oni mogą wiedzieć na przykład o okresie? Ja to jeszcze jak cię mogę, w miarę potrafię się wczuć w sytuację typiarki. A faceci? Nie mam pojęcia, ale szanuję to i podziwiam, że potrafią tak kochać nie wiedząc.Nawet jeśli ci się wydaje, że twoja dziewczyna jest normalna, to wiedz, że nie jest
Koledzy zawsze mówią „dziewczyna to musi o siebie dbać". Nigdy nie wiem, czy chodzi im o wieczny makijaż, uczęszczanie na crossfit, pomalowane paznokcie, czy równą opaleniznę. Jeśli chodzi o mnie, to dobrze, żeby się myła, obcinała paznokcie, a jeśli rosną jej wąsy, to żeby jej nie rosły. Cellulit mnie lekko zniechęca, Bóg chciał, żebym ja go nie miała, ale wiem, że 99,9% kobiet go ma no i trudno. Doklejanie sobie jakichś plastików hybryd czy czego tam do paznokci dyskwalifikuje delikwentkę na dzień dobry. Jeżeli chce zbierać grube warstwy makijażu na telefonie komórkowym, to proszę bardzo, byleby twarz jej się nie deformowała. Debilny głos może być problemem, nie dałabym rady w łóżku słuchać pisków jak Azjatki w pornolach. Nie wymagam od nikogo determinacji i celu w życiu, w obecnych czasach mało kto go posiada.Jeśli chodzi o mnie, to dobrze, żeby się myła, obcinała paznokcie, a jeśli rosną jej wąsy, to żeby jej nie rosły
Wszyscy są trochę zagubieni i to jest w porządku, jednak nie byłabym w stanie spotykać się z dziewczyną, która po trzydziestce mieszka z rodzicami na obrzeżach miasta. Jestem wygodna, mieszkam w centrum, zarabiam nie najgorzej, lubię swoją przestrzeń i niezależność. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mi siedzi na głowie 24/7, weekendy zawsze kończą się u mnie, bo bliżej i jeszcze są pretensje, że za dużo seriali oglądam. Taki związek rozpada się szybciej niż włosy za długo trzymane w perhydrolu. Idealna dziewczyna poza atrybutami zewnętrznymi powinna lubić kwasa, wódkę, książki, nie mieć chronicznej depresji i wiedzieć jak mieszać szarą codzienność z hedonistycznymi uciechami. Taka kombinacja jest raczej nieosiągalna, ale jej wybrakowanie da się zaspokoić kształtnym biustem. Tak naprawdę to musi być miła, bo najlepsza dziewczyna, to szczęśliwa dziewczyna, najpierw ze sobą, a potem ze mną. Będę ją wtedy kochać, wydawać na nią wszystkie pieniądze, a z kolorem włosów zawsze można pomajstrować. Moim największym marzeniem jest poznać dziewczynę, która w odzewie na jedyny podryw, jaki znam, czyli „masz może ognia" odpowie „tak, kocham cię, lećmy w kosmos".Piotr z GdyniPytasz, czy bardziej kręcą mnie kobiety silne i niezależne, czy też może takie delikatne, którymi chciałbym się opiekować. Odpowiem ci tak: najbardziej kręcą mnie kobiety zupełnie wymykające się takiemu schematowi. Bo to schemat straszny, że albo masz wielki charakter, pewność siebie i ani grama słabości, albo jesteś zahukaną Zochną. To są bajki. Bo każdy ma w sobie siłę i każdy ma w sobie słabość. Kręci mnie, kiedy kobieta potrafi zarówno pokazać pazur, jak i miękkie podbrzusze. Gdy tego nie robi, trudno budować jakąkolwiek relację, bo trudno ufać komuś, kto całe życie biega schowany za maską.Idealna dziewczyna poza atrybutami zewnętrznymi powinna lubić kwasa, wódkę, książki, nie mieć chronicznej depresji
Być może zacząłem – paradoksalnie – od dupy strony, bo nie oszukujmy się, to wszystko, o czym mówię, ważne staje się dopiero na jakimś etapie relacji. Na samym początku jest ciało. Taka nasza natura, nie oszukamy tego. A jak mowa o ciele, to widzę ogromny zgryz między sposobem, w który znane mi kobiety myślą o nim, a tym, jak ja sam o nim myślę. Mam zupełnie gdzieś szczegóły – nie widzę rozdwojonych końcówek włosów, nie widzę małego pryszcza na szyi, nie dostrzegam zupełnie niewielkiej blizny czy tego, że jakaś panna ma rzekomo za krótkie nogi lub przytyła o kilogram (w jej mniemaniu) za dużo. Liczy się całość – albo laska ma to coś, albo nie ma. A jak ma, to ma to zarówno wtedy, kiedy odpierdoli się na bóstwo, jak i wtedy, kiedy obudzę ją nieumalowaną w środku nocy. I kolor czy długość włosów, długość nóg, wielkość biustu – to nie są rzeczy decydujące, decyduje ogólny sexappeal, sposób, w jaki kobieta się porusza, jak na mnie patrzy, jak się uśmiecha… Chociaż oczywiście mam swój ideał. Lubię długie, proste włosy. Lubię – choć sam jestem wysoki – raczej kobiety drobne i niższe ode mnie o jakieś 20 cm, lubię jak mają szersze biodra i wąską talię, lubię wreszcie krągłe, pełne piersi, choć mogą być zarówno niewielkie, jak i duże, nie wielkość, ale ich kształt mnie podnieca.Kiedy czuję, że kobieta chce mnie zawłaszczyć, wtłoczyć w swój świat lub zabrać mój – od razu odpuszczam
Jesteśmy też na Facebooku. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Rzecz się ma zupełnie inaczej, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co dana dziewczyna sobą reprezentuje, zaczynając od wiedzy ogólnej na temat świata, przez jej poglądy na rzeczywistość, a na szeroko pojętym wyczuciu smaku kończąc. Na pewno nawet najładniejsza dziewczyna o bajecznej figurze i hipnotyzującym spojrzeniu przestaje się dla mnie liczyć w momencie, w którym na jaw wychodzi jej prze-kurwa-potężna ignorancja. Była jedna taka, którą mijałem przez kilka tygodni na korytarzu w pracy i zdążyłem już sobie wyobrazić jej wyidealizowaną, zmyśloną osobowość. Po pięciominutowej rozmowie z dziewczyną czułem się tak zażenowany, jak po obejrzeniu wszystkich odcinków Studia Ya-Yo za jednym podejściem.
Co do ubioru to chyba jest jedna rzecz, której u kobiety nienawidzę – szerokich spodni i dzwonów. Dziewczyny, to nie są przesłuchania do pierwszej edycji Idola, ani szkolna dyskoteka w waszej gimbazie w Raciborzu. Jakieś trendy obowiązują, a nie po to ktoś was wyposażył w pełne biodra i mięsiste łydki, żebyście chowały je pod spodniami wyglądającymi jak brezent z Żuka.Ideał? Nie mam, ale jeśli laska jest ładna, a przy tym jej niski, seksowny głos wypowiada coś przenikliwego i zdradzającego intelektualne wyrafinowanie, to może być pewna, że przykuje moją uwagę. Aha, no i musi lubić dank memes. Bez tego nie da się budować trwałych i zdrowych relacji.Maciek z LublinaO tyle o ile pytanie jest szerokie, o tyle łatwo mi banalnie odpowiedzieć. Jest taki głupie stwierdzenie, z którym się zgadzam w zaskakującym stopniu – lubię dziewczyny w typie kawy, którą piję: gorące, silniejsze ode mnie i powodujące nerwową sraczkę i drżenie rąk. Jak głupi by nie był ten tekst, jest celny – gdybym miał wskazać typ dziewczyn, które podobają mi się w pierwszej kolejności to te z charakterem. Nie chodzi o mityczny pazur, deklarowany przez dziewczyny typu „jeżeli nie możesz mnie znieść, kiedy jestem najgorsza itd.". Od zawsze strasznie imponowały mi silne kobiety, posiadające konkretną wizję świata i wiedzę na jego temat, biorące sprawy w swoje ręce. Jestem przekonany, że kobiety zdominują świat w ciągu stu lat – są od nas mądrzejsze, szybciej się uczą i adaptują, potrafią wiele więcej znieść. To właśnie takie dziewczyny przykuwają moją uwagę – te, które posiadają własne zdanie i wiedzą więcej od ciebie. Stąd, naturalnie, kieruję wzrok w stronę szkolnych prymusek i byłych kujonek, które w międzyczasie wyrosły na piękne kobiety.Co do ubioru to chyba jest jedna rzecz, której u kobiety nienawidzę – szerokich spodni i dzwonów
Nie wyobrażam sobie relacji z dziewczyną, z którą nie umiałbym rozmawiać. Rozmowa i komunikacja są dla mnie podstawą jakiejkolwiek relacji, więc cenię w dziewczynach umiejętność komunikacji. Mam straszną alergię na bzdury z babskich pism o uwodzicielskim milczeniu i akcje typu „ciche dni". Wolę usłyszeć co zjebałem i to naprawić, niż tydzień zgadywać. Współpraca i zrozumienie, także jeżeli chodzi o uwodzenie, seks, konstruowanie związku czy wybór miejsca, do którego pójdziemy na kolację.Jeżeli chodzi o wygląd, to nigdy nie miałem stałej preferencji, raczej chwilowe fascynacje drobnymi detalami. Jestem wysoki, więc wzrost to nie problem, ale drobne dziewczyny są urocze. Kiedyś wydawało mi się, że rude włosy są intrygujące, ale potem przefarbowała się tak połowa moich sąsiadek i koleżanek. Analogicznie, kiedyś serce biło mi szybciej na widok kolczyków w nosie. Figura? Proporcjonalna. Biust? Z rozsądkiem, z resztą z legendarnej dychotomii zawsze i tak preferowałem pupy – w tym wypadku wszystko w pół drogi pomiędzy idealnie płaskim tyłkiem instruktorki fitnessu, a pupą zdolną do utrzymania dużej butelki szampana w stylu znanej Kim.Mam straszną alergię na bzdury z babskich pism o uwodzicielskim milczeniu i akcje typu „ciche dni". Wolę usłyszeć co zjebałem i to naprawić, niż tydzień zgadywać
To będzie kolejny truizm, ale nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż pewność siebie, niezależnie od kształtów i rozmiarów ciała. Jaram się kobiecymi włosami – koczkami na cebulę, poranną burzą w nieładzie i wszystkim, co pomiędzy. Ciuchy? Właściwie wszystko, co nie jest za bardzo – oversize'owe. Sympatyczna klasyka jest zawsze miła oku – koszule, bluzki w paski, czarne jeansy. Bycie uroczym za wszelką cenę? Nie bardzo, fajniejsza jest praktyczność. No i drobiazg, który zawsze przykuwa mój wzrok – uwielbiam kobiety w okularach. Dziewczyno, błagam, zrób to dla siebie, zostaw te druciaki, kup oprawki, które ci pasują. Z dużą dozą prawdopodobieństwa już teraz nosisz je nawet wtedy, kiedy jesteś zupełnie naga. Silne i konkretne dziewczyny w okularach zawładną światem.Możesz śledzić autora tekstu na jego profilu na FacebookuTo będzie kolejny truizm, ale nie ma nic bardziej uwodzicielskiego niż pewność siebie, niezależnie od kształtów i rozmiarów ciała