Nie chcę protestować u boku Platformy i Balcerowicza
Fot: Paweł Mączewski

FYI.

This story is over 5 years old.

komentarz

Nie chcę protestować u boku Platformy i Balcerowicza

Mam być pionkiem w tłumie zlewającym się w jedną całość z ludźmi, którzy przez lata lekceważyli Polaków?

Nie macie wrażenia, że wszyscy żyją protestami przeciwko zmianom w sądownictwie? Telewizji informacyjnych i dużych portali nie ma co już nawet sprawdzać, bo znowu będzie to samo. Normalnie niezaangażowani znajomi z Fejsa, zazwyczaj postujący bardzo ładne zdjęcia jedzenia, teraz nawołują do zbiórki pod Sejmem. Jak tak dalej pójdzie, to wchodząc na strony o muzyce, dowiemy się, co raperzy sądzą o ustawie proponowanej przez PiS, a portale o modzie polecą nam najlepsze stylizacje na demonstrację. Zresztą, to już się dzieje. Mam przed oczami artykuł o tytule: Babcia z „Plebanii" krytykuje protesty w obronie sądów: „To tylko słowa, OSTATNI RUCH ROZDEPTANEGO ROBAKA!".

Reklama

Uczestnictwo w demonstracjach to ostatnio w ogóle spore ryzyko. Wielu inteligentnych ludzi nabrało się półtora roku temu na KOD

Mam poczucie, że tylko mnie nie zabrało na którąś z tych demonstracji. Nie mam nawet żadnego mocnego alibi (chociaż Death Road to Canada to naprawdę świetna gra i można w niej rzucać samochodami w zombi). Zostałem w domu z premedytacją. Nie dlatego, że popieram psucie państwa przez PiS-owski establishment. Ale nie chcę legitymizować polityków takich jak Grzegorz Schetyna czy Leszek Balcerowicz, którzy lekceważąc przez ostatnie dwie dekady sporą część społeczeństwa (lub jak kto woli „narodu") torowali drogę popularności obecnego rządu z rasistowską, seksistowską lub zwyczajnie głupią retoryką, która dziś mąci Polakom w głowach. Nie chcę słuchać ich wystąpień, nie chcę być pionkiem z tłumie, który w medialnych doniesieniach zleje się w jedną całość.

Protesty pod Sejmem. Lipiec, Warszawa 2017

Uczestnictwo w demonstracjach to ostatnio w ogóle spore ryzyko. Wielu inteligentnych ludzi nabrało się półtora roku temu na KOD i jego pozowanie na (modne słowo) ruch społeczny, kompletnie oddolny i bezpartyjny. Ale działo się to już wcześniej: wbrew temu, co można zobaczyć w TVN-ie, uczestnicy Marszu Niepodległości to tylko w niewielkiej mniejszości twardogłowi naziole z celtyckimi krzyżami albo zadymiarze w piłkarskich szalikach. W Marszu Niepodległości naprawdę idą rodziny zwykłych Polaków (powiedzmy, że o ponadprzeciętnie konserwatywnych poglądach), nie żadni faszyści. Problem w tym, że Marsz Niepodległości nie jest – jak lubią go przedstawiać organizatorzy – świętowaniem szczególnej rocznicy w historii Polski, tylko partyjnym wiecem, podczas którego ze sceny przemawiają liderzy partii Ruch Narodowy oraz jej sympatycy.

Reklama

Bez ściemniania. Śledź VICE Polska na Facebooku


To samo widziałem podczas „Godziny W" – obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, tradycyjnie upamiętnianych przez warszawiaków o godz. 17 na skrzyżowaniu dwóch największych ulic miasta. Chwilę przed minutą ciszy na miejsce podjechała ciężarówka ONR Brygady Mazowieckiej, która potem poprowadziła marsz przez stolicę. Kilka tysięcy osób, które nawet nie wiedziały, co to Obóz Narodowo-Radykalny, przeszło w organizowanym przezeń wiecu. Następnym razem gdy zobaczą falangę lub krzyż celtycki, które powiewały na flagach, nie skojarzą ich z (odpowiednio) przedwojennym gettem ławkowym ani ideologią white power, tylko z przywiązaniem do pamięci historycznej i ofiarą setek tysięcy mieszkańców Warszawy. Może przychylniej spojrzą też na palenie kukły Żyda podczas demonstracji wrocławskiego ONR-u?

Protesty pod Sejmem. Lipiec, Warszawa 2017

„To nie czas na spory", „trzeba się zjednoczyć" albo „no tak, PO ma dużo wad, ale PiS jest gorszy" – to ostatnio bardzo popularne komentarze. Tak, PiS jest dużo gorszy. Ale to Leszek Balcerowicz i jego świta (myślę o tobie, Ryszardzie Petru) zbudowali polski kapitalizm w oparciu o model bogacenia się tych z koneksjami i kapitałem, a ponoszenia kosztów przez całą resztę. To Platforma Obywatelska przez 8 lat ciągnięcia unijnych dotacji („największych w historii całej Unii" – chwali się w „Wyborczej" wicedyrektor think tanku PO, jakby politycy tej partii sami te pieniądze wyłożyli z kieszeni) nie rozprawiła się z nierównościami, ubóstwem i palącymi potrzebami w Polsce, pompując za to pieniądze do kieszeni deweloperów (programy „Rodzina na swoim" czy „Mieszkanie dla młodych") czy własnych szemranych koleżków (reprywatyzacja w Warszawie). Kiedy potrzeba autorytarnej narodowo-katolickiej prawicy, żeby wprowadzić zasiłek rodzinny podobny do tych, które obowiązują w UE, a ten zasiłek ma gigantyczny wpływ na spadek ubóstwa, to wiedz, że coś się dzieje.

Ale szukajcie mnie pod transparentem „Protestuję przeciwko zmianom w Sądzie Najwyższym i KRS, nienawidzę PO i Leszka Balcerowicza"

Jednak zdecydowałem, że na kolejną demonstrację się wybiorę. Zbyt wiele wspaniałych osób wkłada w te protesty swoją energię i ciężką pracę. Ale szukajcie mnie pod transparentem „Protestuję przeciwko zmianom w Sądzie Najwyższym i KRS, nienawidzę PO i Leszka Balcerowicza".

Obserwuj autora na Facebooku i Twitterze