Dlaczego pesymizm wyjdzie ci na dobre
Ilustracja Ben Thomson

FYI.

This story is over 5 years old.

zdrowie

Dlaczego pesymizm wyjdzie ci na dobre

„Biznes samodoskonalenia i rozwoju osobistego ma jedno ogólne przesłanie: »szczęście to kwestia wyboru« i można je osiągnąć, jeśli wykona się kilka prostych kroków. A to nieprawda”

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Australia

Każdy z nas posiada ciało migdałowate, dość ważny zlepek neuronów w czołowym płacie mózgu. Dla wygody nazwijmy je „migdałem", bo przypomina go z kształtu, co podkreśla każda definicja ciała migdałowatego.

Ważną rzeczą do zapamiętania jest fakt, że u każdego ten migdał działa inaczej. Niektóre migdały pracują od 9 do 17, wysilają się tylko tyle, żeby wyrobić swój jedyny KejPiAj: „Nie Umrzyj", a potem fajrant i do domu. To idealna sytuacja, w której, gdy twój szef napisze ci w mailu, że chciałby z tobą zamienić „dwa słowa", myślisz: „Mój szef chce ze mną zamienić dwa słowa". Następnie zapisujesz to sobie w kalendarzu i dalej spokojnie stukasz sobie w komputer, a potem wychodzisz z pracy i już się nią nie martwisz, bo dom i praca to dwie różne rzeczy, więc czemu miałbyś o niej myśleć. Zresztą co miałoby się niepokoić w „dwóch słowach" itd.

Reklama

Jeśli to nie brzmi dla ciebie znajomo, to dlatego, że twój migdał jest ulepiony z innej gliny. Może widzi maila od szefa i zaczyna przygotowywać twój mózg nie na pogawędkę, tylko na wojnę? Bitwa, głód, zaraza, „dwa słówka" ‒ nie ma żadnej różnicy. Kortyzol zalewa twój organizm jak tsunami. Mój migdał tak właśnie lubi.

Nie miałoby to znaczenia, a przynajmniej nie tak wielkiego, gdyby społeczeństwo uczyło nas, że to normalna rzecz. Albo pokazywało nam zalety pesymizmu. Zamiast tego świat wymaga od nas nieprzerwanej, bezmyślnej wesołości stało się, a zwrot „wewnętrzne szczęście" nową emocjonalną mantrą naszych czasów. Kto lub co za to odpowiada? Kultura samodoskonalenia: książki, e-booki, audiobooki, Oprah i wszyscy pomniejsi trenerzy personalni… Wszystko to wymyślone po to, żeby nas przekonać, że gdzieś w środku mamy ukryty jakiś kod, który odblokuje niewyczerpaną radość. Co z tego, że twój szef wykorzystuje wszelkie dostępne sposoby, by stłamsić twoją duszę. Wystarczy, że znajdziesz kod! Masz go w sobie. Należy się 99,99.

Na szczęście przeciwnicy samodoskonalenia chcą przywrócić odrobinę równowagi. Kto mógłby sprawić, że poczuję się lepiej z moim nieustannym czarnowidztwem, niż ich przywódca dr Svend Brinkmann. To profesor psychologii z Danii i autor książki pt. Nie daj się: Jak oprzeć się szałowi na samodoskonalenie (Stand Firm: Resisting the Self-Improvement Craze). Dr Brinkmann to herold ruchu oporu usiłującego obnażyć pustą wydmuszkę ruchu, który sprawia, że czujemy się jak gówno i w ogóle nie ma sensu. Już czuję, że się ze Svendem polubimy.

Reklama

VICE: Jak twoim zdaniem kultura samodoskonalenia i rozwoju osobistego wpływa na oczekiwania wobec tego, jak „powinniśmy" się czuć i postrzegać swoje życie?
Svend Brinkmann: Biznes samodoskonalenia i rozwoju osobistego ma jedno ogólne przesłanie: „szczęście to kwestia wyboru" i można je osiągnąć, jeśli wykona się kilka prostych kroków. Dlatego, gdy nam się nie udaje i nie jesteśmy cały czas super szczęśliwi, możemy zacząć myśleć, że coś jest z nami nie tak. Nawet jeśli twój problem ma szersze, społeczne podłoże, jak np. bezrobocie, ubóstwo czy niesprawiedliwość. To z kolei może się przełożyć na dodatkowe cierpienie.

Czy jakieś rodzaje samodoskonalenia lub przesłań dotyczących rozwoju osobistego są twoim zdaniem szczególnie szkodliwe? Albo po prostu bardzo cię irytują?
Zazwyczaj im są prostsze, tym mniej mają związku z rzeczywistością. Gdy brak w nich zrozumienia dla życiowych okoliczności danej osoby i na jej barki zrzucają całą odpowiedzialność, mogą naprawdę zaszkodzić.

Przejdę do sedna. Czy pesymiści są skazani na życie pełne niedoli?
Nie. Istnieją pewne psychologiczne strategie takie jak „pesymizm obronny", gdy wyobrażasz sobie, że coś potoczy się źle, które mogą chronić przed lękami i rozczarowaniem. Nie twierdzę, że powinniśmy być cały czas pesymistami, ale pewna dawka pesymizmu mogłaby stanowić przeciwwagę dla kultury ekstremalnego optymizmu i pozytywności, która nas atakuje. Może w końcu uda nam się osiągnąć zrównoważony realizm.

Reklama

A zatem jak ludzie ze skłonnością do katastroficznego myślenia mogą go użyć na swoją korzyść?
Ze wszystkim można przesadzić. Katastroficzne myślenie mogą stanowić skrajną wersję obronnego pesymizmu, o którym przed chwilą wspominałem, tak samo, jak pozytywne myślenie. Dlatego pewna dawka katastroficznych wizji może być korzystne i redukować stres i lęki.

Jedną z pomocnych wersji może być tzw. negatywna wizualizacja, w której wyobrażasz sobie, że coś tracisz. W przeciwieństwie do bardzo popularnej ostatnio idei „pozytywnej wizualizacji", gdy marzysz o rzeczach, których pragniesz. Negatywna wizualizacja to technika, która wywodzi się od starożytnych Stoików. Przypomina nam o kruchości i nietrwałości życia, dzięki czemu bardziej je doceniamy, zamiast ciągle chcieć więcej i więcej.

Co byś powiedział komuś, kto nie potrafi cały czas myśleć pozytywnie i przez to uważa, że ma „niewłaściwe" nastawienie do życia?
Powiedziałbym, że to całkowicie normalne. Nie da się bez przerwy myśleć pozytywnie. Prawdziwa tragedia nie polega na tym, że ludzi nachodzą od czasu do czasu negatywne myśli, ale raczej na tym, że uczy się ich, zupełnie niesłusznie, że punkt wyjścia w życiu stanowi wysoki poziom zadowolenia i szczęśliwości. To nieprawda.

A co z tobą Svend ‒ czy ty „myślisz pozytywnie"?
Wydaje mi się, że mam skłonności do pozytywności, więc staram się ćwiczyć negatywne myślenie. Jeśli chcemy zrozumieć kryzysy, jakie przechodzi nasz świat, musimy potrafić się skupić na istniejących problemach. Niektórzy z nas powinni się bardziej martwić.

Jak w ogóle zaczął się ten kult optymizmu? Czy to klasie średniej podniosła się stopa życiowa i nagle zyskała więcej czasu na zapatrzenie się w siebie? A może to rprzez internet albo jeszcze coś innego?
Zjawisko jest dość stare. Norman Vincent Peale w 1952 roku napisał książkę Potęga pozytywnego myślenia, która miała ogromny wpływ na Donalda Trumpa (Peale był pastorem Trumpa na Manhattanie). Przesłanie brzmi: twoje problemy wywodzą się z negatywnego nastawienia, więc gdy nauczysz się myśleć pozytywnie, możesz odnieść sukces. Ogólnie rzecz biorąc, mówisz w ten sposób ludziom ubogim i wszystkim innym, że ich problemy to ich własna wina. To rodzaj psychologicznego gnębienia.

Na koniec: jak wymagany od nas optymizm sprawia, że dostajemy obsesji na swoim punkcie i w rezultacie stajemy się jeszcze bardziej niestabilni emocjonalnie?
Uczymy się nieustannie spoglądać w siebie, nadzorować swoje uczucia i nastroje. Lekarze mówią o paradoksie zdrowia: w miarę rozwoju technologii medycznych, ludzie coraz bardziej narzekają na zdrowie. To dlatego, że im więcej myślimy o swoim szczęściu, o subiektywizmie i „objawach", tym częściej rozdmuchujemy problemy. Powinniśmy częściej spoglądać na świat, który nas otacza, a nie tylko w siebie.

Dzięki Svend.