FYI.

This story is over 5 years old.

praca

Seks, narkotyki i luksus – życie boya hotelowego

Po przepracowaniu w hotelu dłuższego czasu mogę powiedzieć, że widziałem już wszystko
A
tekst Anonim
Boy hotelowy pchający wózek z bagażami

Artykuł pojawił się oryginalnie na VICE Spain.

Takich jak ja mijałeś w swoim życiu już pewnie setki razy. Jestem typem, który roznosi wodę na szczytach gospodarczych, otwiera drzwi limuzyn w świetle fleszy i pomaga podstarzałym gwiazdom kina lat 90. kontynuować nieodwzajemniane podboje miłosne, wpuszczając ich tylnymi drzwiami do VIP roomów. Tak, jestem boyem hotelowym.

W mojej pracy najważniejszą rzeczą jest mieć oczy i uszy dookoła głowy. Znam na wylot osobowość wszystkich naszych klientów, więc dokładnie wiem, czego potrzebują – często, zanim jeszcze sami na to wpadną.

Reklama

Nie zamierzam snuć opowiadań wyssanych z palca, ale to na pewno nie jest zwykła praca. Półtorej godziny przed swoją nocną zmianą zawsze przychodzę do pracy, żeby robić rzeczy, o których wam się nawet nie śniło. Możecie mi wierzyć lub nie, ale stanie w bezruchu, czekając, aż zadzwonicie dzwonkiem przy recepcji, to tylko kropla w morzu wykonywanych przeze mnie obowiązków.

Na całe życie zapamiętam swoją pierwszą noc w pracy. Byłem wtedy cholernie zestresowany, w tym czasie w hotelu rezydowali szejkowie. Nowobogaccy, naftowi biznesmeni zajęli na swój użytek połowę piętra. Kiedy przyszedłem, ich żony z dziećmi już spały. Dla hotelu nie była to pierwszyzna, ale ja byłem w tym zielony jak szczypiorek na wiosnę, nigdy wcześniej nie obsługiwałem szejków. Mój szef powiedział, żebym koczował przy telefonie, ponieważ muszę spełniać wszystkie ich zachcianki. Wychodząc, dodał żartobliwie, że pewnie będzie ich trochę więcej niż kilka.

Z chwilą zatrzaśnięcia się za nim drzwi, zaczęło się. Dzwonili, prosząc o blondynki, brunetki, rude, żaden z nich nie był tej nocy sam. Opróżnienie 50 butelek szampana, zajęło im tylko kilka godzin. Po całej nocy wszystko, co wydarzyło się w tych pokojach, pozostało tajemnicą. O wszystkim wiedziałem tylko ja i ludzie, którzy byli w obsługiwanych apartamentach. Tamtej nocy odkryłem swoje życiowe powołanie.

Przepracowałem już trochę czasu, kiedy do hotelu przyjechał sławny hiszpański biznesmen. Był wtedy świeżo po ślubie z piękną znaną aktorką, a w drodze było jego pierwsze dziecko. Pamiętam, jak któregoś dnia powiedział żonie, że idzie na taras zapalić papierosa. Zamiast tego wynajął sobie pokój, w którym chlał ze swoimi ziomkami i robił wszystko, o czym jego żona wiedzieć nie powinna. Z tego, co sobie przypominam, zaprosił nawet dilera na kilka drinków, bo gość siedział w środku dłuższą chwilę. Ja oczywiście, w dobrym interesie mojego klienta, stałem wtedy cały czas przed drzwiami. Moim zadaniem jest pilnować, by nic nie zagrażało „bezpieczeństwu" takich osobistości.

Reklama

Po przepracowaniu w hotelu dłuższego czasu mogę powiedzieć, że widziałem już wszystko. Królowie i królowe, premierzy z fetyszem wysokich obcasów, piosenkarze nieujawnieni homoseksualni, którzy puszczają wodze fantazji podczas urlopu. Poznałem ich wszystkich i wielu innych. Jednak najbardziej polubiłem anonimowych klientów – osoby, które mają pełną wolność do spełnienia wszystkich swoich fantazji bez fali protestów i głośnych skandali na skalę kraju.

Pewnego razu, na przykład, kiedy byłem zajęty ważnymi sprawami (czytaj: nudnym chujostwem), do recepcji podeszła klientka. Już na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że jest nieźle napruta:

„Mam rezerwację na swoje nazwisko, trzymaj mój dowód"

„Witam Pani Pijakowska, jak przebiegła podróż?"

„Chyba wystarczy na mnie spojrzeć, nie?"

Jestem tylko boyem hotelowym, więc przyjmowanie rezerwacji nie leży w moim zakresie obowiązków. Jeśli nie ma w pobliżu concierge'a, staram się zająć gości aż do powrotu mojego kolegi. Wtedy miałem niestety wrażenie, że nie doczekam się szybkiego powrotu przełożonego.

„Przynieś do mojego pokoju najdroższą butelkę szampana, jaką macie. Mój mąż da ci napiwek, jak przyjedzie" zażądała.

Tak proszę pani. Lubię, kiedy ludzie nie traktują mnie jak bezużytecznego śmiecia, ani jak osła do noszenia walizek. Czuję się świetnie, kiedy jestem postrzegany jako ktoś, kto może sprawić, że zapamiętają (albo i nie) noc na całe życie.

Reklama

Nie byłem zaskoczony, kiedy zadzwoniła do mnie z numeru dostępnego tylko dla VIPów, zamiast na recepcję. Zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, już wiedziałem, że potrzebuje jakichś „witaminek" na dalszą część wieczoru. Obyło się bez tłumaczenia, że nie jestem dilerem, ale zaspokojenie zachcianek naszych klientów to mój priorytet. Cóż, postąpiłem więc zgodnie z obietnicą.

Całkiem niedawno, w hotelu gościła osobliwa trójka. Osobą odpowiedzialną za nich wszystkich wydawał się 50-letni facet, obiektywnie przystojny. Przyjechał razem z dwiema osobami które, tak jak mi się najpierw zdawało, były jego dziećmi — piękną szatynką z błękitnymi oczami i chłopakiem, którego wziąłem za jej brata.

Po zaniesieniu walizek do ich pokoju i włączeniu, na ich prośbę, programu z muzyką housową, moją uwagę przykuł podział ich łóżek, (jedno podwójne, jedno pojedyncze). Zrozumiałem wtedy, że to nie była rodzina, a jeśli już to na pewno nie normalna. Poza wcześniejszą prośbą o muzykę chcieli jeszcze, żebym otworzył im okno, (zwykle jest zamknięte na klucz). Zapomniałem o kluczu, więc zszedłem po niego na dół. Kiedy wróciłem po niecałych 5 minutach, w ich pokoju już zaczęła się impreza. Młoda laska biegała po pokoju w samej bieliźnie razem z „bratem", który również nie miał na sobie wiele. Na szczęście starszy koleś nie był aż taki szybki. Jednak już po 15 minutach od mojego opuszczenia pokoju, cały korytarz mógł słyszeć ich jęki.

Wraz z nadejściem głębokiej nocy wszystko milknie. W hotelu unosi się powiew świeżości i spokoju, lokatorzy odpoczywają w objęciach Morfeusza. Wtedy zawsze się uspokajam, bo wiem, że wykonałem swoją pracę, jak należy. Wszyscy są zadowoleni i zrelaksowani.

Kiedy noc ma się ku końcowi i zaczyna się dzienna zmiana, zajmuję się przygotowaniem śniadania dla gości i naprawą rzeczy, których nie miałem wcześniej czasu naprawić. Nowy dzień zaczynam w momencie opuszczenia hotelu. Kiedy wracam do domu, próbuję zgadnąć, jaki rodzaj rozpusty tym razem przyniesie mi noc, jednak zawsze jestem zaskakiwany.

I za to kocham swoją pracą, za nieprzewidywalność. Seks, dragi i luksus, czyli życie boya w pięciogwiazdkowym hotelu.