Modelka może stracić wzrok przez spartaczony tatuaż oka

FYI.

This story is over 5 years old.

tatuaż

Modelka może stracić wzrok przez spartaczony tatuaż oka

Catt Gallinger po długich namowach zgodziła się na tatuaż gałki ocznej. Wykonał go jej chłopak, zawodowy tatuator, który zapewniał, że wie co robi. Jednak gdy opuchlizna i ból nie ustępowały, nagle z nią zerwał

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Canada

Kiedy z oka Catt Gallinger zaczął wyciekać purpurowy tusz, dziewczyna niespecjalnie się tym przejęła i wręcz uznała, że tak właśnie powinno być. 24-letnia modelka wyjaśniła, że jej były chłopak – ten sam, który wstrzyknął jej purpurowy barwnik w twardówkę (tj. białą część) lewego oka – uspokoił ją i przedstawił to jako zupełnie normalne następstwo zabiegu. Podobno obstawał przy tym nawet wtedy, gdy oko spuchło do niewyobrażalnych rozmiarów. Dopiero kiedy nagle zerwał z Gallinger, a ona w końcu zasięgnęła opinii eksperta, zdała sobie sprawę z tego, że opuchlizna i utrata wzroku zdecydowanie nie są oznaką zdrowia.

Reklama

Teraz, cztery tygodnie po wykonaniu zabiegu, Gallinger nie wie, czy kiedykolwiek w pełni odzyska wzrok.

Tuż po zabiegu

Gallinger nie są obce modyfikacje ciała – jakiś czas temu rozdzieliła sobie język, a do tego ma bardzo dużo tatuaży – i jak powiedziała VICE, „stanowią one nieodłączną część [jej] samej". Gallinger wyjaśniła, że ten konkretny zabieg przeprowadził jej ówczesny partner, który zarzekał się, że wykonał ten zabieg już wiele razy i nigdy nie pojawiły się żadne komplikacje. Dodała również, że wielokrotnie na nią naciskał, aby pozwoliła mu to zrobić.

„Tatuażysta, mój były, wywierał na mnie wielką presję i któregoś dnia mu uległam" – powiedziała Gallinger. „Spotykaliśmy się zaledwie od miesiąca, ale znaliśmy się już wiele lat. Myślałam, że mogę mu zaufać w tej kwestii, ponieważ miał portfolio. Myliłam się".

Pewnej nocy zgodziła się, żeby chłopak znieczulił jej oko i wstrzyknął w nie fioletowy tusz. Jak się później dowiedziała od specjalistów, zabieg ten powinien był zostać rozłożony na dwa, trzy dni, natomiast atrament koniecznie należało rozcieńczyć solą fizjologiczną i wstrzykiwać cieniutką igłą w bardzo małych ilościach. Wtedy roztwór soli spokojnie wyparowałby z oka i na stałe zafarbowałby twardówkę. Jej chłopak rzeczywiście znieczulił oko przed zabiegiem: była to jedyna rzecz, którą wykonał prawidłowo.

„Nie rozcieńczył atramentu roztworem soli fizjologicznej; po prostu wstrzyknął mi go w oko. Użył do tego bardzo grubej igły i wbił się za głęboko" – powiedziała Gallinger. „Zrobił tylko dwa zastrzyki, jeden na górze, jeden na dole. Zajęło mu to dziesięć minut".

Reklama

Fot. via Facebook i Wikipedia commons

Od razu pojawił się obrzęk i spory ból, ale jej były, z którym wtedy mieszkała, powiedział jej, że to normalne. Pojechała do szpitala, ale jako że ta procedura stanowi jeden z najskrajniejszych i najrzadszych rodzajów modyfikacji ciała, nikt nie potrafił jej powiedzieć, czy reakcja jej organizmu odbiegała od normy. Gallinger dostała proszki przeciwbólowi sterydowe krople do oczu. Poradzono jej też, żeby przykładała lód do twarzy.

Kiedy z oka nadal nie schodziła opuchlizna, jej chłopak nagle z nią zerwał, nie podając przy tym żadnego powodu. Jak teraz podejrzewa Gallinger, wiedział, że spartaczył sprawę i „po prostu nie chciał się do tego przyznać". Po powrocie do swojego rodzinnego miasta zasięgnęła opinii innego lekarza, co, jak sama teraz przyznaje, powinna była zrobić od razu, kiedy tylko zauważyła opuchliznę. Przez te kilka tygodni, które minęły od tatuowania, z oko pozostawało silnie opuchnięte, a jako że przez cały czas wypełnia je tusz, straciła w nim wzrok oraz odczuwa wielki ból.

„Właśnie wtedy dowiedziałam się, jak źle został wykonany ten zabieg" – powiedziała w wywiadzie dla VICE.

Niedawno Gallinger opowiedziała swoją historię na Facebooku – jej posty zostały udostępnione tysiące razy – i podkreśliła, że ludzie muszą najpierw sprawdzać kompetencje osoby, która ma im zrobić zabieg, a dopiero potem się na niego decydować. Odpowiadając na pytanie zadane przez jednego z komentatorów, Gallinger ogłosiła, że planuje wystąpić na drogę sądową.

Reklama

Porównanie zamieszczone przez Gallinger na Facebooku

Gallinger czekają kolejne wizyty u okulistów, od których dowie się, w jaki sposób powinna zostać przeprowadzona procedura usuwania wciąż obecnego w jej oku atramentu. W tym tygodniu zostanie zoperowana i chociaż jak na razie wszystkie prognozy są pozytywne, jest to niezwykle rzadki przypadek, więc nikt tak naprawdę nie potrafi przewidzieć, co się może wydarzyć.

„Ból przypomina ciągły skurcz. Jego intensywność zmienia się z dnia na dzień" – powiedziała. „Udało mi się na tyle odzyskać wzrok, że w okularach znowu zaczęłam widzieć".

„Tak naprawdę teraz mogę jedynie czekać; niczego nie sposób przewidzieć. Jeśli tusz zakrzepnie, trudniej będzie go usunąć i zdecydowanie pogorszy mi się wtedy wzrok. Natomiast jeśli przemieści się w okolice siatkówki, może dojść do poważnego uszkodzenia nerwów".


Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Gallinger powiedziała, że to doświadczenie niezwykle mocno odbiło się jej psychice, zarówno z powodu samej sytuacji, jak i niezwykle negatywnych komentarzy, z którymi spotkała się po upublicznieniu swojej historii. Gallinger powiedział VICE, że nie chce wychodzić ze swojego domu, bardzo szybko traci na wadze, przestała pracować jako modelka i cierpi na poważną depresję.

„Bardzo się teraz boję" – powiedział Gallinger. „Zamieszkałam z powrotem z mamą, ponieważ w obecnej sytuacji po prostu nie mogę być sama. Mam paskudny epizod depresyjny – kilkakrotnie budziłam ludzi w środku nocy, bo bałam się, że wydarzy się coś złego. Musiałam zrezygnować z modelingu, ponieważ nie jestem nawet w stanie spojrzeć w lustro, nie mówiąc już o pozowaniu do zdjęć. Bardzo ciężko czuć się pewną siebie, kiedy twoje ciała zostało tak uszkodzone".

Reklama

Fotografia porównawcza, którą Gallinger zamieściła na Facebooku

Artyści wykonujący modyfikacje ciała zwracają uwagę na duże ryzyko związane z tatuowaniem gałek ocznych. W wywiadzie dla „The Huffington Post" tatuażysta Russ Foxx, który wykonał kilka takich zabiegów, powiedział, że długofalowe efekty są nieznane, a samej procedury nie można odwrócić.

„Stanowi to procedurę raczej nowatorską i nie znamy jeszcze długoterminowych zagrożeń. Nie rób tego, o ile nie jesteś gotowy zmierzyć się z potencjalnymi konsekwencjami" – powiedział Foxx. W najgorszym wypadku mogą nimi być ślepota albo całkowita utrata oka/oczu.

Gallinger zgodziła się z uwagami Foxxa.

„Jeśli chodzi o mnie, zdecydowanie nikomu bym tego nie polecała" – powiedziała. „Teraz dostrzegam, że zbyt dużo kładzie się na szali. Ludzie ciągle mnie pytają, że wytatuuje sobie też drugie oko. Odpowiedź brzmi: nie. Nie podejmę drugi raz takiego ryzyka".


Więcej na VICE: