Zobacz niesamowite zdjęcia modsów lat 80.
Legendarny Bob Morris z przyszłym basistą zespołu Charlatans - Martinem Bluntem, 1985.

FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Zobacz niesamowite zdjęcia modsów lat 80.

Kiedy na Wyspach skakano w rytm muzyki The Who, u nas „buntownicy" przemierzali polskie ulice w wypastowanych butach na słoninie. Też mamy bardzo wyraźny powojenny rodowód subkultury buntu

Artykuł pojawił się oryginalnie na VICE UK.

O zdjęciach sceny mod wykonanych przez Paula Hallama na początku lat 80. Clive Martin dowiedział się podczas pracy nad seria dokumentalną Street, Style & Sound. Pomysłowca serii i bohater licznych materiałów VICE, Ewan Sencer, powiedział mu o istnieniu kolesia, który obsesyjnie dokumentował modsowską kulturę przez kilka lat z zamiarem wydania albumu. Książka pod tytułem Odds & Sods właśnie się ukazała i możemy w niej podejrzeć drugie życie sceny.

Reklama

Kiedy na Wyspach skakano w rytm muzyki The Who, u nas „buntownicy" przemierzali polskie ulice w wypastowanych butach na słoninie. I mimo że w Polsce lepiej znamy „potomków" pierwszej fali modsów z lat 50. – czyli punków i skinheadów – to mamy bardzo wyraźny powojenny rodowód subkultury buntu.

Clive spotkał się z Paulem, żeby porozmawiać o jego książce i doświadczeniach związanych z kulturą, której dotyczy. Widząc, jak żywo opowiada swoją historię, pozwolił mówić, nie przerywając zanadto.

Mods podczas pierwszego Hayling Island weekender, 1985 rok.

VICE: Cześć Paul. Jak to się stało, że zaangażowałeś się w dokumentację sceny we wczesnych latach 80.?
Paul Hallam: W 1981 roku pojechałem na narty z poczciwym Olympusem Trip w kieszeni. Stwierdziłem, że wyszły mi z niego całkiem niezłe zdjęcia, dlatego w kolejnym roku, kiedy scena mod się odradzała, znów po niego sięgnąłem. Miałem wtedy 17 lat. W książce jest kilka zdjęć z 1982 roku, ale znakomita większość została zrobiona w 1984 roku. Nie ma nic z 1983 roku, a to dlatego, że kupiłem wtedy nowy aparat, którym totalnie nie potrafiłem się posługiwać.

Dziś wszystkie zdjęcia trafiły do jednego albumu. Dlaczego akurat teraz?
Trzymałem je w puszkach, czekając na moment, w którym ktokolwiek będzie chciał je oglądać. W zeszłym roku zacząłem je skanować i wrzucać na portale społecznościowe. To zwróciło uwagę Ewana [Spencera], który przyjechał do mnie z ekipą filmową i zaczął nagrywać, jak o nich opowiadam.

Reklama

Najzabawniejsze jest to, że sam zajmuję się wydawaniem książek pulp fiction, takich jak album o skinheadach Richarda Allena. Świetne było to, że moją chce wydać ktoś inny. Słowo wstępne napisał Greg Faye, w tamtych czasach dzieciak z marginesu sceny mod. Dalej pojawiają się takie nazwiska jak Andy Farley – wpływowy housowy DJ, Andy Drake – trener olimpijskiej drużyny chodziaży czy Jim Masters, który razem z Carlem Coxem budował nowe oblicze sceny.

Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy

Pamiętasz swoje pierwsze wrażenie w zetknięciu ze sceną?
Byłem nią zafascynowany. W 1979 jako gówniarz mieszkałem w Sunbury (Nowa Szkocja), które nie do końca było ważnym ośrodkiem czegokolwiek. Do pierwszego klubu trafiłem pod koniec 1980 roku, to był Feltham Football Club. Dość przerażające doświadczenie. Wybrałem się z modsami z Ashford; musiałem pożyczyć polówkę Freda Perrego. W metrze było pełno skinheadów, mieliśmy więc iść na piechotę, ale ostatecznie wbiłem się do jakiegoś wana. Pamiętam, że śmierdziało w nim tanią wodą kolońską. Dotarłem do klubu totalnie podekscytowany, miałem wtedy zaledwie 15 lat. Na miejscu podbił do mnie jakiś Azjata w dopasowanej marynarce i w kółko powtarzał to samo; dopiero po czasie dotarło do mnie, że był na speedzie.

Rok później, pojechałem do klubu Cheeky Pete's w Richmond, razem z Ronniem, który miał ksywę „Hydraulik" – zresztą nadal jest moim hydraulikiem. Później zaczęliśmy jeździć do Shepherd's Bush.

Reklama

W tamtym czasie miałem obsesję na punkcie książki Mods autorstwa Richarda Bernesa. Bardzo nowatorskie wydanie jak na tamte czasy. Część zdjęć ukazywała hardkorową stronę modsów, ale to tekst stanowił o jej wartości. Czytałem ją w kółko. Bernes opowiadał o r'n'b, które było, jak dla mnie, bezkonkurencyjną alternatywą dla skomercjalizowanego northern soulu, granego do znudzenia we wszystkich londyńskich klubach.

Po dwóch i pół roku wróciłem do Feltham Football Club i rozkręcałem imprezy w rytmie r'n'b. Oczywiście, wszyscy mieli to gdzieś i bardziej interesowały ich conocne bójki. Moja przygoda tam trwała jakieś cztery miesiące, co traktuje jako całkiem niezłe osiągnięcie jak na dorobek siedemnastolatka.

Równolegle zaczęła rozwijać się organizacja Phoenix Society, która organizowała spotkania i dyskusje na temat tego, jak powinna wyglądać scena mods. Dostałem zaproszenie na jedno z takich spotkań, które odbywało się nad niedawno zamkniętym pubem The Griffin. Siedzę tam, opowiadam o tym, jak to muzyka, którą wszędzie grano jest słaba i trzeba coś z tym zrobić… Myślałem, że mnie skopią.

Ludzie zaczęli ubierać się w eleganckie ciuchy; jeździli po całym Londynie w poszukiwaniu odpowiednich butów. Był taki gość, Mick Franti, który łaził po starych sklepach wokół Whitechapel i Aldgate, pytając, czy nie zostały im resztki starych kolekcji. Wpuszczali go do magazynu, gdzie znajdował pudła starych Levisów.

Reklama

Mod girls, Sneakers, 1984. „Zwróćcie uwagę na materiał powtarzający się na spódnicy, szaliku i torebce".

No tak, odpowiedni strój szybko stał się dla niektórych obsesją, prawda?
Goście z Cardiff często podróżowali do Londynu. Całą drogę do Paddington jechali na stojąco, żeby przypadkiem nie pognieść sobie spodni.

Warunki wstępu do Ben Truman Southwark, 1985.

Co zaważyło na zerwaniu romansu z modsowską sceną?
Byłem w nią zaangażowany do 1986 roku, potem przyszedł czas, żeby dorosnąć. Byłem totalnie wkręcony, odkryłem Beastie Boys i kwas. Przestałem uprawiać „modsowe rozrywki", ale nie wyzbyłem się tej kultury całkowicie. Bywałem jeszcze w house'owych klubach, widywałem w nich starych modsów, już nie tak bardzo odstawionych. Zdaje się, że twardzi modsi przeszli do piłkarskiej chuliganerki, reszta bawiła się we wskrzeszanie sceny, a w końcu i tak wszyscy spotkali się biorąc piguły.

Niegdyś kiedy parkowałem swój skuter na Carnaby Street, zaraz ktoś miał ochotę go zdemolować. Ludzie nienawidzili modsów. To dość zabawne, biorąc pod uwagę, że w tej chwili każdy chce być modsem. Wszyscy na Shoreditch są teraz modsami, tylko z zarostem.

Grupa modsów przed wejściem do klubu Marquee na Wardour Street, 1985.

Wciąż uważasz się za modsa?
Coś jest w definicji kultury mods Petera Meadena, że to „schludne życie w trudnych warunkach". Rano bez zastanowienia wrzucam na siebie dresy i jakiś T-shirt. Jednak nie ma szans, żebym wyszedł z domu bez przeczesania wcześniej włosów.

Tu chodzi zachowanie poczucia swojej wartości, dumy, czegokolwiek byś nie robił. Żeby było ją widać w twoim ubiorze, muzyce, której słuchasz. Mój kumpel z Watford kopie przydrożne rowy, ale zawsze robi to w czystej koszuli.

Dzięki, Paul.

'Odds & Sods' możesz kupić tutaj.

@thugclive