FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

„Lewiatan” - kocham cię.

We wtorkową noc kino w Beverly Hills było kompletnie puste. Dotarłem tam godzinę przed nocnym seansem „Lewiatana”. Wchodząc, myślałem, że będzie to poetycki dokument o życiu rybaków głębinowych.

Zdjęcie: Courtney Nicholas

We wtorkową noc kino w Beverly Hills było kompletnie puste. Dotarłem tam godzinę przed nocnym seansem „Lewiatana”. Wchodząc, myślałem, że będzie to poetycki dokument o życiu rybaków głębinowych.

Usiadłem i zacząłem czytać magazyn o grach wideo. W pewnym momencie wkroczyła spora grupa kobiet z Izraela i zagłuszyła Daft Punk w moich słuchawkach. Z pewnością skończył się jakiś specjalny pokaz. I wtedy zauważyłem plakat LA Jewish Film Festival przedstawiający kilkanaście krzeseł reżyserskich ustawionych w Gwiazdę Dawida. Pod spodem widniała inna gwiazda.

Reklama

Moja towarzyszka przybyła na czas. Weszliśmy do kina i usiedliśmy z tyłu, ponieważ zawsze siadam z tyłu. Film zaczął się ciężkim epigrafem z Księgi Hioba.

Jestem wielkim fanem „Moby Dicka”, a „Lewiatan”, aspirując do biblijnej powagi, dokładnie ukazuje życie rybackie. To współczesny Melville: rozdziały pozbawione narracji, opowiadające o życiu wielorybniczym poprzez prawdziwe relacje i fakty.

Niesłychanie dobra jest w tym filmie operatorka. Nie sprawdzałem jaką technikę wykorzystano, ale wygląda to tak, jakby przymocowali kilka kamer GoPro do każdej części statku – włącznie z głowami rybaków, podwodnymi sieciami, a nawet do mew (pewnie to niemożliwe, ale taki osiągnęli efekt). Zaczyna się w ciemnościach, a potem stopniowo dochodzi do szalonej eksploracji otoczenia – zarówno na, jak i pod pokładem. Wczesne ujęcia musiały być nakręcone kamerą przypiętą do jednego z rybaków - kadr rusza się szybko i zdecydowanie, gdy wyciągają sieci z wody.

Potem widzimy zdobycz. Jest wielka i piękna. A precyzja oraz łatwość, z którą rybacy organizują, kroją i ścinają rybę – działa hipnotyzująco. To rzeźnia na morzu, ale o dziwo nie skłania do wegetarianizmu, tak jak oglądanie ubojni bydła albo produkcji kiełbas.

W kolejnym ujęciu widzimy głowy wielkookich matek, leżących na pokładzie; w tle słychać rozszalałe morze. Gdy łódka kołysze i unosi się na wzburzonych falach, głowy turlają się po pokładzie, a my patrzymy na te martwe wyrocznie z łatwością, bo to ryby – zabawki kota. Później głowy zostają zwrócone dzikiemu morzu.

Reklama

Martwa ryba. Bardziej romatyczna niż martwe krowy. Czy to dlatego że jesteśmy mniej wrażliwi na widok martwej ryby? W niektórych restauracjach podaje się je w całości, a część „wegetarian” (pescowegetarian?) je ryby. Martwe ryby nie są tak obrzydliwe i groźne jak inne martwe rzeczy, które jemy; małe pływające paczki jedzenia wyskubane z oceanu, skrytego ogromu. Ale gdy dostrzegasz jak wielkie są te urządzenia, sztuczne lewiatany, które wydobywają swoje ofiary z morza, zadajesz sobie pytanie: Ile jeszcze tego zostało?

Jest kilka ujęć (zrobionych z dźwigu?), gdzie zanurzają kamerę pod wodę, by wyciągnąć ją wysoko w górę, ponad stado mew. No i, kurwa, jak? Jak twórcom filmu udało się osiągnąć tę poetyckość? Bo, jeśli już, ten film ilustruje sztukę poezji bez słów, sztukę poezji przez obrazy, sztukę i prawdziwe życie zestawione ze sobą w taki sposób, że stają się lepsze niż fikcja. Postawiono lustro przed naturą, ale to lustro pochodzi z domu rozrywek, a zniekształcenia odkrywają głębszą prawdę.

Moja towarzyszka powiedziała, że dostała choroby morskiej od tych wszystkich wstrząsów. Ja z kolei chcę wrócić, jeszcze raz popłynąć. „Lewiatan” to dokument aspirujący do miana wielkiej sztuki. Dzisiejsza telewizja pochłonęła tyle form. Programy o podróżujących kierowcach ciężarówek albo o rodzinie myśliwych to podstawa każdej ramówki. Ale tylko film dba o ważne szczegóły. „Lewiatan” to epicki dokument - majestatyczny, straszny, biblijny.

To jest życie. Człowiek versus natura. Ludzkie maszyny. Ludzka władza nad światem. Ludzkie zniszczenie planety. Ludzki początek apokalipsy. To też jest piękne. Zastanawiałem się kiedyś jak wielkość i horror „Moby Dicka” można zekranizować, głównie dlatego, że wielorybnictwo uważane jest za jedno z najgorszych ekologicznych przestępstw na Ziemi. Człowiek, panujący nad wielkimi wodami i światem, wykonujący rzeczy straszne, odważne i niemożliwe. Bo jesteśmy ludźmi. Musimy przeżyć. I podbijać.

Zobacz też:

Wspomnienia z podrywu w Wietnamie
Jaki jest najpopularniejszy film na świecie?