FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Woolwich opanowane przez zbrodniczych fanatyków i idiotów z EDL

22 maja w dzielnicy Woolwich w południowym Londynie dwóch mężczyzn przejechało żołnierza ze znajdujących się w okolicy koszar, po czym wysiadło z samochodu i porąbało jego ciało maczetami wykrzykując przy tym „Allah Akbar” (czyli „Bóg jest wielki”).

22 maja w dzielnicy Woolwich w południowym Londynie dwóch mężczyzn przejechało żołnierza ze znajdujących się w okolicy koszar, po czym wysiadło z samochodu i porąbało jego ciało maczetami wykrzykując przy tym „Allah Akbar” (czyli „Bóg jest wielki”). Bezpośrednio po ataku mężczyźni – obaj wyposażeni w różne rodzaje broni – długo przemawiali do przechodniów i wygłaszali polityczne oświadczenia do kamery, do czasu gdy na miejsce dotarła policja i rozpoczęła zabezpieczanie terenu. Po 20 minutach do policjantów w końcu dołączyli członkowie policyjnej grupy uderzeniowej, którzy postrzelili obu napastników. Zaatakowany żołnierz zmarł na miejscu, zaś napastnicy, którzy tłumaczyli swoje działanie motywami religijnymi i politycznymi, znajdują się obecnie w szpitalu. Cała sprawa traktowane jest przez policję, rząd i media jako zamach terrorystyczny.

Reklama

Informacje o zdarzeniu przenikały do mediów w formie chaotycznych, niepotwierdzonych relacji świadków naocznych oraz wpisów w mediach społecznościowych; szczególną aktywnością na tym polu wykazał się użytkownik @BOYADEE, który opisał całą historię w 11 wpisach zamieszczonych na Twitterze między godziną 15:09 a 15:33:

„Boooożeeeee!!!! Dopiero co na moich oczach facetowi odcięli głowę!” napisał, dodając po chwili: „Dwóch czarnych ziomków przejechało białego gościa potem wyskoczyli z samochodu i zaczęli odrąbywać mu głowę maczetą!!”

„Ludzie pytali ich: czemu? Czemu? a oni, że mieli już dość! Wyglądali jakby coś brali! Potem zaczęli wymachiwać rewolwerem.”

„Jeden ruszył z maczetą na policjantkę a ta normalnie rozwaliła go, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Potem drugi ziomek próbował strzelić ze swojej starej 45-tki, ale ta odbiła tak, że urwała mu palec… Policjanci od razu go rozwalili!!”

„To wszystko działo się na moich oczach kiedy szedłem sobie do sklepu po owoce i warzywa!”

To, że do ataku doszło w biały dzień na oczach przerażonych przechodniów, jak również fakt, że napastnicy za spokojem wyjaśniali im swoje motywy, jedynie potęgowało grozę. To, że wydarzenia te miały miejsce na Placu Artylerii (jakże pasująca nazwa) wcale nie rozładowało atmosfery.

Zwracając się do filmującego go przechodnia niepokojąco spokojnym głosem, jak na kogoś trzymającego w dłoniach zakrwawioną maczetę, jeden z napastników wypowiedział następujące słowa: „Oko za oko, ząb za ząb. Przepraszam kobiety, które musiały na to patrzeć, ale w naszych stronach kobiety są świadkami takich samych scen. Nigdy nie będziecie bezpieczni. Obalcie swój rząd, nic go nie obchodzicie.”

Reklama

W kolejnym nagraniu mężczyzna dodał: „Myślicie, że kiedy zaczniemy strzelać na ulicy jakaś krzywda stanie się Davidowi Cameronowi? Że to politycy będą ginąć? Nie, ginąć będą zwykli ludzie, tacy jak wy i wasze dzieci.”

„Zatem przegońcie ich precz. Każcie im sprowadzić żołnierzy z powrotem do kraju, żebyśmy wszyscy mogli żyć w pokoju.”

Gdy już przestaliśmy się wgapiać z niedowierzaniem w laptopy, na których czytaliśmy pierwsze relacje ze zdarzenia, ruszyliśmy do Woolwich by zobaczyć reakcje ludzi.

Na miejscu rzuciła nam się w oczy wszechobecność policji, która w mediach nie była aż tak zauważalna. Nad naszymi głowami krążył policyjny helikopter, bardzo przy tym hałasując. Jak się można było spodziewać, wszystkie osoby z którymi rozmawialiśmy były zaskoczone atakiem.

Oto relacja 51-letniej Julii Wilders, która mieszka w okolicy: „Niebieski samochód uderzył w latarnię. Widząc to mój mąż powiedział: ‘Spójrz, dwóch ludzi próbuje kogoś reanimować’. Postanowiliśmy zatem wrócić się i przyjrzeć całej sytuacji. Wtedy nagle zauważyliśmy wysokiego czarnego faceta z pistoletem w ręku. Mój mąż na to do mnie: ‘Nie, nie idź tam”, po czym zadzwonił na policję… Gdy przyjechała, ten facet ruszył na policjantów z tasakami zanim jeszcze ci zdążyli wysiąść z samochodu, więc strzelili do niego. Ten drugi sprawiał wrażenie jakby chciał do nich wycelować ze swojego pistoletu, więc jego też postrzelili.”

Reklama

Od 62-letniego Israela Ali dowiedzieliśmy się, że miejscowa społeczność żyje ze sobą w zgodzie: „Jestem muzułmaninem. Jest tu raczej spokojnie. Mieszkam tu od 20 lat. Jestem naprawdę zaskoczony” – powiedział. Gdy zapytaliśmy go czy dochodziło do jakichkolwiek spięć między miejscowymi a skoszarowanymi tu żołnierzami, odparł: „Jesteśmy do siebie nastawieni bardzo przyjaźnie. Gdy żołnierze wychodzą na miasto zawsze mówimy sobie nawzajem ‘dzień dobry’.”

Oto, co usłyszeliśmy od 83-letniego Maurice’a Ewardsa: „Na ogół nie ma tu żadnych niepokojów. Mieszkam tu od 46 lat i w tym czasie nie mieliśmy żadnych kłopotów z żołnierzami z koszar. Siedzieliśmy sobie akurat w kawiarni. Na nasze szczęście postanowiliśmy zjeść po kanapce i napić się herbaty, bo inaczej trafiłbym w sam środek wszystkiego. Nie przepadam za bronią, zwłaszcza gdy wokół świszczą kule!”

Młodego muzułmanina o imieniu Richard, który nie chciał dać się sfotografować, martwił fakt, że w mediach morderstwo w Woolwich łączone jest z terroryzmem. „Mam nadzieję, że to nieprawda. Jestem muzułmaninem i dla naszej społeczności jest to ważna sprawa. Jeśli okaże się, że to był zamach terrorystyczny, będzie to miało duży wpływ na życie mieszkających tu muzułmanów. Byłaby to bardzo niedobra sytuacja” – tłumaczył. Przyznał, że najbardziej obawia się, że może dojść do anty-muzułmańskich zamieszek.

Wieczorem okazało się, że obawy Richarda nie były bezpodstawne. Gdy w sprawie wydarzeń w Woolwich zabrała na Twitterze głos Liga Obrony Anglii (EDL), oczywiście zachowując przy tym typowy dla siebie dystans i spokój („POTWIERDZAMY ŻE DOSZŁO DO WYMIERZONEGO W NAS ISLAMSKIEGO ZAMACHU TERRORYSTYCZNEGO, JESTEŚMY OFIARĄ ATAKU”), stało się jasne, że prędzej czy później na miejscu pojawią się miłośnicy Strongbowa spod znaku radykalnej prawicy. W końcu co z tego, że obaj mordercy przebywali aktualnie w szpitalu z ranami postrzałowymi, skąd z pewnością trafią przed sąd jako oskarżeni o popełnienie jednego z najlepiej udokumentowanych morderstw w historii Wielkiej Brytanii.

Reklama

W oczekiwaniu na wściekłe, pijane hordy przenieśliśmy się na miejscowy dworzec. Rozczarowaliśmy się jednak: z pociągu wysiadła tylko grupka nieco zdezorientowanych faszystów, którzy przybyli do Woolwich by bronić dzielnicy przed wyimaginowanymi muzułmańskimi bojówkami.

Nie zarejestrowaliśmy nic godnego uwagi aż do momentu, gdy podążając za kilkoma radiowozami zajechaliśmy pod pub, który członkowie EDL wyznaczyli sobie za punkt zbiórki. Na płocie pojawiła się angielska flaga, a obok niej duża grupa głośnych sympatyków EDL z browarami w dłoniach, otoczona przez siły prewencji. Z czasem przybywało ich coraz więcej; pojawiły się też obelgi wobec dziennikarzy, czemu towarzyszył zgrany zestaw wiecowych haseł w stylu „brudasy z bombami precz z naszych ulic!” czy „pozamykać wszystkie meczety!”, a także inne okrzyki sugerujące, że każdy mieszkający w Wielkiej Brytanii muzułmanin to odrażający ekstremista o morderczych skłonnościach.

Łącznie z tymi, którzy wytoczyli się z pubu, na zewnątrz stało jakiej 60-70 członków EDL. Doszło do kilku drobnych starć z policją, która starała się uniemożliwić grupie jakikolwiek ruch naprzód. W końcu głos zabrał przywódca EDL Tommy Robinson, którego ostatnio skazano za kradzież tożsamości.

Jego przemówienie było do bólu przewidywalne: mieniąc się obrońcą narodu brytyjskiego, Tommy postanowił wykorzystać śmierć jego przedstawiciela by nawoływać do nienawiści i nietolerancji wobec innych obywateli Wielkiej Brytanii. Powtarzał przy tym w kółko teksty w stylu „miarka się przebrała” oraz „lepiej późno niż wcale”. W pewnym momencie jednak skończyły mu się chwytliwe zwroty, więc zarządził marsz do centrum dzielnicy (znajdującego się przecznicę dalej).

Reklama

Nagle wśród zebranych pojawiło się pudło z kominiarkami z logiem EDL, co zostało przywitane dzikimi krzykami oraz szamotaniną. Ci, dla których zabrakło kominiarek, wyglądali na nieco przygnębionych; ostatecznie jednak podążyli za resztą w kierunku centrum, zakrywając przy tym twarze rękami.

Wszyscy wciąż wznosili anty-islamskie okrzyki; do tego w stronę policji poleciało kilka butelek, co spotkało się jednak z ostrą reprymendą: „Żadnych butelek! Spokojnie! Musimy porządnie rozjebać to miejsce!” Można przypuszczać, że „tym miejscem” miał być pobliski muzułmański ośrodek kultury, jednak póki co nie zostało to oficjalnie potwierdzone.

Na miejscu policji udało się okrążyć grupkę zwolenników EDL, co rozłościło ich kompanów to tego stopnia, że znów zaczęli rzucać butelkami oraz kamieniami w oddziały prewencji. Część z nich próbowała przebić się do okrążonych przez policję towarzyszy, ale została szybko spacyfikowana za pomocą pałek.

Cała akcja EDL okazała się być jeszcze gorzej zorganizowana niż zwykle; jedyne, co Tommy i jego ludzie osiągnęli dzięki niej to kolejna porcja zawstydzających artykułów na swój temat w prasie. Jak zwykle chcieli dowieść, że w Wielkiej Brytanii wciąż są patrioci gotowi bronić kraju przed aktami przemocy, i jak zwykle doszło przy tym do kolejnych aktów przemocy i pokazu wściekłości, a gdy w końcu kazano im się rozejść do domów, zasiedli do komputerów by szerzyć nienawiść na Facebooku, oczywiście robiąc przy tym błędy ortograficzne.

Reklama

Dzień po morderstwie policja przeszukała dwa mieszkania – jedno w Lincolnshire i jedno w Greenwich, skąd przewieziono na komendę trzy kobiety i nastolatka. Mieszkania te miały należeć do podejrzanych. Po spotkaniu Rządowego Biura Koordynacyjnego, w którym wzięli udział David Cameron, Theresa May, Boris Johnson oraz przedstawiciele służb policyjnych i wywiadowczych, członkom sił zbrojnych zalecono wzmożoną czujność poza koszarami oraz nieafiszowanie się z mundurami.

„Jednym z najlepszych sposobów na pokonanie terroryzmu jest życie dalej jak gdyby nic się nie stało, co zalecam nam wszystkim” – oznajmił Cameron przedstawicielom mediów zebranym na Downing Street.

Wedle ustaleń ministerstwa obrony zamordowany żołnierz to 25-letni Lee Rugby, który przez pewien czas służył w Afganistanie. Napastnik, który przemawiał do kamery trzymając w rękach tasak to najprawdopodobniej pochodzący z Nigerii Michael Adebolajo, który w 2003 roku przeszedł na islam i uczęszczał na wykłady kontrowersyjnego islamskiego kaznodziei Anjema Choudary’ego.

Informacje o atakach na meczety oraz planowanym na sobotę w Newcastle wiecu EDL sugerują, że najbliższych kilka dni okaże się kluczowe dla oceny skali nastrojów anty-islamskich. Należy mieć nadzieję, że garstka dupków chcących wykorzystać politycznie ten przerażający, odosobniony incydent zostanie wykpiona przez resztę społeczeństwa. Warto bowiem pamiętać, że choć wszyscy mamy wiele wad, większość z nas nie jest ani zbrodniczymi fanatykami ani nietolerancyjnymi idiotami. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którym nie podoba się gdy innych ludzi morduje się maczetami na ulicach.

Zobacz też:

Wywiad z Wieniem
Jak zarabiać kupę hajsu grając w gry?