FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Zapytaliśmy wrocławian, czy obchodzi ich tytuł Europejskiej Stolicy Kultury

Na niedzielnej inauguracji Europejskiej Stolicy Kultury publiczność wygwizadała ministra kultury Piotra Glińskiego. Ale co wrocławianie myślą o samej idei ESK?

Stolica Dolnego Śląska, kilka minut po godzinie 20, wczoraj, w niedzielę, stała się oficjalnie Europejską Stolicą Kultury – kultury, sztuki, teatru, muzyki i performansu. Po ponad pięciu latach przygotowań, na jeden z największych rynków Europy dotarły z czterech stron świata cztery symboliczne duchy Wrocławia: duch powodzi, innowacji, odbudowy oraz duch wielu wyznań. Spotkały się by utworzyć gigantyczną wieżę. W ten sposób ogłosiły miastu i światu, że od dzisiaj stolicą kultury jest Wrocław. No, i jeszcze hiszpańskie miasto San Sebastian, ale kto by o tym wspominał.

Reklama

Zapytałem mieszkańców Wrocławia, co to jest ESK, co wiedzą na temat imprezy oraz czy wydarzenie coś zmieni w mieście, regionie Polsce i świecie.

Gosię i Justynę spotkałem na imprezie, która podsumowywała rok artystycznych działań zatytułowanych „Wrocław – Wejście od podwórza". Kilkudziesięciu artystów miało za zadanie zmienić okryte najgorszą sławą, oddalone od centrum miasta podwórka w miejsca artystycznej ekspresji.

Gosia i Justyna: Uważamy, że to dla Wrocławia ESK duże wydarzenie. Widać to po ilości osób na rynku i po tym co się tutaj dzieje.

VICE: Czujecie, że miasto zmieni się przez ten tytuł?
Na pewno podniesie to rangę tych wydarzeń, które już dzieją się we Wrocławiu. Mnóstwa festiwali, które i tak już mają miejsce, a dodatkowo ściągnie turystów, osoby związane z kulturą. Nawiążą się ciekawe kontakty

A co wiecie o ESK?
Hahah, pracujemy przy tym, wiemy chyba aż za dużo. Chciałyśmy być incognito.

Myślicie, że ludzie wiedzą, co to jest ESK, jakie miasto byłą nią wcześniej, jaka jest druga stolica? A może to tylko znak, symbol, który tylko się z czymś kojarzy, ale nie wiadomo do końca z czym?
Szczerze, wie o tym bardzo wąskie grono. Sama gałąź kultury jest specyficzną płaszczyzną, skierowaną do specyficznego odbiorcy. Mamy nadzieję, że te wszystkie wydarzenia, które wcielone są do ESK, powiększą tę świadomość.

Dagmara i Jakub nie pochodzą z Wrocławia. O ESK dowiedzieli się kilka miesięcy temu, w tym samym czasie, w którym miasto rozpoczęło akcję promocyjną.

Reklama

Dagmara i Jakub. Widczne w tle neony Modny Strój, Kwiaty i Kino zagrały w „Idzie".

VICE: Po co tu przyszliście?
Dagmara i Jakub: Zobaczyć co się dzieje. Informację znaleźliśmy w Internecie. Przy okazji trafiliśmy przypadkiem też do galerii. Jest dużo wystaw, imprez Jesteśmy zadowoleni.

Czujecie, że ESK coś zmieni we Wrocławiu?
Na ten rok na pewno, a długofalowo to ciężko stwierdzić. Wiadomo, że ten pierwszy dzień jest wielkie WOW. Zobaczymy jak będzie wyglądać kolejny weekend. ESK na pewno ściągnie turystów. Będzie się o Wrocławiu mówić.

Co wiecie o ESK?
Kurcze, no było głosowanie, i Wrocław się zgłosił, i brali dotacje? Stary, nie wiem w sumie jak to zdefiniować. Łopatologicznie to można wytłumaczyć to tak, że to jest wprowadzenie kultury do życia ludzi, którzy wcześniej mieli z kulturą niewiele wspólnego. Wiesz, zachęcić, żeby wyszli gdzieś do kina, do teatru czy do galerii.

Wiecie, jakie jest drugie miasto? Kto wcześniej był Stolicą Kultury?
Kurde było… Czytaliśmy… Czujemy się jak w Matura to bzdura.

Uważacie się adresatów tego przedsięwzięcia?
Tak, tak, można się dowiedzieć, o różnych przedsięwzięciach, dzisiaj byliśmy w galerii jutro, pójdziemy w pochodzie, tylko jeszcze nie wiem z jakim duchem.

Na święcie cieniem odbiły się ostatnie wydarzenia sprzed Teatru Polskiego, kiedy to przeciwko spektaklowi Śmierć i dziewczyna protestował minister kultury Piotr Gliński. Kolejnego dnia, gdy minister przemawiał w Narodowym Forum Muzyki na koncercie inaugurującym ESK, został wybuczany przez część publiczności.

Reklama

Błażej.

Błażej: Jestem przeciwny mieszaniu się polityki w kulturę. Politycy powinni mieć zakaz wchodzenia na scenę w tym czasie.

Jednymi z najstarszych osób spotkanych wczoraj na Wrocławskim rynku byli państwo Litwiniec. Bogusław Litwiniec w 1957 r. został założycielem, kierownikiem, reżyserem, aktorem i autorem w Studenckim Teatrze „Kalambur" we Wrocławiu.

Państwo Litwiniec.

Bogusław Litwiniec: Specjalnie wybrałem się, żeby zobaczyć, jak zainscenizujecie ducha Innowacji, bo przez 40 lat zajmowałem się innowacją, organizując Festiwale Teatru Otwartego. Byłem ciekaw, jak wyobraźnia działa w nowym pokoleniu, jak to zainscenizujecie, jakich metafor użyjecie. Duch wyobraźni mi się podobał, duch powodzi – mało wyrazisty.

VICE: Jest nad czym pracować we Wrocławiu w materii innowacji?
Te bunty, które pojawiły się po Śmierci i dziewczynie wydają mi się śmieszne – myśmy w latach 70. na festiwalach Teatru Otwartego mieli większą pornografię. Przyjeżdżali amerykańscy aktorzy i nago całkiem grali. Nikogo to nie gorszyło, nikt się nie obrażał. Z całego świata przyjeżdżały ekipy. Pamietam, że jeden z japońskich teatrów przyjechał ze sztuką w której ponad 40 osób na scenie grało nago, a potem przysiedli się do publiczności. Nikt nie traktował awangardy jako afery.

Warto kruszyć kopie o kulturę we Wrocławiu?
Oczywiście, przyszłość składa się z inwestycji, czyli gospodarki, nauki, która musi wymyślić przyszłość i oczywiście z czynu twórczego, który używa metafory. Bez kultury, bez wyobraźni będzie smutno żyć w przyszłości.

Aleksander, przez pochód czterech duchów spóźnił się do pracy.

Aleksander: Pięknie było, ale nie szło przejść. Cośtam mówili o jakiś światełkach. O Europejskiej Stolicy słyszałem niewiele. Widziałem bilbordy nad ulicą i tyle, ale było miło i sympatycznie, ładnie generalnie.

VICE: Kulturą pan się interesuje?
Kultura, to wie pan, jest bo jest, ale ja to się bardziej interesuje dziewczynkami.