FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Antropolog wyjaśnia, dlaczego 40% ludzkości nie chce się spotykać z dziewicami

Mężczyźni zakochują się znacznie częściej i szybciej niż kobiety, one natomiast mają większe opory przed spotykaniem się z prawiczkiem, bo „brak aktywnego życia intymnego jest bardzo często postrzegany jako bariera dla strefy intymnej"

Zdjęcie: SIMONE BECCHETTI via STOCKSY

Artykuł pierwotnie ukazał się w Broadly.

Rozmawialiśmy z dr Helen Fisher, jedną z głównych badaczek relacji seksualnych między ludźmi. Tematy, które poruszyliśmy to między innymi: dlaczego ludzie powracają do prymitywnych zwyczajów z epoki kamienia łupanego, „rozwodofobia" pokolenia milenijnego, oraz to dlaczego mężczyźni zakochują się szybciej niż kobiety.

Kontakt z dr Fisher nawiązałam w idealnym punkcie mojego życia. Miałam 23 lata i akurat rzucił mnie facet. Chociaż „rzucił" to mało powiedziane, zostałam totalnie zdeptana przez moją pierwszą miłość. Zawód takiego kalibru zdarza się tylko wtedy, gdy jesteś młoda, niedoświadczona i bezgranicznie uparta. Książki, muzyka rockowa i kultowe sceny z Przebojów i Podbojów nauczyły mnie, że pierwsze zerwanie jest najgorsze. Trafiłam na dr Hellen Fisher i jej badanie o „zakochanym mózgu" w czasie, kiedy starałam się uniknąć samookaleczenia i przedawkowania piosenek Hanka Williamsa. Szukałam logiki, którą mogłabym się znieczulić jak młotkiem. Mogłam czytać albo zalewać się w trupa – pierwsza opcja wydała się bezpieczniejsza. Dr Fisher zaaplikowała mi bardzo potrzebnego plaskacza i sprowadziła na ziemię.

Dr Fisher wykłada na wydziale antropologii Uniwersytetu Rutgera, jest głównym doradcą naukowym i konsultantem serwisu randkowego Match.com oraz zalicza się do najważniejszych badaczy ludzkiego mózgu, międzykulturowych wzorców miłosnych, doboru partnerów, małżeństw, rozwodów. Na dodatek opublikowała pięć bestsellerów na podstawie swoich badań (kolejna książka ma się ukazać w lutym 2016) i utrzymuje, że miłość to wszechobecny fenomen, oparty na mechanizmach powstałych w wyniku ewolucji. Nawet teraz, mając prawie 70 lat, wspaniała mieszkanka Nowego Jorku, nadal bada to, czego wszyscy na świecie najbardziej potrzebujemy: miłość.

Reklama

Zdjęcie: Asa Mathat via PopTech (Flickr)

Fisher zyskała międzynarodową sławę po tym, jak ona i jej współpracownicy przeprowadzili szereg badań metodą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego na 49 podmiotach w celu zobrazowania wpływu miłości na ludzki mózg. Dr Fisher i jej zespół neurologów ustalili, że miłość, tak jak i głód czy pragnienie, to podstawowa ludzka potrzeba. Działa ona podświadomie, a mechanizm przypomina uzależnienia od kokainy czy nikotyny. Uzależniamy się od drugiej osoby, wyłączamy logiczne myślenie i jesteśmy w stanie wiele poświęcić, aby tylko otrzymać kolejną działkę.

Zobrazowanie w sposób naukowy czegoś, co wszyscy dogłębnie odczuwamy, okazało się strzałem w dziesiątkę i zapewniło jej wielką popularność w Stanach. Dr Fisher zajmuje się obecnie badaniem tego, jak odnajdujemy miłość w dobie rozwoju technologicznego. Poprzez jej coroczne studium Singles in America, które prowadzi we współpracy z Match.com, jak również w ramach własnej działalności, Fisher przyjrzała się tysiącom amerykańskich par i singli, próbując połączyć ewolucję, biologię oraz neurologię ze współczesnymi metodami randkowania i szukania miłości w epoce zmiany płci i równouprawnienia. Aktualnie pracuje nad hipotezą, która nazwała „szybki sex – powolna miłość".

Przeczytaj: Jak pogodzić się ze swoim upodobaniem do „grubych dziewczyn"

„Podchodzę do tego bardzo optymistycznie, wydaje mi się, że to może być coś przełomowego", mówi przez telefon z domu przyjaciółki w Nowym Jorku (w swoim ma remont). „Porzucamy ostatnie 10 tys. lat życia stacjonarnego opartego na roli i powracamy do trybu życia bardzo podobnego do czasów polowania i zbieractwa".

Fisher ma na myśli równouprawnienie gospodarcze, które wpływa na to, jak postrzegamy życie w związku. W czasach, gdy przetrwanie opierało się na polowaniu i zbieraniu, 60-80% pokarmu zdobywały kobiety, przez co uważane były za równe mężczyznom – zarówno pod względem ekonomicznym, jak i seksualnym. Jeżeli coś im nie odpowiadało w związku, po prostu odchodziły, nie były uzależnione od mężczyzn, co niestety zmieniło się z nastaniem epoki agrarnej i przemysłowej rewolucji, które zostawiły je uziemione i bez pracy.

Reklama

„Pogląd, że miejsce kobiety jest w domu, praktycznie przeminął i niezmiernie się z tego powodu cieszę", mówi Fisher. „Uważam, że to wielka nadzieja dla ludzkości".

„W dzisiejszych czasach, ludzie panicznie obawiają się rozwodu", kontynuuje. „Badania wykazują, że 67% par, które żyją razem obawia się zawarcia małżeństwa ze względu na prawdopodobieństwo rozwodu i jego finansowe, społeczne i osobiste konsekwencje. Sądzę, że w dzisiejszych czasach bierzemy ślub znacznie później z bardzo konkretnych powodów. Uważam, że to co robimy – mam na myśli seks bez zobowiązań, czasem z przyjaciółmi, czy wspólne życie przedmałżeńskie – świadczy, przede wszystkim, o tym że chcemy poznać tę drugą osobę jak najlepiej, zanim podejmiemy jakiekolwiek zobowiązania".

Fisher przyjmuje, że obecna kultura bezładu i pozornej lekkomyślności jest, de facto, bardzo ostrożna. „Znacznie wydłużył się okres wczesnej dorosłości, podczas którego możemy eksperymentować – ja to nazywam »zaangażowaniem lite«. Badamy wody, sprawdzamy co nam odpowiada a co nie, spędzamy czas, sypiamy i poznajemy drugą osobę, zanim się do czegokolwiek zobowiążemy. W ten sposób dokładnie wiemy, na czym stoimy, zanim staniemy przed ołtarzem".

Fisher twierdzi również, że cnota nie ma dziś żadnej wartości: „Ponad 30% ankietowanych nie widzi sensu randkowania z seksualnie niedoświadczonym potencjalnym partnerem", co ma sens w obliczu jej teorii o szybkim seksie i powolnej miłości. Statystyki przedstawione przez Match.com w jej badaniu z 2013 roku wykazują znacznie wyższy wskaźnik (42%), przy czym kobiety mają większe opory przed spotykaniem się z prawiczkiem. „Brak aktywnego życia intymnego jest bardzo często postrzegany jako bariera dla strefy intymnej. Potrzeba czasu i bliskości, aby poznać drugą osobę i dopracować wspólny rytm, zanim zdecydujemy się na długoterminowy związek".

Reklama

Pomimo że Fisher na poznanie stereotypowej zakochanej kobiety poświęciła lata (przede wszystkim w swojej książce z 1999 roku pt. Pierwsza płeć), jest ona przekonana, że mężczyzn również czeka podobna analiza miłosnych zwyczajów. Kobiety bada się pod tym kątem od 50 lat, a jednak na temat mężczyzn nadal panuje opinia rodem z ubiegłego stulecia: przeciętny facet boi się zobowiązań, jest ekstremalnie napalony, zdradza i brak mu uczuciowej ogłady.

„Posiadam dane, która całkowicie obalają takie mity," mówi dr Fisher. „W jednym z moich projektów ankietowałam 25 tys. amerykanów i okazało się, że mężczyźni zakochują się znacznie częściej i szybciej niż kobiety. Wcześniej też pragną przedstawić wybrankę gronie przyjaciół i rodzinie". Odnosi się to zarówno do osób hetero- jak i homoseksualnych.

Zapytana o wpływ orientacji seksualnej czy wahań tożsamości płciowej na mózg w stanie zakochania, Fisher odpowiada niemal natychmiastowo: „Naukowcy przebadali grupę ludzi ze środowiska LGBT i odkryli, że ich mózgi zachowują się identycznie do tych spoza tego otoczenia. Badam miłość i te części mózgu nie odpowiadają za to, KOGO kochasz, ale JAK kochasz i to jest niezależne od upodobań". Fisher rozpoczęła badania nad transseksualistami, którzy przyjmują dawki syntetycznego testosteronu lub estrogenu i wpływie tych hormonów na mózg. Mężczyźni przyjmujący estrogen w trakcie przemiany w kobietę odczuwają emocje o wiele mocniej, zmienia się również ich postrzeganie kolorów, które stają się bardziej wyraźne, natomiast kobiety zażywające testosteron „stają się bardziej sceptyczne, asertywne i widzą lepiej za dnia".

Reklama

Dr Fisher widzi zmiany w postrzeganiu miłości i naszym stosunku do niej w bardzo optymistycznych barwach, jednak dręczy ją jedna obawa: leki, a dokładniej powszechnie dostępne antydepresanty.

„Ponad 100 mln osób w Stanach zażywa antydepresanty", mówi Fisher. „Podczas sztucznego podwyższenia poziomów serotoniny następuje sprzężenie zwrotne i stłumienie wydzielania dopaminy, która współodpowiedzialna jest za odczuwanie miłości. Dostaję emalie od ludzi z całego świata, w których piszą historie typu: „Moja siostra od 20 lat zażywa Prozac i nigdy nie była na randce". To nic nowego, powszechnie wiadomo, że te leki zabijają libido.

Przeczytaj: Seksturystyka

„Obawiam się, że niebawem na swoich profilach na serwisach randkowych ludzie będą musieli uwzględnić, jakie przyjmują leki," – „Cześć, jestem Nancy i szprycuję się lekami, żeby być szczęśliwa, a przy okazji masakruję swoją dopaminę".

Niedawno ukazał się nominowany do Oscara film Christiana Freia zatytułowany Bezsenność w Nowym Jorku. Obraca się wokół Fisher i jej teorii na temat miłosnego odrzucenia – opowiada o mieszkańcach Nowego Jorku, którzy dostali kosza.

„Nigdy wcześniej nie wdziałam filmu, który tak doskonale pokazuje uczucia związane z odrzuceniem", mówi Fisher. „Właśnie to mnie interesuje. Szczęście to nic szczególnego, nie zrozum mnie źle, jest super i w ogóle, ale dopiero po odrzuceniu ludzie zamieniają się w stalkerów, popadają w depresję, mordują kogoś, albo nawet siebie, wali im się świat pod nogami".