FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Spaced Out: Kosmos dla mas

Każdy, kto ma jaja i odpowiednio dużo w głowie może sam zbudować rakietę kosmiczną i polecieć nią w kosmos

Siódmy odcinek wyprodukowanego przez Motherboard serialu popularnonaukowego o kosmosie Spaced Out możecie oglądać na kanale VICE na YouTube.

Każdy, kto ma jaja i odpowiednio dużo w głowie może sam zbudować rakietę kosmiczną i polecieć nią w kosmos. Tak przynajmniej twierdzą kolesie z kosmicznej organizacji non-profit Copenhagen Suborbitals.

We wrześniu ekipa Motherboard udała się do Danii, by spotkać się z pionierami samodzielnych wypraw w kosmos i zobaczyć jak wygląda budowanie rakiet kosmicznych metodą chałupniczą. Organizacja Copenhagen Suborbitals została założona w 2008 roku przez Kristiana von Bengstona i Petera Madsena – dwóch przedsiębiorców i zarazem inżynierów-amatorów. Obecnie skupia ponad 20 specjalistów, których celem jest zbudowanie własnym sumptem pierwszego statku zdolnego do odbycia załogowego lotu suborbitalnego, i to już w ciągu najbliższych kilku lat.

Reklama

Jeśli im się uda, Dania stanie się czwartym krajem na świecie po Rosji, USA i Chinach, który wysłał człowieka w kosmos. Byłby to wyjątkowy wyczyn zważywszy, że budżet Krystiana i Petera to zaledwie kilka tysięcy dolarów, podczas gdy w przypadku państwowych agencji kosmicznych i prywatnych firm w stylu SpaceX, Virgin Galactic czy Bigelow mowa jest o dziesiątkach milionów dolarów.

Dotychczasowe osiągnięcia Copenhagen Suborbitals budzą podziw: ich statek HEAT-1X o napędzie hybrydowym to pierwsza „rakieta-samoróbka”, która wykonała lot z pełnowymiarowym manekinem do testów wypadkowych na pokładzie. Jest też pierwszą rakietą, która z sukcesem przeprowadziła manewr wyłączenia silnika (MECO) i która wystartowała z „niskobudżetowej” platformy morskiej, a także rakietą o największej mocy silników w historii lotów samoróbek.

Testowanie Rakietowego Systemu Ratunkowego oraz kapsuły kosmicznej Tycho Deep Space z manekinem do testów wypadkowych na pokładzie (materiały dzięki uprzejmości Thomasa Pedersena/Copenhagen Suborbitals)

Gdy planuje się lot w kosmos, nie ma co z tego robić tajemnicy. Decydując się na upublicznienie wszystkich danych dotyczących swojego projektu organizacja Copenhagen Suborbitals zyskała możliwość nie tylko przyciągnięcia rozmaitych specjalistów-fascynatów lotów kosmicznych, którzy zgodzili się zaangażować nieodpłatnie w to nowe, ekscytujące przedsięwzięcie, ale i uzyskania wsparcia finansowego i technicznego, jak również konstruktywnych komentarzy od ludzi kibicujących tej inicjatywie na całym świecie. Copenhagen Suborbitals nie określiła wyraźnie ile pieniędzy potrzebuje; według jej szacunków koszt wystrzelenia rakiety kosmicznej wynosi 50 tysięcy euro, czyli ok. 63 tysiące dolarów. Zbiórka funduszy jest wciąż prowadzona na IndieGogo.

Reklama

Najnowszy schemat kapsuły kosmicznej Tycho Deep Space II opracowany przez Copenhagen Suborbitals. Podobnie jak inne materiały dotyczące projektu jest on dostępny dla wszystkich, co zachęca zainteresowanych do przedstawiania swoich propozycji ulepszeń obecnych rozwiązań geometrycznych i podsystemów (materiały dzięki uprzejmości Kristiana von Bengstona)

Przy odrobinie wyobraźni zwykły zawór zlewozmywakowy może stać się częścią statku kosmicznego. Do budowy rakiety-samoróbki można wykorzystać szereg części dostępnych w każdym sklepie z hydrauliką i artykułami metalowymi. To właśnie tam zapaleńcy z Copenhagen Suborbitals znaleźli tańsze zamienniki drogich, skomplikowanych rozwiązań.

– Po co próbować samemu wymyślić specjalny zawór, skoro można po prostu kupić istniejący, którego wyprodukowano jakieś milion sztuk – wyjaśnia Krisitan. Dodaje, że przy jednym z pierwszych testów rakiety ogrzewali zawory suszarką by nie zamarzały.

Copenhagen Suborbitals woli chadzać własnymi drogami niż poruszać się po utartych ścieżkach. Zresztą ograniczony dostęp do pieniędzy i technologii może się okazać szczęściem w nieszczęściu. Zamiast martwić skąd wytrzasnąć pieniądze na wypożyczenie drogiej wirówki z ośrodka badawczego NASA, Kristian i Peter wybrali się do miejscowego wesołego miasteczka, czyli słynnych Ogrodów Tivoli, gdzie rozkręcili na maksa jedno z urządzeń by określić próg siły odśrodkowej dla startu ich statku kosmicznego.

Reklama

Jak dotąd przeprowadzono dwa próbne starty rakiety Tycho Brahe, nazwanej tak na cześć XVI-wiecznego duńskiego astronoma, który zasłynął dokonaniem bardzo dokładnych pomiarów astronomicznych bez użycia teleskopu. W 2010 roku wskutek chwilowego braku prądu jeden z zaworów zamarzł w pozycji zamkniętej, co uniemożliwiło start. Kolejna próba, wykonana rok później, zakończyła się już sukcesem, a rakieta osiągnęła wysokość 2,8 kilometra zanim na skutek niepodanej do publicznej wiadomości anomalii doszło do wyłączenia silnika.

W odróżnieniu od trajektorii lotu orbitalnego, trajektoria lotu suborbitalnego jest paraboliczna, przez co cała 15-minutowa operacja przypomina zakręt o 180 stopni.

Z każdą nieudaną próbą startu Copenhagen Suborbitals coraz bardziej zaprzecza twierdzeniu, że podróże kosmiczne są zbyt skomplikowane i kosztowne, by mogli się nimi parać zwykli śmiertelnicy. Błędy i wypadki są równie konieczne co niebezpieczne, w związku z czym Copenhagen Suborbitals nieustannie podkreśla wagę ciągłego testowania stosowanych rozwiązań. – Cały czas staram się, żeby wszystko było niskiej jakości. Dobra jakość oznacza dłuższe przygotowania i większe koszty – wyjaśnia Peter, który zdobywał inżynierskie szlify uczestnicząc w trzech projektach podwodnych. Innymi słowy, jeśli przesadzi się z jakością, budowa statku kosmicznego będzie trwać wiecznie.

Testuje się przede wszystkim silniki rakietowe, rakietowe systemy ratunkowe i spadochrony. Jak mówi Kristian, dzięki temu, że Copenhagen Suborbitals wolna jest od biurokracji typowej dla zarówno państwowych jak i komercyjnych projektów kosmicznych, jego zespół jest czasem w stanie przejść od gotowego schematu do ulepszonego prototypu w mniej niż pięć minut. Nie ma porównania z NASA, gdzie Kristian pomagał projektować nowe łaziki księżycowe i uczestniczył w opracowywaniu Human Integration Design Handbook, czyli podręcznika dotyczącego załogowych lotów kosmicznych.

Reklama

Test statyczny silnika rakietowego HEAT-1XP. Siła ciągu wynosi ok. 7 ton, co można porównać do siły szarżującego dorosłego słonia (materiały dzięki uprzejmości Copenhagen Suborbitals).

Kilka dni przed wrzuceniem do sieci odcinka poświęconego Copenhagen Suborbitals skontaktowaliśmy się z Kristianem by uzyskać od niego najświeższe informacje o postępach w budowie statku kosmicznego i ewentualnej dacie pierwszego startu załogowego. Jego odpowiedź była irytująco lakoniczna: „Pracujemy nad nową kapsułą i nie tylko…” (rozwój projektu kosmicznego Copengahen Suborbitals w 2012 roku figuruje w formie osi czasu na blogu Kristiana na wired.com.

Na koniec miesiąca zaplanowano kolejny test silnika, czemu towarzyszą prace nad kolejną kapsułą. Jak dotąd nie ustalono konkretnej daty pierwszego lotu załogowego, który wyniesie Petera w przestrzeń suborbitalną. Dopóki to nie nastąpi, Kristian i Peter starają się nie wychylać i koncentrować wyłącznie na zbiórce funduszy i pilnowaniu terminów, jak na profesjonalistów przystało. Takie podejście ewidentnie im odpowiada. Kiedy zapytaliśmy Kristiana czego boi się najbardziej, po krótkim zastanowieniu odpowiedział: - Że kiedy okaże się, że to rzeczywiście działa, nie będę wiedział co robić dalej.

via Motherboard

zobacz też:

Usain Bolt przegrywa z robo-gepardem
Ratuj lemingi, bądź prospołeczny