Nie ma nic gorszego niż bogacz na wakacjach

FYI.

This story is over 5 years old.

pieniądze

Nie ma nic gorszego niż bogacz na wakacjach

Zboczeńcy, narkomani, religijni fanatycy i zwyczajne chamy, każdy z milionami na koncie i nastawieniem: „Płacę, to wymagam”
DE
ilustracje Dan Evans

Powiedzmy sobie zupełnie szczerze: bogaci ludzie bywają naprawdę paskudni. Trudno sympatyzować z kimś, kto dostaje obsceniczne premie za sprzedaż broni krajom Trzeciego Świata, odbieranie funduszy służbie zdrowia czy za rozebranie sierocińca i postawienie na jego miejscu wieżowca. Jednak ich najgorsze cechy charakteru wychodzą na jaw podczas wakacji, kiedy próbują się zrelaksować po podpisaniu cyrografu z diabłem. Ale hej, zaprzedanie własnej duszy mogłoby zestresować nawet najtwardszego zawodnika!

Reklama

Poprosiliśmy kilku znajomych, którzy pracują w ekskluzywnych ośrodkach turystycznych w Grecji, Francji oraz Hiszpanii, by opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z krezusami.

ZUPEŁNIE JAK W DOMU

Pracuję w hotelu oferującym gościom usługę „Z domu do domu" – dzięki niej klienci, którzy mieszkają u nas przez kilka miesięcy, mogą poczuć się trochę bardziej jak w domu. Zazwyczaj polega to na wymianie niektórych dywanów, kanap oraz innych mebli, ale kiedy gośćmi są Arabowie albo członkowie rodzin królewskich, sprawy się znacząco komplikują. Ostatnim razem musieliśmy w jednym z naszych apartamentów wymienić zwykłą wannę na taką, która była pozłacana oraz wysadzana diamentami.

María, kierownik działu obsługi klienta – Madryt

KOKAINA NA POKŁADZIE

Podczas letnich miesięcy pracuję jako starsza oficer na luksusowych jachtach. Chociaż cacka te są zazwyczaj warte dobrych kilkanaście milionów złotych, nasi klienci często nazywają je „tycimi łódeczkami". Moim zadaniem jest utrzymywanie równowagi pomiędzy oczekiwaniami klientów a sprawnym funkcjonowaniem statku. Muszę również nadzorować załogę i pilnować, żeby nie zaczęła za bardzo szaleć.

Któregoś razu pewien Anglik wynajął 35-metrową łódź i zaprosił swoich kolegów na tygodniowy rejs. Wszyscy byli doświadczonymi biznesmenami po pięćdziesiątce (pracowali w sektorze finansowym) i bardzo chcieli się pochwalić swoimi młodymi dziewczynami oraz ich sztucznymi cyckami. Stanowili bardzo zabawową grupę i uwielbiali imprezować, toteż nie widzieli nic dziwnego w zabraniu na pokład kilku paczek kokainy. Zanim opuściliśmy port, pochowali narkotyki w najdziwniejszych zakamarkach łodzi. Na początku świetnie się z nimi bawiliśmy, chociaż trzeba przyznać, że dotrzymanie im kroku nie należało do łatwych zadań. Najtwardszym zawodnikiem zdecydowanie był mój szef, który wciągał kreski przez całą dobę – podczas obiadu, przed wejściem na skuter wodny, w trakcie łowienia ryb, a nawet w środku nocy. Trwało to przez kilka tygodni, aż pewnego dnia znalazłam na pokładzie twarde narkotyki. Wtedy już nie wytrzymałam – następnego dnia spakowałam torby i zaczęłam rozglądać się za zdrowszym środowiskiem pracy.

Reklama

Sophie, starszy oficer na żaglówce – Karaiby i Cyklady

RELIGIJNY SERB

Goście najczęściej proszą o kobiety i narkotyki. Jeśli nie chcesz brudzić rąk takimi interesami, musisz wiedzieć, do jakich ludzi należy ich skierować. Narkotyki bardzo łatwo zdobyć, ale kosztują majątek, natomiast kobiety znacznie trudniej znaleźć. Jednak moje najdziwniejsze doświadczenie z zamożnym klientem nie miało nic wspólnego ani z kokainą, ani prostytutkami: dotyczy pewnego serbskiego prezesa, który prywatnie był bardzo gorliwym chrześcijaninem.

Pierwszego dnia pobytu poprosił mnie, bym poprzestawiał meble w jego pokoju, wypalił na CD kilka płyt z muzyką Greckiego Kościoła Prawosławnego oraz otworzył parę butelek szampana, z której każda kosztowała ok. 1700 dolarów (6,4 tys. zł). Zażądał też, żebym bez przerwy mu towarzyszył – zarówno na plaży, jak i podczas kolacji oraz na imprezach. Nie pozwalał mi się od siebie oddalić i nie będę kłamał, bardzo mi to odpowiadało. Pewnej nocy, po tym, jak we dwójkę właśnie wróciliśmy z naprawdę szalonej imprezy, stwierdził, że natychmiast musimy dostać się na Tinos (wyspę oddalaną od Mykonos o jakąś godzinę drogi), i zapalić świeczkę w kościele. Warto dodać, że Tinos stanowi dla chrześcijańskich babć odpowiednik tego, czym dla imprezowiczów jest Ibiza. Mężczyzna wynajął 40-metrową łódź i zanim w ogóle zdążyłem się zorientować, była już 7 rano, a ja stałem na Tinos w otoczeniu starszych pań, które szły na kolanach do Sanktuarium Matki Bożej Zwiastowania.

Reklama

Manos, boy hotelowy – Mykonos

BOGACI STARUSZKOWIE SĄ NAJGORSI

Najgorszą fuchą, jaka mi się kiedykolwiek trafiła, była praca w firmie oferującej wynajem jachtów. Miałam 20 lat, właśnie zaczynało się lato, a branie pieniędzy za pływanie od jednej greckiej wyspy do drugiej wydawało mi się spełnieniem marzeń. Mój znajomy, który pracował w tej branży, załatwił mi fuchę kelnerki w agencji czarterowej. Powiedziano mi, że wymagana jest ode mnie pełna dyspozycyjność – przez całą dobę miałam być na każde zawołanie klienta i w żadnym wypadku nie wolno mi było narzekać na długie godziny pracy. Jako że tygodniowo miałam zarabiać 830 dolarów (ponad 3,1 tys. zł), jakiekolwiek psioczenie nawet nie przeszło mi przez myśl.

Wysłano mnie na pokład luksusowego jachtu, który wynajmowały dwie pary rosyjskich 70-latków. Tygodniowy pobyt na takiej łodzi kosztował 83 tys. dolarów (ponad 313 tys. złotych), więc nic dziwnego, że została również wynajęta cała załoga: ja, drugi kelner, kucharz, kapitan i sprzątaczka. Mieliśmy pływać między Wyspami Jońskimi, głównie w okolicach Paksos, Lefkady i Kefalinii.

Już od samego początku ich zachowanie wołało o pomstę do nieba. Pierwszym posiłkiem, który podałam im podczas rejsu, był makaron z krewetkami. Gdy tylko przyniosłam talerze, jedna z kobiet kazała mi obrać swoje krewetki, mówiąc: „Chodź, zrobisz to za mnie". Podczas zdejmowania pancerzyków myślałam jedynie o tym, jak bardzo chciałabym je wbić tej kobiecie w oczy, ale oczywiście nie powiedziałam tego na głos. Kiedy skończyli jeść, druga żona zażądała, bym wymasowała jej stopy. Kiedy powiedziałam im, że jestem na jachcie po to, żeby podawać im jedzenie i napoje, od razu zadzwonili do agencji ze skargą. W tamtym momencie zrezygnowałam z pracy. Przez następne kilka dni czekałam, aż dopłyniemy do Lefkady, gdzie miała mnie zastąpić inna dziewczyna. Za każdym razem, gdy się spili, jedna z kobiet wyzywała mnie od „kurew".

Reklama

Mówimy, jak jest. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Dodatkowo w środku nocy używała dzwonka portierskiego i domagała się, żebym przyniosła jej wodę. Wiem również, że kazała kucharzowi gotować już po zakończeniu jego zmiany, a także ciągle wylewała na podłogę wino – tylko po to, żeby sprzątaczka musiała to posprzątać. Wisienkę na torcie stanowiło to, gdy za każdym razem, gdy podchodziłam do ich stolika, jeden z mężów łapał mnie za udo. Ciągle kładł rękę wyżej i wyżej, aż w końcu syknęłam, że powiem o tym jego żonie.

Tak się właśnie dzieje, kiedy starzy ludzie mają za dużo pieniędzy. Wiedzą, że nie zostało im wiele czasu, więc zamieniają się w skończonych kutasów. Wysiadłam na Lefkadzie i popłynęłam z powrotem do domu. Nigdy mi nie zapłacono za tamtą pracę.

Dimitra, kelnerka na jachcie – głównie na Morzu Jońskim

NIEBIAŃSKIE WINO

Pracowałem kiedyś jako sommelier w restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu. Zamożni klienci najczęściej prosili mnie o to, żebym zaserwował im ich ulubione wino – nawet wtedy, gdy nie było go na naszej liście win. Nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie fakt, że czasem chcieli napić się czegoś, czego w ogóle nie było w naszym kraju. Non-stop musiałem rozmawiać z ludźmi z Paryża, Londynu, Nowego Jorku czy Buenos Aires, by zlokalizować ich ukochane trunki – przeważnie wina w cenie od 2,2 tys. do 7,7 tys. dolarów (8-29 tys. zł) – a następnie wynająć samolot i pilota, który dostarczyłby je do Barcelony jeszcze przed obiadem.

Gustavo, sommelier – Barcelona

Reklama

NIEMORALNA PROPOZYCJA

Czasem flirtują ze mną żonaci mężczyźni. Proponują mi drinka i dają swój numer telefonu, ale do niczego więcej nie dochodzi. W telefonie mam już setki numerów do stosunkowo znanych biznesmenów i polityków. Czasem też zapraszają mnie do swojego pokoju. Pamiętam, jak kiedyś stałam na recepcji i do lobby hotelowego wszedł pięćdziesięciokilkuletni ojciec wraz z dwoma nastoletnimi córkami. Poprosił o dwa pokoje na różnych piętrach: jeden dla siebie, a drugi dla dziewczynek. Zrobiłam to, o co prosił, a w zamian dostałam 100 dolarów napiwku (376 zł). Jeszcze tego samego wieczoru zrozumiałam, co nim kierowało. Po kolacji w hotelowej restauracji wysłał córki do łóżka, po czym podszedł do recepcji i z uroczym uśmiechem powiedział: „Jeśli ci się nudzi, wiesz, gdzie mnie znaleźć". Nie powiem, trochę się tamtej nocy naczekał.

Wśród bogaczy dosyć często zdarzają się również złodzieje. Pewnego razu jedna ze sprzątaczek poszła do pokoju pewnej pani, która się już wymeldowała, i zauważyła, że zniknęły wszystkie poduszki. Co więcej, w pokoju nie było ani śladu obrazu, który wcześniej tam wisiał. Musiałam obciążyć kartę kredytową tamtej kobiety. Zadzwoniłam do niej, żeby ją o tym poinformować, ale zamiast spodziewanych wykrętów usłyszałam: „Tak, dodaj to do mojego rachunku. Nie jestem złodziejką, po prostu bardzo zależało mi na tym obrazie". Najwyraźniej uznała hotel za jej osobiste centrum handlowe.

Reklama

Émilie, recepcjonistka – Paryż

RASIZM W KLUBIE GOLFOWYM

Pewnego razu do naszego hotelu przyjechał 40-kilkuletni amerykański bankier, któremu towarzyszył jego lokaj, Afroamerykanin. Pomijając partyjki na polu golfowym, bankier przez cały wyjazd nawet nie kiwnął palcem. Na początku naiwnie uznałem, że taki lokaj musiał wieść całkiem przyjemny żywot, zważywszy na to, jak dziany był jego szef. Przejrzałem na oczy, kiedy z ust finansisty padły najobrzydliwsze słowa, jakie przyszło mi w życiu słyszeć – kiedy po kiepskim uderzeniu jego piłka poszybowała do lasu, zwrócił się do mnie i głośno powiedział: „Powiem mojemu labradorowi, żeby mi to przyniósł". Po tych słowach lokaj zniknął między drzewami i zaczął szukać piłeczki.

Innym razem pewien Niemiec wynajął u nas apartament, a do tego opłacił trzy dodatkowe pokoje dla jego ochroniarzy. Po przyjeździe zapytał, czy moglibyśmy się wybrać na przejażdżkę na wózku golfowym po terenie hotelowym. Usadził się wygodnie na fotelu pasażera i włożył butelkę wina między kolana. Mimo że na wózku spokojnie zmieściłyby się jeszcze dwie osoby, rozkazał swoim ochroniarzom, żeby biegli za nami. Zwiedzanie terenu trwało 45 minut, podczas których raz na jakiś czas prosił mnie, żebym przyspieszył. Robił to tylko po to, żeby tamci musieli dotrzymywać nam tempa. Przez całą jazdę pokładał się ze śmiechu.

Christophe, recepcjonista i menedżer klubu golfowego – Deauville, Francja

Reklama

NAPRAWDĘ WYJĄTKOWE URODZINY

Gościła u nas kiedyś rodzina Rosjan, którzy przyjechali do Madrytu, by uczcić urodziny swojej najmłodszej córki. Kiedy tylko weszli do hotelu, zanim jeszcze się nawet zameldowali, rozkazali mi, żebym wynajęła dla nich mały samolot albo helikopter. Domagali się, żebym zorganizowała im przelot nad miastem jeszcze tej samej nocy. Podczas lotu chcieli zrzucać balony z wypisanymi życzeniami dla ich ukochanej dziewczynki, a całość miała zwieńczać puszczana w kółko ulubiona piosenka solenizantki. Oczywiście odmowa nie wchodziła w grę i byli gotowi zapłacić dowolne pieniądze, bylebyśmy zrealizowali ich żądania.

Gloria, osobisty konsjerż – Madryt

SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIA NA MORZU EGEJSKIM

Któregoś roku czterech Rosjan wykupiło u nas wycieczkę po greckich wyspach. Wypożyczyli dwa jachty: jedna łódź była dla nich, a druga dla grupy kobiet, które również zostały wynajęte na czas podróży. Nie minęło wiele czasu, nim pokład zaczął przypominać jeden wielki plan filmów porno. Kiedy tylko wypłynęliśmy z portu, goście zrzucili z siebie ubrania. Mimo obecności załogi chodzili zupełnie nago, a niewiele później na naszych oczach zaczęli uprawiać seks. Podczas tamtego rejsu czułem się bardzo niekomfortowo, ale jakby na to nie patrzeć, łódź stanowi prywatną przestrzeń klienta: dopóki nikt nie wymaga, żebyś dołączył do zabawy, musisz zamknąć dziób i zachować absolutną dyskrecję.

Każdego ranka na łodzi odbywała się jedna, wielka orgia, która trwała do późnej nocy. Na noc dziewczynki odpływały pontonem na swój jacht. Chociaż brzmi to jak wymarzona fucha, w rzeczywistości nie są to idealne warunki do pracy. Jednak najważniejsze, by klienci byli zadowoleni – a ci panowie z pewnością zeszli na ląd z uśmiechami na ustach.

Michael, kapitan statku – przede wszystkim Cyklady


Więcej na VICE: