Jest 23 marca — Czarny Piątek, od godziny 14 po ulicach Warszawy krąży pierwsza grupa manifestujących. Na początku to kilkadziesiąt osób, ale z kwadransa na kwadrans tłum gęstnieje. O 16 pod Sejmem według szacunków władz Warszawy jest już 55 tysięcy osób, wśród nich mnóstwo studentów i licealistów. Poznajcie kilku z nich.
Adriana spotykamy pod Kurią Metropolitalną. Ma 20 lat i mówi krótko: „Łamanie praw kobiet i innych praw człowieka nie powinno mieć miejsca w XXI wieku”.
Zuza przyszła protestować, bo jak mówi: „Nikt za mnie nie zawalczy o moje prawa”. Hasło, z którym się identyfikuje to „Feminizm socjalny nie liberalny”.
25-letniej Dominice spodobał się hasło „Jestem kobietą, wyobraź to sobie”. O swoim udziale w strajku mówi zdecydowanie: „Jestem tu, bo walczę o swoje prawa”.
Krzysztof stoi w tłumie na Krakowskim Przedmieściu i milczy: „Nie skanduję żadnych haseł, bo nie lubię skandować. Ale chcę pokazać, że wspieram kobiety”. Ma 20 lat.
Katarina i Waleria mają 17 i 18 lat, pochodzą z Ukrainy i choć rozmawiamy po angielsku, biją od nich emocje. „Decydowanie o swoim ciele to najważniejsze prawo każdego człowieka. Nie uważam, że kościół powinien decydować o kobietach. Myślę, że to upokarzanie, a nie stanowienie prawa” — mówi Katrina, a po chwili dodaje: „Na Ukrainie aborcja jest absolutnie dopuszczalna”.
Wiktor ma 22 lata stoi z napisem „Solidarność naszą bronią”. „Ten transparent trzymają tylko faceci, tak pokazujemy naszą solidarność z kobietami, których fundamentalne prawa do samodecydowania, poczucia bezpieczeństwa są zagrożone”. Kiedy pytam, czy reprezentuje jakąś organizację, uśmiecha się: „Samego siebie. Moim znajomi zaraz dołączą, bo nie skończyli jeszcze zajęć”.
Z tymi dziewczynami niestety nie zdążyliśmy porozmawiać, fala ludzi przepchnęła je w głąb tłumu.
Więcej na VICE: