Ogólnie przyjęte jest, że jak odlewasz się do zlewu podczas mycia zębów, bo nie chce ci się przenieść do kibla, to jesteś „lekko pojebany”. Raczej w normie. Przecież nie zrobiłeś kupy. To byłoby chore!Za to jak hejtujesz wszystkich w necie i trolujesz każdy pojawiający się komunikat, to wszystko z tobą OK. Ty też czujesz się z tym dobrze. Upodlonko z upokorzonkiem to taki nowy sport narodowy Polaków.Liczba użytkowników Junior Brand Manager – to ta strona z uśmiechniętą babą, co ją prowadzimy (stronę, nie babę) – nadal rośnie i niedawno przekroczyła 20 tysięcy. W tej sytuacji czasem jest niemiło, bo pojawiają się trolle, muminki i inne wiedźminy – pewnie wie to każdy, kto zajmuje się prowadzeniem jakiejkolwiek strony, której odwiedzających jest więcej niż twoja Stara i dziewczyna. Każdy z nas się z trollami spotyka, ale jeden czy dwóch pojebanych znajomych na prywatnym profilu to nie pięćdziesięciu czy stu na stronie. Szczególnie, kiedy ma się do czynienia ze śmietanką z branży mediowej (ci co kasę za siedzenie na fejsbuku dostają). Ci są gorsi, bo są kreatywni – a tak im się przynajmniej wydaje i tego bardzo by chcieli. Tak więc, poza standardowymi “sucharami”, “Sztrasburgerami” i “Chuj-w-ten-postami”, dostajemy wykwintniejsze pojazdy, takie jak: “To nie jest śmieszne, a autor powinien się zastanowić nad swoim życiem…”, “Widać z daleka, że w ogóle nie macie do czynienia z social media…”, “Jesteście ignorantami i ośmieszacie się tylko…”, i tu następuje jebnięcie linkiem do artykułu z Wikipedii – najbardziej uwielbianego źródła wiedzy trollasów (PWN? Nie znam).Wiele z tych komentarzy jest tak ładnie, kreatywnie napisane, przemyślane i dopieszczone. Chodzi o to, żeby nikt nie pomyślał, że ma tu do czynienia ze zwykłym prostakiem z Wykopu albo Wrzuty - takim co ci CAPSLOCKIEM zrobi krater z dupy, wyśle na priva wiadomość, że będziesz jechany dwudziestocalowym naganiaczem, albo jeszcze pod chatę z kolegami przyjedzie - tylko z kimś, kto sprawnie włada słowem, jak ublyża, to po młodopolsku, i ma czarny pas w poniżaniu.Tak więc trzeba uważać. Każde posunięcie jest bacznie obserwowane i na pewno zostanie skomentowane. Można by się pokusić o stwierdzenie, że twoi hejterzy są twoimi najwierniejszymi fanami. Może nawet warto takich zacząć doceniać za uwagę i czujność. Założe się, że koszą wszystkie konkursy, gdzie pierwsza osoba, która wyśle maila, wygrywa.Kiedy przenieśliśmy się na Bloggera, rozpętało się małe piekiełko w szeregach hejterów. “Co to ma, kurwa, być, że muszę kliknąć linka, zamiast kliknąć obrazek? Co za, kurwa, nędzarze!”, “ Albo robicie na Facebooku albo chuj z wami!” i lepsze: “Typowo polskie; mają dużo użytkowników, były wywiady i sodówa do głowy uderza. Kasę będą na reklamach trzepać. Co za chuje!”.Jednak do moich ulubionych należą ci, którzy po komentarzu w klimacie wyżej wymienionych, dopisują magiczne… “zabieram Lajka!”. Zabieram wam, chuje, mojego wartego 35 tysięcy Euro lajka i niech wszyscy o tym wiedzą! Przy prostej matematyce – dajmy na to 17 567-1=17 566 – zastanowiłbym się na potęgą swojego zabrania lajka i tym, jak bardzo admini albo inni użytkownicy się tym przejmą. 14 osób z całego fejsbuka zajrzy przypadkiem do komentarzy i to zobaczy. 3% się tym przejmie. 0,01% pomyśli: “Zrobię to samo. Niech se chuje nie myślą, że bedą mną rządzili!”. Ty: 1, Admini chuje: 0. So much win!!!!! Myślę, że młodszemu bratu z gimnazjum to zaimponuje.Bawi mnie to niemiłosiernie i zawsze zastanawia mnie, co sobie taki koleś albo taka kolesiuwa myśli. Siedzi sobie, taki czerwony i lekko trzęsący się, przed monitorem służbowego Maca i dochodzi do wniosku, że nie zostawi tego (np. zmiany zdjęcia profilowego na fanpage’u) tak po prostu. W końcu fejsbuk to poważna sprawa. Tym bardziej strony ze śmiesznymi obrazkami!Najpierw układa sobie w głowie tekst. Ma być kreatywny hejt, więc trzeba to przemyśleć. Przypomina sobie wszystkie giganty literackiego pojazdu, szperając w książkach Bukowskiego. „Niech wiedzą, jaki ze mnie lyterat-straceniec”. Potem sprawdza w Google’ach pisownię co trudniejszych wyrazów. Jakikolwiek pojazd zostanie zdisowany, jeżeli wkradnie się literówka. Jeżeli będzie to ortograf, osoba jest skończona. Przez kolejne pół roku znajomi będą takiego oznaczali w statusach tuż obok słowa “pizda”, a pan obsługujący windę w budynku, w którym pracuje, będzie strzelał z palca na osoby widok.Jak już złoży to swoje śmiercionośne narzędzie fejsbukowej zagłady, wpisuje i wysyła. Potem siedzi chwilę i odświeża stronę, żeby zobaczyć, czy znajdą się tacy, co to poprą. Bach! Jedna osoba lubi to! Jest zemsta! Jest sława! Na pół powiatu! Teraz wstanę, wezmę chusteczki i kremik, pójdę do lustra i zwalę sobie… albo nie – dziś pojadę na sucho.Patryk B.Więcej Junior Brand Manager:Przerwa na reklamę
Reklama
Reklama
Reklama