FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Husky dobrze ciągną

Zastanawiałeś się kiedyś jak stać się prawdziwym hardkorem? Zostań musherem. Owszem, słowo trudne, jakoś z obcojęzyczna zalatujące, więc czym to się je ciężko stwierdzić.

Zastanawiałeś się kiedyś jak stać się prawdziwym hardkorem? Zostań musherem. Owszem, słowo trudne, jakoś z obcojęzyczna zalatujące, więc czym to się je ciężko stwierdzić. Musherzy wymiatają, a to w głównej mierze dlatego, że nie dość, że mają w swojej drużynie dzikie bestie, to jeszcze im szefują. Jest jeden super gość na południu Polski, psów ma tyle, że końca nie widać, i jest mistrzem. Ale nie takim mistrzem, że świetny z niego koleś i piona. Mateusz Juszczyk jest mistrzem z medalami i pucharami a to wszystko dlatego, że jest najlepszym w swojej klasie dowódcą psiego zaprzęgu. I nie, jakoś nie wygląda mi na mieszkańca bieguna, na niedźwiedzie w pobliskim lesie nie poluje, normalny z niego facet, taki worek testosteronu z wielkim sercem. Bo to jest tak, że jak nie kochasz swoich psów bardziej niż czegokolwiek innego na świecie, to hardkorem tego rodzaju nie będziesz. A jak masz na placu 20 psów, to każdy musi być twoim kumplem, bez wyjątku. A Husky to dobre ziomki, śmieją się tak i szczerzą uzębienie i tylko czekają, aż dasz im wycisk. Trochę abstrakcja, bo kto by tam chciał na własne życzenie ciągnąć za sobą kolesia co tylko wydziera się w którą stronę masz biec. Ale te domowe wilki tak mają, tak jakby czekały tylko na to, żeby przeciorać siebie i gościa z tyłu i potem paść bez życia. A prędkość jest niesamowita. Mati ma w swoim lesie wytyczone ścieżki, na których trenuje, czasem przestraszy jakiegoś niedzielnego spacerowicza, a to wszystko na tak wysokich obrotach, że zależnie od tego, czy jest jesień, czy zima, wraca albo usyfiony jakby wyszedł z bagna, albo z dłońmi nadającymi się do natychmiastowej amputacji. Bo to nie jest tak, że psy ciągną same. Trzeba im ciągle pomagać, podbiegać i popychać, słowem, kondycję brachu musisz mieć ekstremalną. A to są tylko treningi. Prawdziwa bajka zaczyna się, kiedy sezon w pełni i kiedy zaczynają się zawody. I nie. Faceci nie ścigają się w kożuchach i nie mają przed sobą całej watahy. Mają aseksualne, cisnące krocze kombinezony, a psów, zależnie od klasy, w której się ścigasz, może być od dwóch, do dziesięciu. Najlepsi z najlepszych, ci naprawdę zajebiści, biegają z dwoma psami i w takiej właśnie klasie, sygnowanej literką D, Mati wygrał z Capim i Lemonem Mistrzostwo Świata. A to tylko jeden z całej kupy tytułów, które mistrzu już zdobył i zdobyć jeszcze może. Bo Mati szczytuje w rankingu, i nawet starzy wyjadacze boją się tego wysokiego gnojka. A bać się trzeba, bo na trasie, jak już tak zdrowo zapierdalasz, to wszystko zdarzyć się może i krew trza zachować zimną, żeby się farba gdzieś nie polała. Pamiętaj tylko, że prawdziwy musher nie ściga się jesienią. Wózki są dla ciot.

Reklama

Chcesz być hardkorem? Kup sobie sanki.

Wszystkiego najlepszego Mati, superbohaterze.

Zobacz inne teksty Zuzy:

Silikon to ja mam w dupie

Ósemka, ruchałbym