FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Gdyby Polska grała

Mundial trwa w najlepsze, a ja znajduję przyjemność w zabawie "co, gdyby grała Polska", odpowiadając za każdym razem "wpierdol"

Co ta Hiszpania, to ja nawet nie…

Bycie faworytem smakuje dobrze, do czasu pierwszego gwizdka. Przekonała się o tym boleśnie Francja cztery lata temu, zbierając gongi jak na wiejskim festynie, zabierając spowrotem do domu aż jeden punkt, cięższa o bagaż czterech straconych goli, przy zaledwie jednym strzelonym. Bo z faworytyami jest trochę, jak z okularnikami ("e no, faworyta lejesz?"), o czym przekonała się boleśnie Hiszpania. Pięć gongów od Holendrów, sroga zemsta za finał w RPA. Bezpiecznie kibicować faworytom, ale czterem informatyko-podobnym koleżkom stolik obok Ciechan Miodowy przestał smakować przy 3:1.

Reklama

Ale kopciuszkiem też być niełatwo, choć ekipy takie jak Nigeria w 1994m czy Senegal w 2002, debiutując w Mistrzostwach Świata zaszły naprawde wysoko. Bośnia też chciała przebojem wedrzeć się do futbolowych annałów, choć pewnie nie do końca wyszło, jak chcieli, debiut marzeń, samobój w trzeciej minucie.

Mundial trwa w najlepsze, a ja znajduję przyjemność w masochistycznej zabawie "co, gdyby grała Polska", odpowiadając za każdym razem "wpierdol". Po wszystkich ekipach widać, może po za Grekami grającymi toporno defensywny, uparcie ośli futbol, że nie matura, a chęc szczera zrobi z ciebie bohatera, vide: Kostaryka, po której niespodziewanym triumfie rozświetliły się twarze nad smartfonami, sprawdzające "kto tam, do cholery gra?". Wygrana nad Urugwajem i drugi faworyt przywitał się z gąską, ale punktów nie zgarnął.

Turniej wyjątkowo ofensywny, z wysoką średnią bramek na mecz, bez kunktatorstwa, jakby przed mistrzostwami odbyła się tajna narada wszystkich trenerów (no, po za Grekami), na której zapadła decyzja, by nie męczyć buły w okolicy linii środkowej, tylko zapierdalać.

I dlatego mielibyśmy wielki problem, gdyby Polska zagrała na mundialu. Przyczyn jest kilka, od teorii, że Polacy przestali wygrywać w momencie, kiedy piłkarze przestali wyglądać jak Krzynówek, aż po słynną "polską pracowitość" a la PiotrMosór. A właściwie jego dwie "akcje" (niestety po za boiskowe), w których błysnął na nich stawiając stempel "polish quality".

Reklama

Po zakończonym sezonie w Legii Warszawa wszyscy zawodnicy (Mosór także) dostali elektroniczne opaski na rękę, które zliczały przebięgnięte kilometry. W latach 90' to była nowoczesna zabawka, legioniści biegali, a Mosór popijał piwo znad grilla patrząc jak pies w nowoczesnej branzoletce na szyi goni okoliczne wiewiórki. Różnica podejścia.

Z resztą, zawodnik ten zasłynął także z poczucia humoru, w czasacjkiedy Canal+ sponsorował całą ligę, Mosór okupując ławkę rezerworych postanowił nieco rozerwać kolegów, zaklejajać literkę "C" na logotypie sponsora umieszczonego na koszulce, o czym zapomniał wchodząc na zmianę z wielkim napisem "anal+". Taka sytuacja, taka retro ciekawostka.

Naszym komentatorom pozostaje i tak tylko szukanie na siłę "polskich akcentów", jak Boniek Garcia, czy były napastnik Bełchatowa, były stoper Wisły.

Jezus Maria, dzisiaj Iran-Nigeria. Wpisywać używki, po których nie zaśniecie na meczu.

POZNAJCIE SKAZAŃCA, KTÓRY SAM WYMIERZA SPRAWIEDLIWOŚĆ W WIĘZIENIU

SZTUKA PRZYWIĄZANIA

ZJEŚĆ BIODRO I MIEĆ BIODRO