FYI.

This story is over 5 years old.

Melissa Stetten's Bratwalk

Czy jestem inspiracją dla anorektyczek?

Jeśli przepracowałaś jako prawdziwa modelka więcej niż pięć minut w życiu, wiesz już, że przez gros czasu marzniesz i beczysz. Dzisiaj na przykład poszłam na casting w TriBeCa, na dolnym Manhattanie

Jeśli przepracowałaś jako prawdziwa modelka więcej niż pięć minut w życiu, wiesz już, że przez gros czasu marzniesz i beczysz. Dzisiaj na przykład poszłam na casting w TriBeCa, na dolnym Manhattanie; już po drodze do metra wybuchłam płaczem. Czułam się fatalnie. Chciałam z powrotem znaleźć się w domu i zajadać się pizzą w łóżku. Łzy błyskawicznie zamarzły mi na pokrytych tuszem rzęsach, tworząc mikroskopijne sopelki na twarzy. Na dworze było bardzo zimno. Mówiąc otwarcie, zawszę cholernie marznę, bo jestem na granicy anoreksji. Jeśli chodzi o warstwę izolacyjną tłuszczu w moim ciele, mogę śmiało konkurować z jednym z tych dziwacznych, bezwłosych kotów.

Reklama

Wcześniej tego samego dnia dermatolog podczas wizyty odciągnął mi dolne powieki, rzucił mi zatroskane spojrzenie i spytał, czy cierpię na anemię. To kolejna rzecz, która sprawia, że egzystencja modelki jest tak nieskończenie smutna. Pracujesz ciałem, więc twój organizm nie może pozwolić sobie na naturalną regenerację. Pomyśl o wszystkich dolegliwościach, które musisz codziennie znosić; w pewnym momencie po prostu zapominasz o ich istnieniu. Wyobraź sobie, że każda niewyjaśniona, utrzymująca się przez dwa dni wysypka albo ospałość wywołana okresową chandrą urasta do rangi jakiegoś zespołu chorobowego. Ewentualnie kończy się wycieczką do apteki, bo ktoś z branży uznał, że masz problem. Niewesoło, co? Jasne, nie budzisz się w szpitalu polowym w panice, że brakuje ci ręki albo nogi, ale i tak jest to niezła padaka. Gdybym miała jaja, też na pewno napierdalałby mnie non- stop.

Niedawno oglądałam dokument o Isabelle Caro, modelce-anorektyczce, która zmarła w wieku 28 lat, ważąc niecałe 36 kilo. Przypominała z wyglądu jednego z zombiaków, pląsających w teledysku „Thriller” Michaela Jacksona. Po obejrzeniu programu, szukałam w sieci dalszych informacji o Isabelle. Z wolna zaczęło mnie ogarniać coraz głębsze przygnębienie. Wkroczyłam bowiem w mroczny świat witryn gloryfikujących nadmierną chudość. I wtedy zdarzyło się coś naprawdę okropnego (gorszego niż kremowy serek tofu); na jednym z portali zobaczyłam własne zdjęcie.

Reklama

Z ustami w ciup i w bikini, pozowałam do zdjęcia, które robiłam sobie sama iPhonem. Czyli co, stałam się inspiracją dla chorych psychicznie lasek? Cóż ja poradzę, że mam taką robotę. A jeśli wykonując swój zawód, w jakiś sposób krzywdzę niestabilne emocjonalnie dziewczyny? Coś tu jest bardzo nie halo.  Poza tym jak każda myśląca osoba, chciałabym być dla innych wzorem z każdego innego powodu, niż szybka przemiana materii. Śmierdzący nygus, który z rzadka pojawia się na siłce- czy tak ma mnie zapamiętać potomność? Jezu.

Wracając do TriBeCa, prawie odmroziłam sobie tyłek, zanim moje na pół zamarznięte, szare komórki wykonały mozolną pracę polegającą na ustaleniu, którą pojechać linią. Kiedy czekałam na metro, miejsce koło mnie zajął całkiem przystojny koleś i rzucił w moją stronę coś w stylu „Fajna bluzka!”. Wystarczył mi rzut oka na jego fryzurę, żeby od razu uznać, jest gejem. W tym przekonaniu utwierdziło mnie również to, że miał na sobie wełniany płaszcz od Yves Saint Laurenta i na tyle zainteresowała go jakaś bluzka, że postanowił zaczepić kompletnie obcą mu osobę. Nudziło mi się, więc przez całą drogę skarżyłam mu się, jakim koszmarem jest chodzenie w kilkunastocentymetrowych obcasach i że tęsknię za rodzinnym Michigan.  Potem wstałam, posłałam pocałunek w jego stronę (jestem w tym niezrównana) i odwróciłam się w stronę wyjścia.

I wtedy koleś poprosił o mój numer, czaicie? Byłam w szoku, i nie tylko dlatego, że wcześniej uznałam go za geja. Po prostu coś takiego nigdy mi się nie zdarza. Bez ściemy. No bo kto normalny chciałby umawiać się z modelką? Większość z nas ma nierówno pod sufitem, mamy porąbany tryb pracy i paradujemy gołe w miejscach publicznych. Oraz jesteśmy bardzo, ale to bardzo wychudzone. Historia głodzącej się Isabelle, która umarła z niedożywienia, to skrajny, bardzo rzadki i tragiczny przypadek. Mimo to czasem wydaje mi się, że jedyne, co mnie dzieli od osiągnięcia takiego stanu, to tygodniowa głodówka. Nie ma w tym nic seksownego.

Reklama

Dałam mu swój numer, co też robię nader rzadko (chętnych też nie ma zbyt wielu). Ogarnęła mnie lekka panika.

W drodze na casting, miałam atak hiperwentylacji. Na miejscu ciągnęła się kolejka złożona z miliona dziewczyn. Bosko. Na pociechę powtarzałam sobie, że przynajmniej jestem już w środku, gdzie jest ciepło. Dzięki temu perspektywa godzinnego czekania na swoją kolej i 400 dolców za pokaz przestała wydawać się aż tak straszna. W końcu dotarłam na szczyt schodów, przeszłam się po wybiegu bardzo pewnym krokiem i zapozowałam do dwóch fotek. Owszem, modelki nigdy mrużą oczu podczas robienia zdjęć.

Kierownik castingu wręczył mi jakieś jeansy i bluzkę, z którymi udałam się za zasłonę, żeby się przebrać. Wciągnęłam brzuch i zaczęłam szarpać za zamek w rozporku, który nie chciał się do końca zapiąć. Wal się, metalowy bublu. W końcu jednak odniosłam zwycięstwo nad oporną materią. Z tyłu zza paska spodni wylewał się tłuszczyk; zamaskowałam go, naciągając mocniej bluzkę. „Hmm, nieco ciasnawe, ”skomentował w pewnym momencie jeden z projektantów. Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. Właściwie ta uwaga sprawiła mi przyjemność.

Tego samego wieczoru zadzwonił do mnie mój agent z informacją, że wzięli mnie na ten pokaz. No, no, kto by pomyślał. Widać dla nich byłam w sam raz, jak na anorektyczkę.

Melissa na Twitterze: @MelissaStetten

Ilustracje: Sam Taylor. Dołącz do niego na Twitterze @sptsam albo odwiedź jego stronę samtaylorillustrator.com.

Zobacz też:

Nowojorski tydzień mody… na kwasie!
Jak spadać na dno z godnością