Tak przy okazji, jeżeli kogokolwiek z was interesowało, dlaczego kazali nam oddawać korki od butelek z wodą, to usłyszałem, że: „Jak komuś się nie spodoba występ, telefonem w artystę nie rzuci, ale butelką może. Nawet jeżeli coś takiego się zdarzy, bez korka taki pocisk straci impet" — powiedział mi Grzegorz, ochroniarz w niebieskiej koszulce. Tak, taki kolor ubrania też tam mieli.„10 lat temu o tej porze mielibyśmy już przynajmniej 10 zgrzewek piw odłożonych przez ochroniarzy na bramkach. Mam wrażenie, że festiwalowa publiczność w Polsce została już wychowana – już nie uświadczysz sytuacji, że ktoś leży na łące pod sceną z 0,7 wódki. Jasne, ludzie czasem starają się coś przemycić, jakieś piersióweczki na przykład – ale jest tego znacznie mniej. W ogóle OFF jest spokojną imprezą, czasem tylko ktoś spróbuje przeskoczyć za płot, żeby się tu dostać. Myślę też, że jest różnica między masowymi imprezami, które są darmowe, a takimi, gdzie się płaci za bilet. Kolosalna różnica. Bo wiesz, jak masz zapłacić 200 zł za bilet, to wiesz, po co idziesz na imprezę, a tak przychodzi każdy – od przypadkowych osób, po ludzi, którzy przyszli tylko po to, żeby zbierać puszki. A tu, nie masz biletu, nie wchodzisz. Proste".
„Najpierw jest odprawa, wcześniej tylko przygotowanie karetek i wyjeżdżamy na festiwal. Jesteśmy tu po kilkanaście godzin, do ostatniego gościa, więc oprócz zdarzeń na miejscu, trzeba też walczyć z własnym zmęczeniem – ale cały czas musimy być gotowi do działania. A dziać się może naprawdę wiele: od zwykłego plasterka na obtarte pięty, po zasłabnięcia, ataki paniki, skręcenia i urazy. Oczywiście mamy też przypadki upojenia alkoholowego, ale nawet gdy wtedy ktoś jest do nas agresywny, potrafię go przekonać, by się uspokoił".
Kiedy spytałem, czy jemu nie jest gorąco, odpowiedział z uśmiechem na twarzy: „służba nie drużba". W tym momencie podbiegła do nas jakaś dziewczyna z pojebanym wzrokiem i podejrzanym uśmiechem, by tańcem węża skusić nas na zabawę w błocie – wtedy usłyszałem, jak Piotrek szepce mi do ucha: „proszę, nie zostawiaj mnie z nią samego". Przynajmniej tyle mogłem dla niego zrobić.„Temperatura sięga prawie 40 stopni Celsjusza, co może być nie tylko zagrożeniem dla zdrowia, ale dla życia. Wiesz, udary i takie tam. Tak więc polewam tych ludzi i widzę, ile im to frajdy sprawia – mogą się ślizgać, są mokrzy i szczęśliwi. Mogłeś mnie zobaczyć na każdej dotychczasowej edycji OFFa, jeszcze nawet w Mysłowicach. Festiwal się bardzo rozrósł, moim zdaniem cały czas zmienia się na plus, chociaż ta muzyka to nie moje klimaty".
Rzeczywiście — nie samą pracą człowiek żyje, trzeba też się bawić. Dlatego między wywiadami starałem się zabrać z Katowic jak najpełniejszy obraz tego, czym jest OFF Festiwal. Poczynając od koncertów, utwierdziłem się w przekonaniu, że chociaż miło ogląda się światowe nazwiska, to jednak kapele, które występują, zanim zajdzie słońce, są najfajniejszym doświadczeniem — gdy pod sceną zbiera się kilkadziesiąt ciekawskich gapiów, a artyści dają z siebie wszystko, będąc wdzięcznym za każdą osobę, która przyszła ich zobaczyć. To jeden z tych momentów, gdy po koncercie spotkacie się w jednej kolejce po piwo, a oni cierpliwie będą odpowiadać na 130 twoich głupich pytań. Przy okazji, wysoka piątka dla rock n' rolla z The Stubs, punków z [PERU] i rapsów Mesa.„To mój pierwszy OFF, wcześniej pracowałam przy Audioriver i Openerze. Przyjechałam tu razem z koleżanką i jeszcze kilkoma innymi osobami, teraz poświęcam swój urlop, ale jeszcze nie wiem, czy to mi się opłaci. Liczyłam chyba na coś innego. Miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć, jak to wszystko wygląda od środka, że poznam ludzi, będę mogła pracować z artystami, a nawet nie mamy wejścia na backstage. Wydaję te akredytacje i co najwyżej mogę sobie wejść za darmo na festiwal – tyle z mojej nauki. Jestem wkurzona, bo przed chwilą spotkałam kolegę z pracy, dostał wejściówkę na VIP-a, przyjechał się bawić".