FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Od hipsterstwa do kultury

Ostre koło zamiast osobowości. Tatuaże i tunele zamiast pasji. Wstydźcie się braku świadomości, poglądów i zainteresowań. Pozerzy. Złorzeczę, ale mam dla Was dużo biletów na kulturę. Cho.

Często jestem nazywany hipsterem. Bulwersuje się. To określenie po polsku straciło znaczenie z języka angielskiego. W Stanach nazywano tak awangardę. Dziś w Polszy używają go dziennikarki na psychotropach, na określenie stylu zbudowanego z kalek - bez poświęceń i ofiar. Dziwna subkultura, niezasłużona. Bezpieczna kryjówka dla niepracujących nad sobą, pozbawionych gustu ludzi, którzy nie chcą dorosnąć. Pracownicy korporacji poprzebierani za licealistów, kupujący stylówę prosto z taśmy. Ostre koło zamiast osobowości. Przypadkowe tatuaże i tunele zamiast pasji. Wstydźcie się braku zainteresowań, poglądów, świadomości konsumenckiej. Pozerzy.

Reklama

Jestem piewcą miłości, ale nie lubię jednak bardzo, jak ktoś próbuje mnie nabrać na swoją fantomową osobowość. "Nie udawaj tygrysa, jeśliś kukłą z papieru…" Mówię do leserów, którzy dostali wspaniałe warunki by się rozwijać, a ślizgają się od melanżu do melanżu, udając, że pracują. Opowiadają ciągle o nowych projektach na skalę światową, a od 4 lat nie mogą przestać pracować w gastro. Można zarobić na nową dziarę, pić za pół darmo, ale na podróż do Kambodży to już raczej nie starczy. Inni, starsi - na łańcuchu kredytów - zarabiają lepiej, ale są w niewoli banków, bo nieruchomości drogie, a przecież trzeba na strzeżonym osiedlu mieszkać.

Potencjalnie jesteśmy wielką siłą. Kilkadziesiąt tysięcy osób. Moglibyśmy integrować się wokół rzeczy ważnych i poprawiać świat, a życia przelatują nam przez palce. Nie doświadczamy niczego WAŻNEGO. Niedługo umrzemy. Co będziemy wspominać na łożu śmierci? Epickie melanże, seks po pijaku? Na tym vibe'ie kalki i powierzchowności wychowuje się młodsze pokolenie. Jaki dajemy im przykład? Czy jesteśmy wystarczająco pracowici, trzeźwi i zainteresowani? Czy nie poświęcamy zbyt dużo czasu na autokreację? Czy nie mamy zbyt wielu przypadkowych znajomych, zamiast przyjaźnić się z filozofami i poetami? Czy nie utonęliśmy w zbytkach i bodźcach? Co jeszcze możemy PRZEŻYĆ, gdzie w naszej okolicy kryje się potencjał transcendentnego doświadczenia?

Nie jest to mój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, ale bywam w klubach. Głównie dlatego, że uwielbiam tańczyć. Wiem od dawna, że tam sobie nie pogadam. Wykrzykiwanie fragmentów small talku z pijanym kolegą, nie ma nic wspólnego z ROZMOWĄ. Narzeczonej w klubach też raczej nie znajdę. Wiadomo, zdarzało mi się zaczynać związek po ciemku i na nietrzeźwo, ale obecnie wolę inaczej. W klubach nie znajdziemy już wielu dżentelmenów zdejmujących damom płaszcze. Dziewuchy też najczęściej złorzeczą na nieznajomych, nieoduśmiechiwują się, nie patrzą w oczy. Malowane blachary, udające studentki ASP. Taneczny zew wzywa mnie regularnie, więc przeciskam się przez kolejki do wejścia, do baru, do toalety i słucham rozmów. Kluby stały się egalitarne. Dawniej underground porywał alternatywę poszukującą fragmentów wolności i zatracenia. Teraz clubbing się rozpowszechnił. Nie trzeba doktoryzacji z filozofii na UJcie, by wyglądać na młodocianego intelektualistę. Czujny przedstawiciel handlowy firmy wędliniarskiej, ma brodę, okulary z grubymi denkami, kapelusz i mokasyny - już chwilę po opuszczeniu swojego służbowego seicento, może udawać kogo chce. Szkoda, że katalog postaci jest taki ubogi.

Reklama

Duże miasta przepełniają się dziećmi nie potrafiącymi wejść w estetyczną - i bóg wie jaką jeszcze - dorosłość. Ta subkultura nie wymaga ideologicznych deklaracji, lektur, przemyśleń. Częścią punku, rapu czy grungu była antysystemowość. Teraz można pracować w korpo, robić sobie bezsensowne tatuaże i słitfocie po pijaku w McDonaldzie. I uchodzi. Ktoś nie kontrolował się już na trzeciej imprezie z rzędu, ale nadal jest zapraszanym do viproom'u ze względu na skutecznie odtworzony mundurek. "Taka sytuacja". Nie bronię nikomu dostępu do najpiękniejszych miejsc, zapraszam tylko do BYCIA SOBĄ. Nie musisz wyglądać tak jak wszyscy w okół, słuchać tych samych piosenek. Są sposoby, by kształtować swój smak, otwierać głowę, inspirować się.

Obraz Agnieszki Brzeżańskiej z wystawy w Marlborough Contemporary

Doświadczenia i wiedza są w zasięgu ręki, przynajmniej Wy hipsterstwo, macie jeszcze w dużych miastach biblioteki, teatry i filharmonie. Chodzicie, wymieniacie się rekomendacjami? Jeśli tak, to zbijam z Wami pionę. Nie piszę tego, żeby pokazać jaki to jestem kulturalny. Martwie się po prostu, żebyśmy nie skończyli jako głupawa kopia Berlina. Będziemy mieli jeszcze więcej targów zdrowej żywności i butików młodych projektantów, ale teatry i biblioteki rozbłysną pustkami. W stolicy Niemiec większość hedonistów tańczących w Panorama Barze, wie co Castorf proponuje w Volksbuhne. A tu? Chodzę dość regularnie na koncerty muzyki klasycznej. Mało tam młodzieży, a jeśli już - widuję piękne, acz płochliwe istoty z Akademii Muzycznych. A Wy gdzie? Piękne rzeczy Was omijają. Kiedy ostatni raz byliście w filharmonii? Pamiętacie jak brzmi na żywo sto instrumentów jednocześnie?

Reklama

Nie jest łatwo. Gazety codzienne zamieniają się w portale plotkarskie, zamykają działy kultury. Intelektualna bieda. W mainstreamowych kanałach komunikacji nie otwiera się naszych głów na duchowe doznania. Społeczeństwo niewiele od nas wymaga. Jaki procent właścicieli Ray Ban'ów czytał w ostatnim miesiącu recenzję teatralną? To nie jest kwestia pieniędzy, wejściówki są tanie. Każdy kto ma serce, pozwala ponieść się muzyce, za 10 złotych przeżyje na dobrym koncercie metafizyczne uniesienie. Zapraszam. Co więcej, nikt nie będzie Was tam trzymał siłą, zawsze można kulturalnie wyjść. Mi się zdarza. Większość z tych, których zabieram na takie rekolekcje, chodzi potem regularnie. Warto wiedzieć, że repertuar, choć bardzo powoli, uwspółcześnia się. Współczesna sztuka, muzyka, taniec i teatr są często trudne do ogarnięcia, przepełnione abstrakcją, a my po tych kiepskich szkołach, nie wiemy jak się do nich dobrać. Przypominam więc stanowczo a wesoło, że niczego nie trzeba rozumieć. Można sobie poczytać, rozkminiać w trakcie, ale wcale nie trzeba. Sztuka prosi, by odbierać ją ponad zmysłowo - duszą. Jeśli gdzieś jest szansa na od zawsze potrzebny człowiekowi RYTUAŁ - to w lesie, albo tam.

Naprawdę nie nalegam by była to muzyka czy teatr. Z resztą, co ja mogę nalegać. Proszę! Porywajmy się na rzeczy trudne, wymagające, a nawet niezrozumiałe. Jak pisze Tomasz Mann, nawet jeśli rozbudzimy w sobie zainteresowanie i będziemy obcowali, z rzeczami których nie potrafimy zintelektualizować, nazwać, to poruszymy swą wrażliwość, a obcując z daną dziedziną regularnie i z pasją, puste pola języka i wiedzy wypełnią się samoistnie. Niech to będzie poezja, uprawa roślin czy wysoka matematyka. Nie dlatego, że ktoś kazał, ale po to by poznawać siebie i świat, rozwijać się.

Reklama

A to zrobiliśmy ostatnio wspólnie z przyjaciółmi, może się podobać lub nie, ale jest.

Jeśli lubicie trudne filmy, mogę zaryzykować z dużym prawdopodobieństwem, że na pewno spodobają Wam się niektóre inscenizacje. Poczytajcie programy i idźcie za intuicją. Dzieje się. Czas na nas. Marzy mi się renesans frekwencji w placówkach kultury wysokiej. Chodźmy, kochajmy, wnośmy naszą energię, a repertuary  będą się podporządkowywać nowej fali. Róbmy rewolucję. Uczestniczmy, zanim konsumpcja zupełnie nas zdehumanizuje. Sztuka współczesna i teatr w najważniejszych europejskich ośrodkach skokowo zwiększają swoją popularność. Wierzę, że za chwile to samo stanie się tu. Po każdym dobrym koncercie mam takie naiwne poczucie, że jestem trochę lepszym człowiekiem. Kultura jest wspaniałym skarbem człowieczeństwa. Niech się nie marnuje. Na randki chodźmy na kulturę!

"Zdjęcie z Akropolis" Łukasza Twarkowskiego w Narodowym Starym Teatrze

Obecnie nadarza się doskonała okazja. Do Polski przyjechali muzycy najwyższej, światowej klasy. Rozpoczął się właśnie XVIII Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Złorzeczę trochę, ale tylko na tych, którym się nie chce. Wszystkich prawdziwych ułanów, mądre księżniczki, obsypię płatkami róż. Mam dla Was bilety na przepiękny festiwal muzyki klasycznej i do Narodowego Starego Teatru w Krakowie. NAPISZCIE W KOMENTARZU O JEDNYM ZE SWOIM DUCHOWYCH DOŚWIADCZEŃ ZWIĄZANYCH ZE SZTUKĄ. Najciekawsze i najbardziej lubiane wypowiedzi na temat zostaną nagrodzone wejściówkami na wspaniałe koncerty i spektakle między 14 a 20 kwietnia. Zaprasza wspomniany Festiwal Beethovenowski (5 podwójnych zaproszeń)  oraz Narodowy Teatr Stary w Krakowie (3 podwójne zaproszenia). Dziękujemy!

Reklama

Urodziliśmy się w świecie rządzonym przez chciwość, czasy są skomplikowane, pełne bodźców, trudnych wyborów i pokus. Bardzo często i programowo przypominam sobie jednak, jakimi jesteśmy szczęściarzami. Nie znam w historii lepszgo momentu, by zajmować się własnym rozwojem i próbować robić coś ważnego. Mamy fenomenalne narzędzia, dużą wolność i możliwości. Nawet jeśli mielibyśmy nie odnieść sukcesów na skalę Marii Curie Skłodowskiej czy Polańskiego, możemy twardo stąpać po ziemi, mając głowę w chmurach. Możemy uczestniczyć. Jeśli tylko uda nam się opanować i nie oszaleć, w tym doprawdy zwariowanym świecie, jest szansa, że ktoś z nas zrobi ważnego. Świat czeka! Tłumnie ryzykujmy, wkraczając na niepewny grunt eksperymentu, a na pewno wydarzy się coś magicznego.

Bartek Żurowski 

P.S. Z góry dziękuję wszystkim, którzy napiszą o swoich duchowych przeżyciach związanych ze sztuką.

PAŃSTWO KIBICOWSKIE

WEJŚCIE ĆWOKA

ROSYJSKA RULETKA: INWAZJA NA UKRAINĘ