Zgubiłem kilogram w dwa dni dzięki „Seksownej Diecie Ananasowej”

FYI.

This story is over 5 years old.

zdrowie

Zgubiłem kilogram w dwa dni dzięki „Seksownej Diecie Ananasowej”

Poradnik z lat 70. obiecywał, że schudnę, będę miał więcej energii i osiągnę szczytową formę w łóżku

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Denmark

Ach, luty. To czas, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nasze postanowienia noworoczne mogły być ciut nierealistyczne. Zauważasz, że z dnia na dzień ucichła twoja koleżanka, która od czterech tygodni zachowywała się, jakby była świętsza od papieża, ponieważ nie jadła cukru i nie piła alkoholu. Dobrze wiesz, że w zeszły piątek wyturlała się z taksówki z połamanymi paznokciami, cała umorusana lodami z Maka. Nic jednak nie mówisz, bo wiesz, że dotrzymywanie obietnic to nie taka prosta sprawa.

Reklama

Jednym z najczęstszych postanowień noworocznych jest zrzucenie kilku kilogramów. Co ciekawe, ja sam nigdy nie byłem na diecie – mam dwa metry wzrostu i ważę 83 kilogramy, więc moje BMI idealnie mieści się w normie. Nie zmienia to faktu, że jako społeczeństwo jesteśmy non stop bombardowani sprzecznymi informacjami dotyczącymi tego, co należy jeść, a co powinno się omijać szerokim łukiem. Unikaj mięsa, ale pamiętaj o białkach! Pij mleko! Nie, maślankę! Nie, kefir! Po pewnym czasie człowiek po prostu zaczyna ignorować wszelkie informacje dotyczące superfoodów czy innych GMO.

Trafiłem jednak ostatnio na listę Buzzfeeda poświęconą najdziwniejszym poradnikom dietetycznym. Obok takich perełek jak There's a Thin Person Inside You! (W twoim ciele żyje chuda osoba!) czy Help Lord – The Devil Wants Me Fat! (Pomóż mi Boże, Szatan chce mnie utuczyć!), znalazłem jedną pozycję, która naprawdę mnie zainteresowała: duński poradnik pod intrygującym tytułem: nazwie The Sexy Pineapple Diet (Seksowna Dieta Ananasowa). Książka została napisana w 1970 roku przez Stena Hegelera, duńskiego psychologa, seksuologa i pisarza, oraz jego żonę Inge Hegeler. Pierwotnie wydano ją pod tytułem Verdens Bedste Slankekur (Najlepsza Dieta Świata).

Sama dieta jest dosyć prosta: przez dwa dni w tygodniu możesz jeść jedynie ananasa, a przez pozostałe pięć masz pełną dowolność żywieniową (oczywiście w granicach rozsądku). Dieta obiecuje smuklejsze ciało, więcej energii i zwiększone „możliwości seksualne". Żeby podkreślić to ostatnie, na okładce widnieje słowo „erogetyczny" (erogetic). Nie jestem do końca pewny, co dokładnie ma to znaczyć. Czy chciałbym się tego dowiedzieć? Absolutnie tak. Kupiłem więc własną kopię książki, do tego kilka kilogramów ananasa, po czym poszedłem sprawdzić, czy ostatnie 47 lat dietetyki miało jakikolwiek sens. Może po prostu trzeba było jeść ananasy?

Reklama

Dzień 1: dzień ananasowy. Waga: 82,8 kg

Na wstępie autor podkreśla, że przed rozpoczęciem diety należy spełnić trzy warunki: 1) musisz mieć dużą nadwagę; 2) nie może być ona spowodowana chorobą; 3) pragniesz schudnąć. Oprócz tego powinieneś wcześniej skonsultować to z lekarzem.

Żaden z tych punktów mnie nie dotyczy; nie poszedłem też do lekarza. Jednak chciałem zwiększyć moje seksualne możliwości i dowiedzieć się, czym dokładnie jest owa „erogetyczność" (połączenie erotyczności i energetyczności?), więc postanowiłem zacząć eksperyment bez medycznego nadzoru.

W poradniku znalazło się zalecenie, by pierwszy posiłek (czytaj: ananasa) zjeść dopiero wtedy, kiedy głód stanie się praktycznie nie do zniesienia. To nienajlepsze rozwiązanie w przypadku człowieka takiego jak ja – wystarczy, że odczuję najlżejsze ssanie w żołądku, a zaczynam warczeć na najbliższych.

Chyba nie do końca to przemyślałem.

10:40

Jeszcze nic nie jadłem, ale w sumie jest nadal wcześnie. Wydaje mi się, że mam świeższy umysł niż zazwyczaj. Na przykład: kiedy przyszło mi do głowy pytanie „skąd się biorą ananasy", nie wyguglowałem od razu odpowiedzi, tylko chwilę nad tym podumałem.

13:25

Czy ja w ogóle mam zapasy tłuszczu, które mógłby spalać mój organizm? A może po prostu zaczynam trawić własny mózg? Ból głowy by na to wskazywał.

14:23

Moje ciało jest ciężkie i odrętwiałe. Ludzie do mnie mówią i mam wrażenie, że im odpowiadam, ale wcale tego nie robię.

Reklama

15:41

Często nie mogę sobie przypomnieć, co jadłem poprzedniego dnia, nie mówiąc już o tym, czym raczyłem się tydzień wcześniej. Oficjalnie obiecuję, że od dzisiaj będę wdzięczny za każdy posiłek na moim stole i zacznę je naprawdę doceniać.

Fantazjuję o drożdżówkach  z cynamonem (dlaczego właśnie o nich?).

16:13

Pierwszy posiłek dnia: trzy krążki ananasa.

16:37

Nie czuję się ani seksowny, ani zdolny do jakiejkolwiek aktywności seksualnej. Szczerze mówiąc, w tej chwili przerasta mnie wszelka aktywność.

17:19

Przede mną jeszcze 24 godziny tego piekła. Nie. Dam. Rady.

18:30

Okej, trochę poczytałem i okazuje się, że o ile nie przekroczę 500 kalorii, mogę jeść również inne produkty. Czemu więc nazywają to Seksowną Dietą Ananasową?

Trzeba było wcześniej to przynajmniej przekartkować.

18:56

Tu spoczywa Søren Peter Knudsen, 1989 ‒ 2017. Zmarł na ananasa.

19:12

Mój chłopak nie wie o mojej nowej diecie i przyniósł mi mrożoną pizzę. Na pudełku jest napisane, że 100 gramów zawiera 225 kalorii. Pizza waży 350 gramów, więc 225 x 3,5 = 787 kcal. To trochę więcej niż pół tysiąca, ale jestem dwumetrowym facetem; mam prawo do kilku kalorii więcej. Odczepcie się ode mnie.

19:31

Obliczenia może i brzmiały sensownie, ale teraz czuję się słaby i zbrukany. Żałuję, że się złamałem. Żałuję, że nie mam więcej pizzy. Współczuję wszystkim ludziom, którzy liczą kalorie w każdym posiłku i mają poczucie winy, kiedy przekroczą pewien limit. To musi być straszne.

Reklama

22:11

Znowu się złamałem; tym razem na owsiankę z rodzynkami. Jeszcze nigdy w życiu nie miałem wyrzutów sumienia po zjedzeniu kilku ziaren i suszonych owoców. Idę spać.

Dzień 2: dzień ananasowy. Waga: 82,1 kg. Schudłem: 0,7 kg

Według poradnika najgorsze już za mną. Powinienem był się obudzić „odświeżony, szczęśliwy i z optymizmem patrzący w przyszłość", ale tak nie jest. Nie zdziwiło mnie to, w końcu wczoraj się złamałem. W książce znajduję radę: „Cały czas szczyp się w brzuch i nie przestawaj myśleć o swoim obrzydliwym, otłuszczonym ciele. Pamiętaj, żeby się nie poddawać". Oki doki, da się zrobić.

Na początku wydawało mi się, że w poradniku nie wyjaśniono, dlaczego to akurat ananasy mają mi zapewnić nowe, erogetyczne ciało. Jednak w trakcie lektury odkryłem rozdział zatytułowany „Dlaczego ananasy?" (naprawdę powinienem był to wcześniej przeczytać). Wyjaśnienie brzmi: „Ananasy to nie tylko eleganckie i egzotyczne owoce, ale również duże – trzy ananasy na dwa dni to naprawdę sporo pożywienia". Dodatkowo „ananasy zaspokajają pragnienie", dzięki czemu w dni ananasowe nie powinieneś mieć ochoty na alkohol. Cóż, z nauką nie należy się kłócić.

Sten Hegeler, autor Seksownej Diety Ananasowej, ma 93 lata i nadal prowadzi poradnię psychologiczną w Kopenhadze. Chociaż od wydania poradnika minęło już 47 lat, przekonałem się, że nadal świetnie orientuje się w temacie. Niestety podczas naszej rozmowy nie potrafił mi powiedzieć, dlaczego to właśnie ananasy miały mi zapewnić zdrowsze i bardziej seksowne życie. „Właściwie to nie wiem" – przyznał. „W tamtym okresie ananasy z bitą śmietaną były najpopularniejszym deserem. Pomyślałem sobie kiedyś »Mój Boże, przez dwa dni mógłbym zjeść tak dużo ananasów« i uznałem, że brzmiało to cudownie".

Reklama

Kiedy wyznałem mu, że mi wcale tak cudownie nie było i już pierwszego dnia się złamałem, nie okazał wyrozumiałości: „Cóż, w takim wypadku to się nie liczy" – skwitował. „Musisz przestrzegać zasad. Jeżeli będziesz jadł tylko ananasy, schudniesz 2 kilogramy" – powiedział stanowczym tonem. „To bardzo skuteczna dieta".

Dzień 3: normalne posiłki. Waga: 81.8 kg. Schudłem: 1 kg

Chociaż pierwszego dnia spałaszowałem pizzę, a drugiego zjadłem obiad i małą przekąskę, i tak schudłem kilogram. Kiedy rano przeglądałem się w lustrze, rzeczywiście miałem wrażenie, że wyglądam lepiej niż normalnie. Może właśnie na tym ma polegać owa „erogetyczność"?

Zadzwoniłem do dietetyka Pera Brændgaarda, który niestety nie podzielał mojego entuzjazmu. O owocu powiedział: „Nie jest ani wyszczuplający, ani tuczący. To jego charakterystyczny kwaśno-słodki posmak spowodował, że powszechnie uznano go za odchudzający, detoksykujący i, jeżeli dobrze rozumiem, seksowny przysmak. Jednak nie ma na to żadnego naukowego uzasadnienia. Równie dobrze mógłbyś przez dwa dni jeść jabłka czy banany".

Ciekawe, że Brændgaard użył akurat takiego porównania, bowiem dokładnie to samo widnieje w poradniku: jeżeli jesteś uczulony na ananasy lub już ci się one przejadły, możesz zastąpić je innymi produktami. Wśród możliwych zamienników widnieją między innymi figi, jabłka, gruszki, melony, sałatka ogórkowa, banany, pomarańcze, krewetki, a nawet hamburgery wołowe z serkiem wiejskim. Tak naprawdę liczy się tylko to, żeby nie zjeść więcej niż 500 kalorii w ciągu dnia.

Reklama

Brændgaard wytłumaczył, że idea oparcia całego jadłospisu na jednym tylko składniku to nic nowego; monodiety istnieją już od dekad. „W ostatnich latach powstało tak wiele ich wariantów. Jeden z nich zakłada spożywanie wyłącznie ogórków i białego wina" – powiedział. Według dietetyka jedzenie jednego produktu spożywczego pozwala oszukać żołądek, że jest pełniejszy niż w rzeczywistości. „Nadmiar jednego smaku i faktury pokarmu prowadzi do przesytu konkretnym bodźcem [ang. sensory-specific satiety]" – wyjaśnił.

Cóż, wygląda na to, że ananas nie jest tak cudownie wyszczuplającym produktem, jak nam wmawiano. Jednak nadal stanę się erogetyczny, tak? Fragment dotyczący seksowności nie był kłamstwem, prawda? NIESPODZIANKA – TO BUJDA NA RESORACH. Stan Hegler wyznał mi, że to jedynie chwyt marketingowy. „Ową »seksowność« w tytule umieścił amerykański wydawca" – powiedział. „W rzeczywistości moja dieta to nic innego niż sposób odżywiania się obecnie nazywany 5:2. Niestety nikt nie pamięta o moich zasługach w tej dziedzinie".

Ech. Przynajmniej mogę się pocieszać tym, że schudłem kilogram.

Wcale nie! Jak się okazuje, w przypadku Seksownej Diety Ananasowej żaden człon nazwy nie ma uzasadnienia – ani ona seksowna, ani ananasowa, oraz jak się okazuje, wcale nawet nie jest dietą. „Powinieneś pamiętać, że tak naprawdę straciłeś jedynie kilogram wody" – powiedział mi Brændgaard. „Jeden gram węglowodanów (w formie glikogenu magazynowanego w twoich mięśniach i wątrobie) wiąże ze sobą trzy gramy wody. Kiedy przez pierwsze dni spalasz węglowodany, tracisz dużo wody. Wcale nie chudniesz, tylko trochę się odwadniasz".

Reklama

Czyli co, może jeszcze mam się spodziewać, że z powrotem przytyję ten kilogram? „Och, absolutnie. W ciągu dwóch, trzech dni".

Pierdolę. Do końca roku będę jadł, co mi się żywnie podoba.

Tłumaczenie: Zuzanna Krasowska


Więcej na VICE:

Detoksy są dla frajerów

Dlaczego zdrowa dieta sprawia, że śmierdzi ci z ust

Wielki test mrożonej pizzy: która jest najlepsza na gastro?