Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Australia
Jeśli mąż trzydziestokilkuletniej Britni podczas odgrywania ról w sypialni dotknie szyi żony, kobieta natychmiast zamyka się w sobie i gwałtownie wyrywa się ze świata fantazji. „Razem z mężem mamy własne hasło bezpieczeństwa (ang. safeword)” – mówi Britni. „Jeśli nagle poczuję się przytłoczona, używam go i natychmiast przerywamy. Takie hasło powinno zostać ustalone, zanim jeszcze do czegokolwiek dojdzie. To bardzo ważne dla procesu leczenia takiej traumy jak moja”.
Britni, która poprosiła, by nie podawać jej nazwiska, w życiu została trzykrotnie zgwałcona. Jednak mimo tego jej fantazje erotyczne dotyczą przede wszystkim gwałtu i niekiedy odgrywa go sypialni z partnerem.
Britni nie jest jedyną osobą, którą podnieca taka wizja. Według pewnego badania aż 62 procentom kobiet zdarza się fantazjować o gwałcie. Naukowcy jednak podejrzewają, że w rzeczywistości liczba ta jest znacznie wyższa, ponieważ wiele osób wstydzi się do tego przyznać – zwłaszcza jeśli w przeszłości naprawdę zostały zgwałcone.
Doktor Claudia Six, seksuolożka kliniczna, na wstępie rozmowy podkreśla bardzo ważną rzecz – osoby, doświadczyły przemocy seksualnej, muszą wiedzieć, że nie ma nic złego i wstydliwego w ich fantazjach dotyczących gwałtu. „Gwałt to akt przemocy, a nie akt seksualny. To coś, co ci się przydarzyło, ale w żaden sposób nie ponosisz za to winy”.
„Jeśli podnieca cię idea bycia wziętym lub wziętą siłą, dodaje Six, odgrywanie ról w łóżku może stanowić sposób, aby zrealizować ten scenariusz bez rzeczywistego narażenia się na [psychologiczne] niebezpieczeństwo”.
U Britni fantazje na temat gwałtu pojawiły się już okresie nastoletnim. Wtedy jeszcze nie do końca rozumiała, co dokładnie sobie wyobrażała – po prostu myślała o silnych mężczyznach, którzy ją porywali i wykorzystywali do zaspokajania swoich potrzeb seksualnych. Dlatego też jej obecne fantazje stanowią naturalne następstwo jej młodzieńczych marzeń, a nie efekt przeszłej traumy.
Inna seksuolożka, doktor Madeleine Castellanos, również mówi, że u osób, które fantazjowały o „stosunkach gwałtopodobnych” jeszcze przed doświadczeniem prawdziwego gwałtu, jest to dosyć częste – ich fantazje po prostu pozostały takie same.
Oczywiście rzeczywisty gwałt bardzo komplikuje odgrywanie podobnych sytuacji w sypialni. Przed napaścią Britni nigdy nie opowiadała innym o swoich fantazjach ani nie wcielała ich w życie. Gdy po gwałcie próbowała wyleczyć swoją traumę, angażując się w podobne praktyki, początkowo przyniosło jej to jeszcze więcej bólu.
„Ponieważ wcześnie nie zrobiłam zbyt wiele, aby zrozumieć i rozwiązać moje problemy, nie byłam emocjonalnie gotowa na konsekwencje tego, co robiłam podczas seksu z moimi partnerami. W rezultacie zaczęłam przesuwać granice coraz dalej, aż w końcu to wszystko mnie przerosło. Nie byłam odpowiednio przygotowana. Patrząc na to z perspektywy czasu, widzę, że nie pozwoliłam zagoić się moim ranom. Prędzej wybaczę ludziom, którzy mnie napadli, niż samej sobie – zasłaniając się seksualnym wyzwoleniem, znacząco pogorszyłam swój stan oraz dołożyłam własną cegiełkę (i to dużą) do mojej traumy”.
„Przez długi czas, kontynuuje Britni, angażowałam się w praktyki BDSM i odgrywałam sceny gwałtu. Miałam nadzieję, że dobrowolne zrzeczenie się kontroli w pewien pokrętny sposób pomoże mi ją odzyskać”.
Six i Castellanos twierdzą, że wcielanie w życie fantazji o gwałcie nie jest czymś rzadkim u osób, które doświadczyły takiej napaści. Starają się one w ten sposób przekształcić traumatyczne doświadczenia coś pozytywnego i, jak podkreślają obie terapeutki, czasami rzeczywiście przynosi to pozytywne rezultaty. „Jeśli odgrywają taką scenę w sypialni, ale nie są przerażone, nikt nie zadaje im bólu i czują jedynie podniecenie, pomaga to im stworzyć pewną pozytywną interpretację tamtego wydarzenia” – wyjaśnia Castellanos. „Strach i niepewność zostają zastąpione przez przyjemność, dzięki czemu zaczynają inaczej postrzegać tamto doświadczenie”.
„W ten sposób przepisują na nowo historię swojej napaści” – dodaje Six. Zaraz jednak podkreśla, że nie każdy w ten sposób wyleczy swoją traumę. Niektórzy, tak jak Britini, muszą najpierw pójść na terapię i porozmawiać o swoich problemach.
Szanujmy się. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
Ważna jest również rola, w jaką wciela się w tej fantazji osoba z takimi doświadczeniami. Six mówi, że udawanie osoby dokonującej gwałtu zazwyczaj nie przynosi żadnego efektu. „Nie sądzę, by stawianie się na miejscu agresywnego, gwałcącego i przekraczającego wszelkie granice człowieka było najlepszym pomysłem. Odgrywanie kogoś brutalnego i złego nie pomoże ci przepisać swojej historii”.
Po zakończeniu terapii i wielu rozmowach z mężem, Britni wreszcie jest na dobrej drodze do wyleczenia swojej traumy, dzięki czemu może brać udział w odgrywaniu scen gwałtu. Wcześniej nie zgadzała się na żadne elementy gry erotycznej, które sprawiłyby jej nawet najlżejszy ból, natomiast teraz sama potrafi zachęcić partnera, aby ją przytrzymał i poniżał. Podkreśla jednak, że to żmudny proces i cały czas zachowuje niektóre ze swoich pragnień tylko dla siebie, ponieważ to, o czym marzy, jest dość brutalne i „ekstremalne”.
„Pewna część mnie ma nadzieję, że w przyszłości włączę je do mojego życia seksualnego, ale na razie nie mówię o tych rzeczach na głos” – wyjaśnia Britni. „To, o co teraz proszę w łóżku, wciąż nie oddaje do końca tego, o czym marzę. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie pogodzić moje fantazje z prawdziwym życiem, ale szybko się nie poddam”.
Jednego jest pewna – to, że doświadczyła gwałtu, nie oznacza, że podobne fantazje są w jej przypadku czymś „chorym” albo „nienormalnym”. „Nie robi to z ciebie »złej feministki«” – mówi. „Nie ma powodu, żeby się tego wstydzić” – kwituje.
Więcej na VICE: