Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE SwitzerlandPodczas drugiej wojny światowej – i również po – tysiące Żydów uciekło do Szwajcarii, która przez cały okres wojny pozostawała neutralna. Obecnie w kraju nadal mieszka około 400 osób, które przeżyły Holocaust. Jednak ze strachu przed dalszymi prześladowaniami spora część z nich jeszcze przez wiele lat po zakończeniu wojny ukrywała swoją żydowską tożsamość. Niektórzy nawet nawrócili się na katolicyzm.
Reklama
W 2014 roku Anita Winter, córka dwójki niemieckich Żydów ocalałych z Holocaustu, założyła w Zurychu Fundację Gamaraal. Celem tej organizacji charytatywnej jest udzielanie wsparcia emocjonalnego i finansowego osobom, które przeżyły Zagładę, a także uświadamianie dzisiejszej młodzieży w kwestiach związanych z tamtą wojną. Najnowszy projekt fundacji The Last Swiss Holocaust Survivors łączy osobiste wyznania tych, którzy przeżyli, ze zrobionymi im przez Beata Mumenthalera zdjęciami.
„Ci, którzy ocaleli, powtarzali mi, że coś takiego jak Holocaust może się powtórzyć” – wyjaśniła Anita Winter w rozmowie z VICE Switzerland. „Obowiązkiem nas wszystkich jest żyć zgodnie z hasłem »Nie wieder« (Nigdy więcej)”. Anita ma nadzieję, że wystawa, która do 20 maja 2018 roku będzie objeżdżać uniwersytety i galerie sztuki w Szwajcarii, uwrażliwili młodych ludzi na wartość i znaczenie tolerancji.Poniżej możesz zobaczyć zdjęcia i przeczytać osobiste historie kilku z ostatnich ocalałych z Holocaustu.
Historie, o których nie wolno zapomnieć. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
„Ci, którzy ocaleli, powtarzali mi, że coś takiego jak Holocaust może się powtórzyć” – wyjaśniła Anita Winter w rozmowie z VICE Switzerland. „Obowiązkiem nas wszystkich jest żyć zgodnie z hasłem »Nie wieder« (Nigdy więcej)”. Anita ma nadzieję, że wystawa, która do 20 maja 2018 roku będzie objeżdżać uniwersytety i galerie sztuki w Szwajcarii, uwrażliwili młodych ludzi na wartość i znaczenie tolerancji.Poniżej możesz zobaczyć zdjęcia i przeczytać osobiste historie kilku z ostatnich ocalałych z Holocaustu.
Eduard Kornfeld
Eduard Kornfeld urodził się w 1929 roku niedaleko Bratysławy na Słowacji. Wkrótce trafił Auschwitz, a potem do jeszcze kilku innych obozów koncentracyjnych. Przeżył Marsz Śmierci z Kaufbeuren do obozu Dachau w Niemczech. 29 kwietnia 1945 roku został stamtąd uwolniony przez amerykańskich żołnierzy. Miał wtedy 16 lat i ważył zaledwie 27 kilogramów. Jego matka Rosa (37) i ojciec Simon (44), a także jego rodzeństwo Hilda (11), Josef (9), Alexander (7) i Rachel (4) zostali zamordowani w komorach gazowych. Kornfeld przybył do Szwajcarii w 1949 roku i przez cztery lata przebywał w Davos, gdzie leczył się z bardzo ciężkiej gruźlicy. Później wyszkolił się w Zurychu na jubilera. Ma dwóch synów, córkę i siedmioro wnucząt.
Reklama
„Przewieźli nas w wagonie dla bydła. Podróż trwała trzy dni. Kiedy pociąg nagle się zatrzymał, usłyszałem, że ktoś na zewnątrz krzyczał po niemiecku: »Wysiadać!«. Wyjrzałem i zobaczyłem oficerów SS bijących ludzi, którzy według nich za wolno się poruszali. Jakaś matka szła bardzo ostrożnie, bo niosła na rękach swoje dziecko. Funkcjonariusze SS wzięli więc niemowlę i wrzucili je do tej samej ciężarówki, do której trafiali starzy i chorzy. Ci od razu mieli zostać zagazowani”.
Nina Weil
Nina Weil urodziła się w 1932 roku w Klatovach, mieście, które obecnie znajduje się na terenie Czech. Do 1942 roku, kiedy to została wysłana do obozu koncentracyjnego Theresienstadt, mieszkała w Pradze. Nieco później razem z matką Amalie trafiła do Auschwitz. Miała 12 lat, kiedy jej 38-letnia matka zmarła z wyczerpania. Nina Weil przeżyła selekcję Josefa Mengele i kilka lat robót w obozie pracy. Po ostatecznym stłumieniu Praskiej Wiosny razem z mężem znalazła azyl w Szwajcarii, gdzie pracowała w laboratorium w zuryskim szpitalu uniwersyteckim.„Bardzo płakałam, kiedy na moim ramieniu tatuowali numer »71978«. Nie z powodu bólu, ale tego, co to oznaczało. Straciłam moją tożsamość i stałam się po prostu kolejnym numerem. Moja mama próbowała mnie uspokoić, mówiąc, że kiedy wrócimy do domu, pójdę do szkoły tańca i dostanę dużą bransoletkę, która będzie zasłaniała tatuaż. Nigdy nie poszłam do szkoły tańca ani też nie dostałam wystarczająco dużej bransoletki, żeby go ukryć”.
Reklama
Klaus Appel
Klaus Appel urodził się w 1925 roku w Berlinie. Po tym, jak jego ojciec Paul (45) oraz starszy brat Willi-Wolf (20) zostali aresztowani i wysłani do Auschwitz, wraz z siostrą przyjechali do Anglii w jednym z ostatnich Kindertransportów . Po wojnie Klaus poślubił Szwajcarkę, przeniósł się do zachodniej Szwajcarii i pracował tam jako zegarmistrz. Zmarł w kwietniu 2017 roku, pozostawiając dwoje dzieci i troje wnucząt.„Byliśmy w domu, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszli, żeby aresztować mojego ojca. »Czy pan nazywa się Appel?« – zapytali go. „No to pójdzie pan z nami”. Ojciec spokojnie odwrócił się do mnie i rzekł: »Ty idziesz do szkoły«. To była ostatnia rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedział. Nigdy więcej go nie widziałem”.
Christa Markovits
Christa Markovits urodziła się jako Krisztina Barabás w 1936 roku w Budapeszcie. Cała jej rodzina nawróciła się na katolicyzm jeszcze przed wojną, ale w świetle nazistowskiego prawa rasowego nadal byli Żydami. Przez całą wojnę ukrywała się wraz z siostrą żeńskim klasztorze. W 1956 roku przeniosła się do Szwajcarii, gdzie studiowała fizykę i pracowała w Instytucie Paula Scherrera, centrum naukowo-technologicznym na północ od Zurychu.„Miałam niesamowite szczęście, że mogłam się ukryć w tym klasztorze. Mój kuzyn, ciocia i wujek zostali zamordowani. Nie zasługiwałam na to, by przeżyć. Nie zasługiwałam na szczęście”.
Egon Holländer
Kiedy w 1945 roku został wyzwolony obóz koncentracyjny Bergen-Belsen, na miejscu znajdował się pediatra Robert Collis. Młodego Egona Holländera opisał w swoich wspomnieniach jako: »małe, blade słowiańskie dziecko w wieku około sześciu lat, które cichutko leżało w swoim łóżeczku. Ani się nie poruszało, ani nie mówiło. Miał tyfus; została z niego tylko skóra i kości«. Z powodu tyfusu zmarła również matka Egona, Elisabeth. Lekarz uratował chłopca, który urodził się w 1938 roku na terytorium dzisiejszej Słowacji. Gdy w 1968 roku wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji, Egon, młody inżynier, uciekł do Zurychu, gdzie przez wiele lat zajmował wysokie stanowisko w firmie technologicznej. Jest żonaty, ma dwie córki i troje wnucząt.
Reklama
„Kiedy do obozu wkroczyły brytyjskie wojska, byłem już praktycznie martwy. Z obozu najwyraźniej pamiętam góry zwłok. To nie jest coś, o czym można zapomnieć”.
Eva Koralnik-Rottenberg
Eva Koralnik urodziła się w 1936 roku w Budapeszcie. Jej matka, Berta, straciła swoje szwajcarskie obywatelstwo, gdy poślubiła Williego Rottenberga, Węgra żydowskiego pochodzenia. Dzięki interwencji szwajcarskiego dyplomaty Haralda Fellera w październiku 1944 roku Evie, jej matce i sześciotygodniowej siostrze Verze udało się uciec z Węgier do Szwajcarii. Przez wiele lat prowadziła agencję literacką Liepman w Zurychu. Jest mężatką, ma syna, córkę i czworo wnuków.„Kiedy przybyłyśmy do Wiednia, na stacji kolejowej zostałyśmy odebrane przez Gestapo. Miałyśmy spędzić noc w słynnym hotelu Métropole, który był wówczas główną siedzibą tajnych służb. Harald Feller [szwajcarski dyplomata, który uratował wielu węgierskich Żydów] przygotował nam tam pokój. Byłyśmy dosłownie pod nosem Gestapo. Z przerażenia moja mama w ogóle nie zmrużyła oka tamtej nocy. Pamiętam wypolerowane buty, owczarki niemieckie na smyczy i ogromną swastykę nad wejściem do marmurowej sali”.
Bronislaw Erich
Bronisław Erich urodził się w 1923 roku w Warszawie. Wojnę przeżył pod fałszywym nazwiskiem, pracując jako robotnik przymusowy u niemieckiego rolnika. Jego ojciec Nachum, matka Brandl i młodszy brat Jakob zostali zamordowani – najprawdopodobniej w 1942 roku, albo w getcie warszawskim, albo w obozie zagłady w Treblince. Bronisław później przeniósł się do Szwajcarii. W 1961 roku zatrudniono go w drukarni, a później został dostawcą maszyn poligraficznych. Jest żonaty, ma dwoje dzieci, pięcioro wnucząt i dwóch prawnuków.
Reklama
„Kiedy kładę się spać i gaszę światło, myślę o moich rodzicach i młodszym bracie, którzy zostali zamordowani. Zdarzają się noce, kiedy w ogóle nie mogę usnąć. Jeden ze znajomych doradził mi, żebym zaczął łykać tabletki nasenne. Kupiłem je, ale w ogóle mi nie pomogły”.
Więcej na VICE:
Więcej na VICE: