FYI.

This story is over 5 years old.

afterki

Najgorsze rzeczy, jakie widzieliśmy na afterach

„Myśleli pewnie, że znaleźli sobie zaciszny kącik na tym skwerku i zaczęli się pieprzyć na pieska na oczach całej imprezy”
suck your mum nos balloons
Zdjęcia: VICE

Imprezy to z definicji dobra zabawa — ale czasem nie aż tak dobra, jak afterki. To właśnie podczas tych dziwnych, półprzytomnych godzin dzieją się najbardziej niestworzone rzeczy. Ktoś ładuje sobie strzał z jägera w oko i na jakiś czas traci wzrok. Ktoś inny dochodzi do wniosku, że 5 rano to najlepszy moment, by uprawiać seks na oczach siedmiorga swoich najbliższych przyjaciół. Wreszcie ktoś celowo robi sobie tatuaż w trakcie dysocjacji po ketaminie, tak dla beki.

Reklama

Poprosiliśmy naszych znajomych o najbardziej afterowe z afterowych historii i zebraliśmy je poniżej. Też tak dla beki.

chips and beer

— „Lindsay Lohan wdała się w karczemną awanturę ze swoim kochankiem w mieszkaniu, w którym byliśmy. Wrzeszczeli na siebie na oczach wszystkich. Lohan wbiegła do pokoju i rzuciła się na kanapę obok mnie. Zapytałam, czy wszystko w porządku, a ona na to, że potrzebuje zadzwonić do Jacka. Jacka Nicholsona. Dość zabawne, że zadzwoniła do najsłynniejszego psychopaty świata, żeby ją uspokoił”.

— „To nie jest jakaś dzika historia, ale jeśli o mnie chodzi, chyba nigdy się tak nie wściekłem na afterze. Po wieczorze na mieście poszliśmy w około dziesięć osób do mieszkania znajomego. Na spółkę kupiliśmy pięć gramów koksu, który posypaliśmy na pudełko od CD. Gdy mój kolega pochylił się, żeby ściągnąć pierwszą kreskę, drugi znajomy go rozśmieszył. Gość parsknął i zdmuchnął całe pięć gramów, wartą 250 funtów (ponad 1200 złotych) na kudłaty dywan pod stołem. Przez dziesięć minut próbowaliśmy wyciągnąć nosem koks z dywanu, a potem się poddaliśmy”.

— „Wynajmowałem kiedyś mieszkanie, którego okna wychodziły na taki jakby ogród albo skwerek. Na after z pubu przyszło do mnie mnóstwo ludzi. Typ, z którym wtedy pracowałem, poznał u mnie jakąś dziewczynę. Zaczęli się całować i obściskiwać, a potem wyszli na zewnątrz, żeby trochę »rozprostować kości«. Myśleli pewnie, że znaleźli sobie zaciszny kącik na tym skwerku i zaczęli się pieprzyć na pieska na oczach całej imprezy”.

Reklama
1540467131463-coke-award

— „Ktoś obszczał mi kanapę”.

— „Ktoś nasrał mi na podłogę, tuż obok sedesu”.

— „Znajomy z pracy, na wyższym stanowisku ode mnie, odpłynął na łóżku mojego współlokatora, a potem zeszczał się pod siebie. Takim ciemnopomarańczowym, odwodnionym moczem”.

— „W ciągu trwającego półtora dnia afteru w moim łóżku pieprzyły się trzy pary”.

— „Zjechałem kiedyś jeden zespół w recenzji, a potem spotkałem ich menadżera na mieście. Zaczął się do mnie rzucać i doszło do bójki, która skończyła się tak, że złamał mi palec. Po prostu złapał go i wyłamał w stawie. Poszedłem potem na imprezę nieopodal i spędziłem niemal całą noc z ręką w zamrażarce, gadając z każdym, kto przechodził. Jakaś dziewczyna, której nigdy wcześniej nie spotkałem, zdjęła mi obrączkę — bolało jak cholera, ale całe szczęście, że to zrobiła, bo inaczej musiałbym chyba pozbyć się jej razem z palcem — i wysłała mnie na ostry dyżur. Na miejscu spotkałem trzech członków zespołu Vampire Weekend. Trochę się znaliśmy, bo wcześniej robiłem z nimi wywiad, więc zapytałem, co się stało. Okazało się, że ich perkusista wyszedł z jakiejś imprezy i potrącił go samochód, prosto pod drugi samochód. Wetknąłem głowę do zabiegowego, żeby go zobaczyć, a on powiedział: »Hej, słyszałem, że trafiliśmy na waszą stronę główną!« . Potem zaczął wrzeszczeć z bólu. Głośno i długo”.

— „Amatorskie rapowanie to zawsze zło, ale ja byłem świadkiem naprawdę najgorszych amatorskich rapsów. Z kilkoma ziomkami poszliśmy z pubu do mnie na parę kresek. Znajomy znajomego przyprowadził swoją dziewczynę, która się napruła i koniecznie chciała rapować dosłownie wszystko, co mówiła. DOSŁOWNIE WSZYSTKO. Co za koszmar. Było źle do tego stopnia, że jej chłopak — zażenowany, albo po prostu wymęczony — próbował ją namówić na powrót do domu, ale ona nie miała na to najmniejszej ochoty (dalej rapowała o tym, że nie chce wyjść), więc typ wziął i wyszedł bez niej. Pięć minut później zadzwonił do nas, że jakimś cudem zatrzasnął się w zsypie, którego drzwi znajdowały się tuż obok dwóch innych mieszkań. Musiałem zejść na dół i włamywać się do śmietników za pomocą noża, a tymczasem jego dziewczyna wciąż rapowała na cały regulator, o 4 rano, tuż pod drzwiami moich sąsiadów”.

Reklama

By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.

— „Trzech gości i dziewczyna dysocjowali po kecie. Faceci próbowali podtrzymać rozmowę o tym, jakimi to wszyscy są feministami. Bolało patrzeć”.

— „Jakiś typ desperacko próbował rozpocząć orgię. Bez przerwy pytał ludzi, czy chcą się ruchać, ale absolutnie wszyscy go spławiali”.

— „Poszedłem na imprezę w jakiejś eleganckiej szkole z internatem. Typ, który ją organizował, był synem jednego z wychowawców, więc mieszkał na terenie szkoły podczas przerwy w nauce. Zrobiła się jakaś straszna inba, ludzie zaczęli demolować wszystko dookoła bez żadnego powodu. Przyjechała policja i wszyscy zwiali. Próbowaliśmy się jakoś przegrupować i dostaliśmy SMS-a, że w pobliżu jest jakiś »after«. Ktoś ustawił pinezkę na mapie, więc szliśmy ponad kwadrans, aż dotarliśmy do jakiejś ogrodowej szopy. Miała chyba dwa metry na dwa metry. W środku pod ścianami stały cztery w pełni ubrane osoby, a dwie zupełnie gołe pieprzyły się na klepisku. Bardzo dziwne”.

— „Kolega poszedł się wysikać na własnym dachu. Jego szczochy ściekły na balkon, na którym staliśmy, prosto na głowę dziewczyny obok mnie”.

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE UK


Więcej na VICE: