FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

TYPOWY MIREK - HANDLARZ PRZEDSIĘBIORCA VOL.31

Pod koniec turnusu zostawiłem mu i tego Passata i narty. Kwit zapakowałem do pederastki i pociągiem wróciliśmy z Krystyną

No i wreszcie galancie sypnęło śniegu. Czaiła się ta zima, czaiła, a jak przyjebało raz, to młody nie wyrabiał z odśnieżaniem, trzy łopaty połamał. Walczył do upadłego aż żal mi się go zrobiło. Mówię:

-synek daj se spokój na dzisiaj bo i tak zaraz napada - to mi upadł bidny jak Rejtan i ze łzami do mnie:

-ale ojciec, jak klient do furmanki dojdzie żeby obejrzeć? Przecież to się nie da przejść, rakiety śnieżne trzeba będzie rozdawać przed bramą.

Reklama

-nie martw się synek, klient jak będzie chciał to jakoś se poradzi. I tak widzisz, że średni ruch na placu, teraz to każdy wygodny, lepiej wystaw do internetu bo prędzej tam co pogonimy. Odśnież mi tylko ładnie dojazd do tego tuarega to na narty jutro pojadziem z Bogdanem i kobitami. Dzwoniłem do gaździny już pokoje szykuje. Tylko grzecznie mi tutaj pilnuj mieszkania, ucz się matury.

-ojciec, wiadomo!

-Skocze tylko do Bogdana zapytać czy już przyszykował narty. Psiuknij go tam delikatnie plakiem i wydrukuj ogłoszenia na szybę, może komuś się wciśnie pod stokiem. A i wyciągnij mi synuś ten sprzęt z garażu coś go ostatnio zmontował, przetestuje na stoku.

Na nartach, proszę ja Was jeździmy już od dziewięćdziesiątego czwartego. To już nie te czasy jak się w dzinsach zjeżdżało, teraz to karwa rewia mody. Bogdan jak okular w zeszłym roku czarny przywdział to ludzie myśleli że Cugowski przyjechał na narty. Mi też widziałem zdjęcia na orczyku robili ale nie wiem z kim zostałem pomylony, może z tym klawiszowcem od niego z zespołu, Lipko czy jak mu tam. Kiedyś jak nieprzerejestrowanym passatem pod stok zajechałem to ludzie myśleli że Niemcy przyjechali. To sam właściciel ośrodka wczasowego wyszedł pytać czy dzieciakom z kolonii kuligu nie pociągnę bo mu konie osłabli pod morskim okiem.

Pamiętam jak dziś tego passata w full sztosie, zdrowy był, przebieg nie kręcony. To aż z wypożyczalni nart facet wyszedł pytać czy nie na handel czasem, tak mu się spodobał. To pod koniec turnusu zostawiłem mu i tego passata i narty. Kwit zapakowałem do pederastki i pociągiem wróciliśmy z Krystyną.

Nart u nas to pod dostatkiem jak passatów na placu, po piwnicy się walają i to z każdego rocznika. Młodszy brat Alego – Ali – handluje takim sprzętem. Skupuje podobno we Francji (nie chciał zdradzić źródła), czyści i drożej żeni. Także mam wszystkie rodzaje, od biegówek po kredki i te od skoków. Wiadomo, biorę od niego po cenie a czasem to i nawet gratis odda jak z zeszłego sezonu mu się ostaną. Ja mam jedne, swoje ulubione, Ali mówi że od Hermana Majera są a kask od samego Martina Szmita mi załatwiał, mówię wam autentyk, jeszcze przerysowany był po boku po tym konkursie co na mamuciej spadł. To idzie człowiek jak przeciąg w takim komplecie. Na stoku to już od siódmej jestem bo później to kolejki długie jak za cłem. A ja czekać nie lubię bo żylaki mam i stać nie mogę, dlatego jeżdżę tylko do dziesiątej i ewentualnie wieczorem kilka zjazdów uskuteczniam. Wyjeżdżę co swoje a później to już siadam w szałasie przy stoku z Bogdanem i grilla pilnujemy co by nie przygasło. Zawsze skurczybyk ma ukryte w kurtce swoje specyfiki na krążenie. Bo to już nie raz słyszałem legendę, że jak ktoś z Bogdanem na jednostce nockę miał na warcie to kalesonów  nie musiał zakładać. I do tej pory tak jest – z Bogdanem jeszcze nigdy nie zmarzłem he he.

MONGOLIA CZĘŚĆ 1

PASKUDNE OBELGI

FACEBUNT POKOLEŃ