Jak to jest brać narkotyki z rodzicami
Ilustracje: Fernando Leon

FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak to jest brać narkotyki z rodzicami

„Moi rodzice, mój kolega i ja sprawiliśmy sobie trochę śniegu w tamto Boże Narodzenie"
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Netherlands.

Biorąc pod uwagę, że mieszkamy z nimi przez pierwsze 20 lat naszego życia, a przez sporą część tego czasu oglądają nas nagich, nie ma zbyt wielu sytuacji, w których moglibyśmy naprawdę zawstydzić naszych rodziców. Jest jednak parę rzeczy, których wolelibyśmy przy nich nie robić: uprawiać seks, oglądać pornosy, albo zażywać dragi – dla przykładu. Niektórzy jednak nie mają najmniejszego kłopotu, żeby ściągnąć parę kresek albo wrzucić pigułę z ludźmi, którzy dali im życie. A zatem: jak to jest? Jakie to uczucie? Porozmawialiśmy z trzema osobami, które brały narkotyki ze swoimi rodzicami, żeby się dowiedzieć.

Reklama

Robin, 21, od czasu do czasu bierze kokainę ze swoim ojcem

VICE: Co twoi rodzice mówili ci o narkotykach, gdy byłeś młodszy?
Robin: Moi rodzice są mocno wyluzowani – sami kiedyś dilowali i często chodzili do RoXY [legendarnego nocnego klubu w Amsterdamie]. Otwarcie mówią o swojej przeszłości i co wtedy robili. Mój tata zawsze chciał, żebym był z nim całkowicie szczery, zwłaszcza w kwestii narkotyków. Na początku i tak nic mu nie powiedziałem, bo wciąż jednak wydawało mi się to trochę dziwne i straszne. Miałem szesnaście lat, gdy pierwszy raz wrzuciłem pigułę i oczywiście tata z miejsca się zorientował, gdy wróciłem do domu, bo znał wszystkie symptomy.

Jak na to zareagował?
Było mu przykro, że nic mu wcześniej nie powiedziałem. Chciał się upewnić, że znam wszystkie niebezpieczeństwa i nie zrobię nic głupiego – np. wezmę trefną pigułkę.

Czy planowałeś swoją pierwszą działkę z tatą, czy wyszło to spontanicznie?
Nie, zdecydowanie nic takiego nie planowałem. Po prostu jakoś tak wyszło. Miałem jakieś osiemnaście lat i szedłem na imprezę razem z moim kolegą, a tata wręczył mi torebeczkę kokainy i życzył dobrej zabawy. To ustaliło klimat naszych późniejszych relacji. Ten sam kolega przyszedł na obiad w Boże Narodzenie i stało się: moi rodzice, mój kolega i ja mieliśmy trochę śniegu w tamte święta.

I jak było?
Super. Świetnie nam się gadało – nagle mogliśmy spokojnie rozmawiać o rzeczach, które inaczej strasznie ciężko byłoby nam poruszyć. W tamtej chwili czuliśmy, że jesteśmy sobie bardzo bliscy i otwarci na siebie nawzajem.

Reklama

Co teraz o tym myślisz?
Cóż, mój tata faktycznie uważa koks za sposób na to, żebyśmy się do siebie zbliżyli; żeby wzmocnić nasze stosunki na linii ojciec-syn. Sam już nie wiem, do jakiego stopnia było to spontaniczne z jego strony. Może widzi w tym jakiś zamiennik dla emocjonalnej więzi, której między nami brakuje? Byłem bardzo szczęśliwy, że możemy to razem robić przez jakiś rok czy dwa, ale teraz trochę inaczej na to patrzę. Nie sądzę, żeby u podstaw naszego związku powinna leżeć kokaina.

Co twoi przyjaciele myślą o tym, że zażywasz narkotyki z rodzicami?
Moim kolegom też zdarza się ściągnąć kreskę z moim tatą i uważają, że to super, że mam tak wyluzowanych rodziców. Część z nich myśli też jednak, że to dość dziwne – i chyba rozumiem, co mają na myśli.

Czy rodzice narobili ci kiedyś wstydu przy okazji?
Wpadłem kiedyś do rodziców razem z przyjaciółmi po Paradzie Równości w Amsterdamie i ściągnęliśmy razem kreskę. Tata narobił mi wtedy strasznego obciachu – cały czas mówił moim kolegom, jacy są świetni i wykrzykiwał rzeczy w stylu: „Ach, Robin, jakich tym masz wspaniałych przyjaciół!".

Timo, 28, razem z mamą zażywał MDMA na festiwalu

Co twoi rodzice mówili ci o narkotykach, gdy dorastałeś?
Timo: To było ogromne tabu. Narkotyki to zło i prowadzą do uzależnienia – zawsze to powtarzali. W rezultacie moje wyobrażenie o kimś, kto zażywa narkotyki, nie należało do pozytywnych: narkoman, leży w rynsztoku, z ręki sterczy mu igła, brud, smród i ubóstwo.

Ale i tak w końcu zacząłeś zażywać?
Tak, miałem około 23 lat i przechodziłem przez dość trudny okres w moim związku. Moi przyjaciele zabrali mnie na festiwal do Belgii, gdzie pierwszy raz spróbowałem ecstasy. To było niesamowite przeżycie – czułem się, jakbym przejrzał na nowo. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem i nawet nie wyobrażałem sobie, że można się tak czuć. To był początek czegoś nowego w moim życiu – wszystko, co słyszałem o dragach, okazało się nieprawdą. Nie zmieniają cię automatycznie w narkomana albo złego człowieka. Jeśli już, to dzięki nim stałem się bardziej otwarty, pełen zrozumienia i miłości. Byłem ciekaw, co jeszcze w ten sposób odkryję, no i w końcu spróbowałem wszystkiego z jadłospisu.

Reklama

Jak wciągnąłeś w to swoich rodziców?
Jakieś trzy miesiące później opowiedziałem o wszystkim mojej mamie podczas wspólnego wypadu na siłownię. Byłem strasznie zdenerwowany, bo nie miałem pojęcia, jak na to zareaguje, ale ostatecznie wszystko poszło bardzo gładko: była bardzo zaciekawiona i wolna od uprzedzeń. Powiedziałem jej, że to było najwspanialsze doznanie w moim życiu. Chyba wystawiłem ecstasy śliczną laurkę, bo niedługo potem mama powiedziała, że może sama tez chciałaby kiedyś spróbować.

I jak to potoczyło się dalej?
Bardzo chciałem, żeby też dowiedziała się jakie to uczucie. Zacząłem się zastanawiać, jaka sytuacja będzie najlepsza na wspólne eksperymenty i doszedłem do wniosku, że to musi być gdzieś w plenerze, w miły, letni dzień, w miejscu, w którym nie będzie się czuła ograniczona przez rolę matki. W końcu wybrałem festiwal Dance Valley w Holandii, na którym nikt by się nie czepiał, że przyszedłem z mamą. Byłem tam już wcześniej dwa razy – grają przystępną muzykę, takie wesołe okołohouse'owe klimaty. Chodzą na niego nie tylko dwudziestoparolatkowie.

I co potem?
Podałem mojej mamie, która miała wtedy 51 lat, kapsułkę z ćwierć dawki MDMA, które wcześniej przetestowałem. Obliczyłem dawkę na podstawie wagi mojej mamy, która była zdania, że to bardzo ważne. Nie chciałem, żeby poczuła się zagrożona, ale wyszło najlepiej: skarżyła się, że ma ciężką głowę i nie mogła dokładnie określić tego, jak się czuje. W końcu dałem jej jeszcze jedną ćwiartkę i potem wszystko poszło jak po maśle. Zaczęła tańczyć i po prostu pozwoliła, żeby sytuacja sama się rozwijała. I o to chodziło: mama zawsze musi mieć wszystko pod kontrolą, więc chciałem, żeby się trochę rozluźniła.

Reklama

Jak reagowali na to ludzie dookoła?
Znajomi, którzy też byli na festiwalu, uważali, że to szczególne wydarzenie i powiedzieli mojej mamie, że cieszą się, że jest z nami. Jednak dla wielu takie coś byłoby nie do pomyślenia.

Czy to doświadczenie wpłynęło na twoje relacje z matką?
Cóż, oczywiście trochę ryzykowałem, bo nasze role nagle się odwróciły. Musiałem być tym odpowiedzialnym, ale i tak bardzo ciepło to wspominam, bo wiem, że naprawdę mi wtedy zaufała, a to wspaniałe uczucie. Dzięki temu nasze więzi bardzo się umocniły.


Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Czy powtórzyliście to kiedyś?
Jasna sprawa! Pierwszy raz tylko podsycił jej ciekawość, bo z początku nie wszystko szło zgodnie z planem. Pojechaliśmy więc na Dance Valley rok później i od razu dałem jej większą dawkę – wszystko poszło śpiewająco. Była bardzo szczęśliwa i udało nam się naprawdę fajnie pogadać. Powiedziała mi, jakim jestem dobrym synem, co było bardzo miłe. Miewałem już wcześniej tego typu przyćpane rozmowy z kolegami, ale nigdy z mamą.

Czy mama ani razu nie narobiła wam wstydu?
Nigdy. Od czasu do czasu musiała sobie usiąść i odpocząć, ale nic więcej. Wszystko było super. Oczywiście z mamą jest trochę inaczej niż z kumplami – nie przytulacie się cały czas nawzajem. Po prostu siedzieliśmy na trawie i miło sobie rozmawialiśmy.

Czy poleciłbyś to innym?
Cóż, jeśli masz szansę na przeżycie czegoś głębokiego ze swoimi rodzicami, co wszyscy będziecie ciepło wspominać do końca życia, to jestem jak najbardziej za. Do prawdziwy dar dla ciebie i twoich rodziców. Na własne oczy zobaczyłem, jak potem moja mama się zmieniła – jest teraz inną, zdecydowanie cieplejszą osobą.

Reklama

To zasługa narkotyków?
Tak, zdecydowanie. Moja mama zawsze uważała, że na imprezach ludzie zawsze się upijają, robią się nieznośni i agresywni. Na festiwalu atmosfera byłą zupełnie inna – przyjazna i czuła – i moja mama zupełnie się tego nie spodziewała. Poza tym zaczęła się wkręcać w muzykę. W zeszłym roku poszliśmy razem na Amsterdam Dance Event. Braliśmy też razem 4FMP i 2C-B i było super.

Fleur*, 21, zażyła 2c-b ze swoim tatą po tym, jak uciekł im ostatni pociąg do domu

Co twoi rodzice mówili ci o narkotykach, kiedy dorastałaś?
Fleur: Moi rodzice zawsze byli bardzo otwarci i wolni od uprzedzeń, ale raczej starali się zniechęcić mnie do narkotyków. Dawali mi czasem jakieś informacyjne ulotki. Doszli chyba do wniosku, że raczej na pewno kiedyś spróbuję. Czasami mówili też takie rzeczy, jak: „Wiesz, my też kiedyś byliśmy młodzi", więc wiedziałam, że nie są kompletnie nieświadomi.

Czy pierwszy raz, gdy wzięłaś narkotyki z rodzicami, był zaplanowany?
Nie, wyszło bardzo spontanicznie. Nie rozmawialiśmy o tym wcześniej ani nic. Jakoś po prostu tak wyszło.

Jak do tego doszło?
Jakieś trzy lata temu, gdy miałam osiemnaście lat, pojechaliśmy z tatą na drinka do Amsterdamu. Trochę się wstawiliśmy i spóźniliśmy się na ostatni pociąg do domu, więc poszliśmy zanocować do kolegi ojca. W rozmowie ten znajomy zaczął opowiadać nam o narkotyku 2C-B, który stanowił wtedy jeszcze nowość. Żartowaliśmy, że może warto by było spróbować, a on nagle zapytał, czy rzeczywiście chcemy, bo ma trochę w domu. No i poszło.

Zażyliście razem 2C-B. Co było dalej?
Cóż, przede wszystkim nieźle się bawiliśmy. Miłe rozmowy, trochę filozoficznych rozkmin. W pewnym momencie nie byliśmy pewni, czy kafelki na ścianie zawsze były tego samego rozmiaru, czy może urosły. Mieliśmy oboje trochę zwidów, więc razem próbowaliśmy ogarnąć, co jest prawdziwe, a co nie. Mieliśmy kupę zabawy.

Co na to wszystko twoja mama?
Myślę, że trochę ją to wszystko rozbawiło. Paliłam już wcześniej zioło z rodzicami, więc to nie był jakiś wielki problem.

Z perspektywy czasu myślisz, że to było fajne, czy może trochę obciach?
Myślę, że dobrze się stało – przeżyliśmy razem coś cudownego. Nigdy tego nie zapomnę.

* Imię Fleur zostało zmienione, by chronić prywatność jej oraz jej ojca.