Tajniacy opowiadają o najgroźniejszych sytuacjach, w jakich się znaleźli

politie

Praca tajniaka bywa ekscytująca. Zadawanie się z handlarzami narkotyków i broni; tworzenie skomplikowanych fałszywych tożsamości; wgląd w zawiłe funkcjonowanie przestępczego podziemia. Bywa też przerażająca: zadawanie się z handlarzami narkotyków i broni, wgląd w zawiłe działania często przerażającego podziemia przestępczego.

Aby dowiedzieć się, na jak wielkie ryzyko się wystawiają, zapytałem czterech emerytowanych oficerów o najgroźniejsze sytuacje, w jakich się znaleźli, pracując pod przykrywką. Na moje pytania odpowiedzieli: były oficer wydziału kryminalnego David Corbett; tajny oficer ochrony świadków Frank Matthews; elitarny tajny detektyw Metropolitan Police Duncan MacLaughlin; oraz Stephen Bentley, zaangażowany w głęboką infiltrację struktur przestępczych.

Videos by VICE

David Corbett

Najbardziej ryzykowna sytuacja, w jakiej się znalazłem, miała miejsce podczas kluczowej infiltracji obejmującej zakup narkotyków i broni palnej. Poszedłem do pewnego domu kupić znaczną ilość marihuany – urządzenie rejestrujące miałem ukryte z przodu mojej bielizny. Gospodarz powiedział mi, że dostawca jeszcze nie przyjechał, ale mogę na niego zaczekać, więc usiadłem.

Niestety facet miał wielkiego owczarka niemieckiego. Psy mają bardzo wyostrzony słuch – zwierzę usłyszało, jak taśma kręci się w moim urządzeniu nagrywającym, co spowodowało, że zwróciło uwagę na moje krocze. Gospodarz to wyłapał i stwierdził, że pies musiał mnie polubić. Bawiłem się z nim, próbując ukryć prawdziwy powód jego zainteresowania moją pachwiną, ale byłem bardzo zmartwiony. Kiedy później odtworzyłem nagranie, słyszałem niepokój w moim głosie.

Na szczęście przykrywka pozostała nienaruszona. Gdybym został zdemaskowany, pewnie znaleźliby mnie w jakimś zaułku z połamanymi kończynami.

Frank Matthews

Praca pod przykrywką pozwala funkcjonariuszowi ochrony świadków swobodnie poruszać się z nimi w ramach społeczności, by umożliwić im normalne życie, gdy czekają na złożenie zeznań. Oznacza to również, że możemy jechać i wracać do ich kryjówki bez przestępców śledzących nas, by ich dorwać. Świadkowie nie znają nawet naszych pełnych tożsamości.

Jedno z dochodzeń dotyczyło ochrony mężczyzny odbywającego karę więzienia. Został wysłany do Whitemoor, w którym mieszkają najgroźniejsi więźniowie w Wielkiej Brytanii. Był zamieszany w spisek mający na celu wyłudzenie od banków kwoty rzędu 800 milionów funtów (prawie 4 miliardy złotych). Był specem od komputerów i powiedział zorganizowanej grupie przestępczej stojącej za oszustwem, że poradzi sobie z technicznymi aspektami planu.


OBEJRZYJ: Udawałem bossa meksykańskiego kartelu jako tajny agent antynarkotykowy


Gang chciał jak najszybciej sprowadzić świadków z powrotem na ulice, by wprowadzić plan w życie, więc przekupili kluczowych ludzi w służbie więziennej, by przenieśli go do więzienia otwartego i zwolnili na weekend. W końcu zdecydował, że to za dużo i skontaktował się z policją. Gdy świadek jest chroniony, członkowie zespołu operacyjnego – którego zadaniem jest prowadzenie sprawy – powinni mieć możliwość kontaktu z nim w porozumieniu z jednostką ochrony. Jednak pewnego dnia przejechaliśmy obok kryjówki i zauważyliśmy samochód, w którym znajdował się członek tego zespołu. Nie mówiliśmy nikomu, gdzie znajduje się kryjówka, więc wskazywało to na korupcję. Sugerowało to, że członek zespołu umieścił urządzenie śledzące w naszym samochodzie.

Zgłosiliśmy, co się stało, ale świadek pozostał w tej samej lokalizacji. Doszło do sytuacji, w której do drzwi zapukał uzbrojony członek gangu. Uzbrojeni oficerowie ochraniali świadka, ale nie wolno im było opuszczać budynku. Zanim na miejsce przybyła policja, strzelec odszedł. To przeraziło świadka, który następnie odmówił zeznań przeciwko przywódcy gangu. Udział w sprawie, która została w ten sposób spalona, jest wyjątkowo niebezpieczny. Skorumpowani policjanci mogli ujawnić moją tożsamość, co bezpośrednio naraziłoby moje życie.

Stephen Bentley

1542625882703-Stephen-Bentley-whilst-in-an-undercover-role-as-a-hippie-infiltrating-an-LSD-network
Stephen Bentley pod przykrywką hipisa podczas infiltracji siatki handlarzy LSD.

Razem z moim kumplem z pracy pojechaliśmy do Liverpoolu, gdzie spotkaliśmy się z pewnym Kanadyjczykiem. Wkrótce stało się jasne, że jest związany z mafią i południowoamerykańskimi kartelami narkotykowymi. On ustawił transakcję. Razem z moim partnerem mieliśmy zająć się importem dużych ilości kokainy.

Idąc za ciosem, trafiliśmy do klubu She w Liverpoolu. Kanadyjczyk kontynuował negocjacje. Nie podlegało wątpliwości, że był bezwzględnym graczem. Nagle spojrzał na mnie z morderczym błyskiem w oku. „Jesteście z policji?” – zapytał. „Bo jeśli tak…” – dodał, przystawiając mi do czoła dwa palce jak pistolet. „Bang! Bang!” – splunął, naśladując egzekucję.

Później dowiedziałem się, że szef mojej operacji przekazał go Wydziałowi Antynarkotykowemu. Skazano go na karę 25 lat więzienia w Ameryce.

Duncan MacLaughlin

Najstraszniejsza sytuacja, jaka spotkała mnie podczas infiltracji, miała miejsce, gdy brałem udział w operacji Dakota, która obejmowała pracę pod przykrywką wśród azjatyckich dilerów heroiny. Informator zabrał mnie na imprezę, w której uczestniczyła ich przywódczyni – odbywała karę pozbawienia wolności, ale w weekendy wychodziła na przepustkę. Udawałem, że jestem dezerterem z wojska i że wcześniej przemycałem sprzęt do Wielkiej Brytanii jako spadochroniarz.

Zdobyłem jej zaufanie i spotkaliśmy się kilka razy. Następnie zapytała mnie, czy znam jakichś pilotów, którzy mogliby przerzucać heroinę. W Scotland Yardzie mieliśmy w rejestrze pilota, więc powiedziałem „tak”. Powiedziała mi, że kilku ludzi będzie lecieć z Pakistanu i że chcą spotkać się z pilotem. Odebrałem ich z Londynu i zabrałem na spotkanie na lotnisko w Essex. Byłem zaskoczony, jak ogromni byli ci faceci.

Od celu dzieliły nas długie kilometry całkowitego pustkowia. To, że byłem sam z trzema masywnymi handlarzami narkotyków w tak odosobnionym miejscu, bardzo mnie zaniepokoiło. W połowie drogi zatrzymałem się na stacji benzynowej, żeby dać moim pasażerom szansę przejrzeć zawartość schowka samochodu (umieściłem tam wiele przedmiotów, które dodawały mojej przykrywce wiarygodności). Kiedy wróciłem do auta, stopy trzęsły m się z nerwów tak bardzo, że nie byłem w stanie kontrolować sprzęgła. Musiałem grać na czas, gadając z Pakistańczykami na jakieś błahe tematy. Gdyby zauważyli, że się trzęsę, moja przykrywka mogłaby zostać spalona. Na szczęście strach szybko minął.

Corbett, MacLaughlin i Bentley napisali książki o swojej pracy pod przykrywką. Możesz je znaleźć tutaj, tutaj i tutaj.

By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE UK


Więcej na VICE: