Dwaj skazani mordercy przebywający w jednym z więzień w Wielkiej Brytanii stali się pierwszym małżeństwem homoseksualnym za kratkami. Mikhail Gallatinov to czterdziestoletni mężczyzna, który wyglądem przypomina kompletnie bezbronnego członka jednego z boysbandów. Został skazany na 22 lata pozbawienia wolności. Dokonał zabójstwa na Adrianie Kaminskym, którego poznał na portalu randkowym dla homoseksualistów. Mikhail wcześniej był kilkukrotnie karany za pedofilię. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że postanowił zawrzeć związek małżeński z Marc’iem Goodwin’em, właśnie w zakładzie karnym.
Goodwin to trzydziestolatek, odsiaduje wyrok za śmiertelne pobicie Malcolma Benfolda, 57-letniego geja, a 10 lat wcześniej był karany za zabójstwo na tle homofobicznym na wybrzeżu Blackpoint. To pierwsza zadeklarowana i zapieczętowana para homoseksualna w historii brytyjskiego więziennictwa.
Videos by VICE
Ich love story miało swoje początki w jednym z najcięższych zakładów zamkniętych w Wielkiej Brytanii, a dokładniej w bibliotece, w której kochali się namiętnie. Spotykali się potajemnie, na pełnej konspirze i mimo przeciwności losu, jakim były przeciwne skrzydła w zakładzie. Jak Bonnie i Clyde w wersji homo
Ceremonia ślubu miała miejsce w centrum wizyt w zakładzie Full Sutton w Yorkshire, gdzie pojawiły się ich rodziny. Do „ślubnego kobierca”, w którym przysięgali sobie wzajemnie miłość, wierność i uczciwość małżeńską przybyło także kilku innych więźniów i strażników. Mężczyźni przepełnieni radością i miłością mogli pokroić swój weselny tort plastikowymi sztućcami.
Rzecznik brytyjskiej służby więziennej zapewnił, że cała impreza nie była sponsorowana z pieniędzy podatników, a więźniowie mimo ich relacji, nie dostaną apartamentu dla dwojga. Są spekulacje, że cała ta akcja mogła być rodzajem występu, który miał na celu warunkowe zwolnienie. Na to liczy każdy, ale nie wszyscy wykazują się taką kreatywnością i przebiegłością.
Być może historia śmieszy albo wkurwia, ale stoi za tym ukryta myśl, którą wyłapują nieliczni. Zygmunt Freud wysnuł teorię, która mówi, że przejawy homofobii to nic innego, jak strach przed akceptacją samego siebie w roli homoseksualisty. Może to kolejny materiał na cukierkową, bajkę – morałkę Disneya, która zakończy się happy-endem…