Na dobrą sprawę mistrzostwa się dopiero zaczynają, bo poznajemy kolejnych asów i cieniasów. Mistrzostwa świata mają taką specyfikę, że nie wiesz nigdy na kogo trafisz. I tak Meksyk musiał odesłać do domu niezłych Chorwatów, a więc mój mały finał poszedł w zapomnienie. Po drodze Hiszpanie otarli sobie łezkę na “do widzenia”, komentator pochwalił się wyczuciem na ludzką krzywdę i biedę, cytując wysokość PKB Kostaryki.
Bukmacherzy zabili konkretnego ćwieka, ustalając zbliżone stawki na zwycięstwo Włochów i Urugwaju. Ci pierwsi, po przegranej z Kostaryką marudzą na pogodę, klimat, jak Piotr Ćwieląg.
Videos by VICE
To jeden z nielicznych meczów, w których możemy się poczuć dumni, gdyż w 2006 w Hanowerze Bartosz Bosacki włożył Kostaryce dwa gole, wygrywając dla nas mecz 2L1, a w tym roku jeszcze nikt nie pokonał zawodników o niskim PKB, co po drugiej flaszce wystarcza do dowodzenia, że Polska jest lepsza od Urugwaju i Włochów. Złe szyny, złe warunki pogodowe, rozpoczyna się delikatne zabezpieczanie w przypadku przegranej.
Jezusmaria, jeszcze Grecy z WKSem (nie, nie chodzi o Śląsk Wrocław), czyli albo standardowe dreptanie do ostatniego gwizdka, albo wymiana ciosów jak w “Rocky’m”, choć jak pokazał ostatni trening, Grecy wcale nie muszą się lać z przeciwnikami, gdyż równie chętnie skaczą sobie nawzajem do gardeł.
Zbliżają się (już jutro) pierwsze (i ostatnie na tych mistrzostwach) derby Allacha, których żaden szanujący się hipsterski kibic nie przepuści, bo do boju przystąpią Bośnia i Hercegowina oraz Iran.
Mam nadzieję na samobójcze szarże obu drużyn.



