Europejskie cwaniaczki, nie? Bo jak inaczej, niż legendarnym „prezentowaniem wyższej kultury gry” tłumaczyć ostatnie mundialowe wyniki? Grać piach jak na Copacabanie przez większość meczu, a jednak zejść z boiska z tarczą?
Od dawna mówi się (pewnie słusznie) o dojrzałym, europejskim futbolu i reszcie świata, grającej, nazwijmy to, radosną piłkę. Radosną, bo bez kuntatorstwa, bez oszczędzania się na boisku.
Videos by VICE
Taka (szlachetna i doceniana przez kibiców i dzienniakarzy) postawa spotyka się często z jednym : gongiem (lub dwoma) w końcówce. Europejskie drużyny nie prezentują mistrzowskiej formy, a wygrywają. I dlatego waleczne ekipy zdążyły się tylko pokazać z dobrej strony, ale z mistrzostwami pożegnali się już Chorwaci, Meksykanie, Nigeryjczycy i Algierczycy.
Tym ostatnim należy się osobny akapit, tak się postawić Niemcom, że co kilka minut mogłem się napawać słowami komentatora (co rzadkie w tych mistrzostwach) że „Niemiec nie trafił”, nieśmiało zerkając na fejsowy stream, czy ktoś już nie robi niewybrednych żartów z tego.
No bo jak jeszcze Chile mogło solidnie postraszyć Brazylię, bukmacherzy nie zostawiali bez szans na zwycięstwo Meksyku, ale Algieria? Kto by pomyślał, że takiego stracha napędzą Niemiaszkom „Lisy Pustyni”. Niemcy mocno faworyzowani, ładnie grający, skutecznie, ale wiadomo, kibicowanie Niemcom, to trochę jak onanizm, niby przyjemność, a jednak wstyd.
Za odpadnięcie nie przyznaje się punktów, ani za wrażenia estetyczne, ale póki co trzeba oddać pokonanym, że dostają w trąbę z klasą, specjalność wszystkich brazylijskich zakładów (przenośnia, nie bukmacherka) to odpadanie z klasą.
Szwajcaria dzisiaj. Strach myśleć.
More
From VICE
-

-

Photo: Catherine Falls Commercial / Getty Images -

Photo: Olga Rolenko / Getty Images -

Photo: Rawpixel / Getty Images