Źródło: Flickr/Lukas Plewnia
Jeden ze studentów Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie umieścił w sieci nagranie ze swoich zajęć, gdzie wykładowczyni – a prywatnie matka Andrzeja Dudy – proponuje słuchaczom złożenie podpisu pod nazwiskiem kandydata PiS na prezydenta RP. Jak podkreśla, udział w zabawie jest dobrowolny. Przyznaje, że oficjalnie takie praktyki nie powinny mieć miejsca na akademii.
Videos by VICE
Sprawa jest delikatna, bo niezobowiązującą matczyną prośbę Janiny Milewskiej-Dudy można uznać za niestosowną, szczególnie w kontekście relacji, jaka łączy wykładowcę ze studentami. Złożenie podpisu z pewnością robi dobre wrażenie i ułatwia zdobycie sympatii. Podopieczni mogli więc czuć się niezręcznie.
W odpowiedzi na wideo Andrzej Duda opublikował na swoim Twitterze wpis:
„Dziękuję. Nie pomyślałbym nawet, by Rodziców do czegokolwiek namawiać… Mama to Mama. A podpis to nie głos”.
Mama to mama, cokolwiek to znaczy. Chyba tyle, że na kobietę, nawet będącą pracownicą naukową, można spojrzeć z przymrużeniem oka i pozwolić na braki profesjonalizmu tłumaczone „kobiecą emocjonalnością”. W trakcie jednej z wizyt Duda dodał: „Mama to mama. Rodzice zawsze wspierają swoje dzieci, w każdej normalnej rodzinie, która się kocha”. Wiadomo, mama to mama, norma to norma, nic nie da się zrobić. To przynajmniej dowód na to, że w rodzinie wszystko jest tak, jak należy. A stabilna rodzina, to — z pewnością — stabilne społeczeństwo.
Warto dodać, że w nagraniu kobieta twierdzi, że podpisy zbiera na prośbę syna, co nie zgadza się z oficjalnym stanowiskiem jego biura. Autor filmu, antysystemowy korwinista, poinformował o zajściu partię KORWiN. Sprawa być może trafi do prokuratury. Pani Janina wyznaje, że już otrzymuje od studentów wyrazy wsparcia i solidarności.
Wygląda na to, że oryginalne nagranie zniknęło z sieci, więc będziemy się posiłkować „Faktem”: