W tym roku obrodziło masakrami z użyciem broni palnej, żeby wymienić tylko strzelaninę w galerii handlowej w Toronto, postrzelenie siedmiolatka podczas grilla w ogródku, rzeź na premierze nowego „Batmana” w Kolorado oraz atak rasisty-szaleńca na świątynię Sikhów. Niemal codziennie ktoś cierpiący na chorobę psychiczną i mający dostęp do broni bierze na celownik niewinnych ludzi. Dlatego też dowiedziawszy się, że fotograf Ben Philippi wydał ostatnio album zatytułowany God, Guns & Guts, który dokumentuje jego blisko czteroletni pobyt wśród wielbiących broń palną amerykańskich patriotów, postanowiliśmy zapytać go o jego wrażenia. Jak się okazuje, zapamiętał ich jako otwartych, gościnnych ludzi, którzy w wolnej chwili zamiast bawić się kolejką wolą postrzelać sobie z magnum, choć nie znajduje to zrozumienia u większości społeczeństwa.
VICE: Skąd tytuł „God, Guns & Guts”?
Videos by VICE
Ben Philippi: Od popularnego w Ameryce powiedzenia. Nie wymyśliłem go. Zasugerował mi je Mark Muller, którego zdjęcie zdobi okładkę mojego albumu. Po raz pierwszy zobaczyłem go w 2009 roku, gdy udzielał wywiadu CNN na temat promocji w jego salonie samochodowym w Missouri, która odbywała się pod hasłem „God, Guns, Guts and American Pickup Trucks”. Hasło to zapadło mi w pamięć, a gdy odwiedziwszy Marka dwa lata później rozmawiałem z nim o albumie, powiedział: „Powinieneś zatytułować go God, Guns & Guts; to kontrowersyjna nazwa, która wkurzy wielu Demokratów.”
Chodzi o gościa, który do każdego kupionego u niego samochodu dodawał darmo kałasznikowa, prawda?
Jak się później dowiedziałem, wpadł na ten pomysł po tym, jak Obama powiedział coś w stylu: „Ci biedni ludzie z Midwestu trzymają się kurczowo Biblii i broni palnej”. Usłyszawszy to Mark pomyślał sobie: „A chuj ci w dupę, będę dawał karabin każdemu, kto kupi samochód w moim salonie.” W rzeczywistości jednak nie dawał ludziom do ręki karabinu, tylko voucher na karabin; żeby go zrealizować, klient musiał poddać się weryfikacji. Promocja okazała się wielkim hitem wśród ludzi, którzy mieli podobne poglądy i byli krytycznie nastawieni do władz. Rok później Mark wymyślił kolejną promocję: „Snipers for Vipers”.
„Snipers for Vipers”?
Tak. W ramach tej promocji do każdego Dodge’a Vipera dodawał karabin snajperski kalibru 12,7 mm. Z takiego karabinu można zestrzelić samolot albo trafić kogoś z odległości ponad trzech kilometrów, jak się ma oko.
Domyślam się, że Mark to jeden z ulubionych bohaterów twojego albumu?
Zdecydowanie tak. Utrzymuję kontakt z wieloma z nich, jednak jego polubiłem najbardziej i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Tak się składa, że ostatnio nakręciłem zwiastun do telewizyjnego reality show, w którym Mark wystąpi wspólnie ze swym bratem Mancowem, DJ-em radiowym z Chicago. Program będzie poświęcony niecodziennym technikom sprzedażowym Marka.
W jaki sposób dotarłeś do bohaterów twojego albumu?
W czasach gdy mieszkałem w Los Angeles zacząłem ogłaszać na Craigslist, że poszukuję ludzi chętnych do zapozowania z bronią palną, zaznaczając przy tym, że musi to być ich własna broń. Odzew był potężny; do tego przez osoby, które się zgłosiły, poznawałem kolejnych chętnych. Niektórzy z nich jednak obawiali się, że będę chciał ich wykorzystać.
Skąd w ogóle pomysł na taki projekt?
Po ataku na World Trade Center zdałem sobie sprawę, że ziszcza się czarny sen wielu z nas i że amerykańska armia staje się kompleksem militarno-
przemysłowym. Uznałem, że to niedobrze. Wojna powinna być ostatecznością. Pod tym względem jestem libertarianinem o inklinacjach hippisowskich. Najbardziej jednak interesowało mnie dlaczego zwykli Amerykanie także zaczęli się zbroić.
W Stanach jest niemal tyle sztuk broni palnej co obywateli. Postanowiłem zatem sprawdzić czy zachodzi tu korelacja i czy za potężną armią stoi potężny naród. Dla wielu osób broń palna jest metaforą wolności, niezależności oraz zdolności do kontrolowania swojego otoczenia i do samoobrony. Wszyscy bohaterowie mojego albumu mają pozwolenie na broń i nie widzą w jej posiadaniu nic złego; nie ma wśród nich żadnych gangsterów ani nic w tym guście.
Posiadacze broni palnej stali się ostatnio ofiarami prawdziwej nagonki. A co ty o nich myślisz?
Są wśród nich bardzo różni ludzie. Wielu z nich po prostu interesuje się bronią, tak jak inni interesują się samochodami czy znaczkami pocztowymi. Są też myśliwi, którzy lubią sobie zapolować oraz paranoicy żyjący w strachu, że któregoś dnia władza zaaresztuje ich za przestępstwo, którego nie popełnili. Do tego dochodzą ludzie obawiający się krachu gospodarczego czy klęsk żywiołowych i trzymający w związku w tym w domu cały arsenał oraz zapasy ryżu. Taką postawę wzmocnił huragan Katrina; po jego przejściu niektórym ludziom udało się obronić ich domostwa właśnie dzięki takiemu podejściu.
Wielu zwolenników broni palnej zapytanych dlaczego warto ją posiadać wskazuje też na zamieszki w Los Angeles z 1992 roku.Czy stosunek do broni palnej jest czymś, co odróżnia ludzi popierających Demokratów od tych głosujących na Republikanów?
Z pewnością jest on różny u osób o sympatiach lewicowych i prawicowych.
Choć wśród osób popierających Demokratów jest wielu posiadaczy broni palnej,
zwolennicy Republikanów i Libertarianów są zdecydowanie lepiej uzbrojeni. Wielu spośród twoich modeli pozowało do zdjęć z cygarem, w kapeluszu kowbojskim i okularach przeciwsłonecznych.
Czy to była ich decyzja?
Wydaje mi się, że niektórzy posiadacze broni po prostu tak siebie widzą. Czują się prześladowani w związku z tym, że posiadają broń palną i chcą pozostać anonimowi. Niektórzy z nich bali się, że władze rozpoznają ich na zdjęciu, więc postanowili trochę się przebrać. Chcieli pozostać w cieniu na wypadek, gdyby stało się coś złego.
Czy część z nich kupuje broń w celach kolekcjonerskich, a nie tylko do samoobrony?
Dobrym przykładem tej postawy jest gliniarz o imieniu Ike – bardzo fajny, otwarty i gościnny facet. Gdy odwiedziłem go w jego domu, zaprowadził mnie do pokoju z odsuwaną ścianą, za którą znajdowała się ogromna kolekcja broni palnej i… strzelnica. Ike to przykład dumnego posiadacza broni palnej, dla którego jest to przede wszystkim hobby. Sfotografowałem go z pistoletem maszynowym Thompson z lat 30., który ma wartość kolekcjonerską, ponieważ należał do gangstera, który zginął trzymając go w rękach, o czym świadczyły ślady krwi na drewnianych częściach. To naprawdę piękny przedmiot i każdy na jego widok powiedziałby „o kurwa, ale super”.
Czy w odpowiedzi na twój anons zgłosiło się do ciebie wiele kobiet?
Broń kupowana przez kobiety to najszybciej rozwijający się segment tego rynku. Teraz jest na to totalny szał, tzn. można kupić na przykład różowy pistolet albo broń tak małą, że mieści się w portmonetce. Pamiętam pewną dziewczynę z Las Vegas. Nazywała się Sara Jane i kupiła broń, ponieważ niedawno miała włamanie i ukradziono jej całą bieliznę. Główny deptak Las Vegas to jeden wielki ściek pełen podejrzanych typów, więc miała prawo obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Sara nie ma przy tym skłonności do przemocy; wręcz przeciwnie, jest hippiską i co roku jeździ na festiwal Burning Man.
Jakie jest twoje zdanie na temat posiadania broni i nadzoru państwa nad tym zjawiskiem?
Wydaje mi się, że osoby legalnie posiadające broń niemal nigdy nie popełniają przestępstw z jej użyciem. Uważam też, że o ile nie jesteś przestępcą i normalnie wyrabiasz sobie pozwolenie na broń, masz prawo do jej posiadania i nie oznacza to od razu, że jesteś złym człowiekiem, który chce zabijać innych.
W Stanach kupujący broń przechodzą weryfikację, jednak ten gość z Kolorado był ewidentnie zwichrowany psychicznie, więc na którymś etapie weryfikacji ktoś skrewił. Osoby legalnie posiadające broń nie chcą nikomu robić krzywdy.Zdarza się nawet, że ratują innym życie. W latach 90. byłem w Bośni, gdzie jugosłowiańska armia dopuszczała się okrucieństw na miejscowej ludności.
Bośniacy potrzebowali broni, by obronić się przed i tak będącymi w przewadze napastnikami. Ostatecznie udało im się to i tym sposobem uratowali się przed potencjalną żezią, bo siły ONZ gówno robiły.
Jak twój album został przyjęty przez posiadaczy broni?
Wielu z nich zarzuca mi, że nie pokazuję w nim prawdy, ale taka ocena może być wynikiem paranoi lub zbytniego sceptycyzmu. Uważają, że ludzie i tak są do nich uprzedzeni i że mój album tylko nasili to zjawisko, a ja po prostu sądzę, że nie powinni się przejmować tym, co ludzie o nich myślą. Mój album to zbiór
fotografii artystycznych i jednocześnie afirmacja posiadania broni jako czegoś, czego z całą pewnością nie należy się wstydzić. Boże, błogosław Amerykę.
Tu obejrzysz zwiastun albumu przygotowany specjalnie dla VICE, a tu
znajdziesz link do poświęconej mu grupy na Facebooku.