Magiczna kulo, czy “Flame” Tinashe będzie przebojem, którego potrzebuje wokalistka?

Kariera Tinashe rozwija się jak do tej pory interesująco. Piosenkarka powinna już być księżniczką popu, podczas gdy ten tytuł należy obecnie do Ariany Grande. Tymczasem od czasu wydania kilka lat temu dwóch popularnych singli “2 On” i “All Hands On Deck” nie udaje jej się zbudować niczego konkretnego; być może powodem tego fiaska jest ciągłe (teraz minie już jakiś rok) przekładanie premiery nadchodzącego krążka.

Pomimo mikstejpu, który się trafił po drodze, remiksu z Britney Spears, który powinien być symbolicznym przejęciem pałeczki (nie był) i faktu, że Tinashe jest obecnie najlepszą tancerką w grze, jej umiejętności wciąż są niedocenione. Wokalistce potrzeba wielkiego radiowego przeboju – takiego na miarę “Sorry”, “Work from Home”, “Closer” czy *no dobra, napiszę to* “All About That Bass”. Czy “Flame” sprosta temu wyzwaniu?

Videos by VICE

To obiektywnie rzecz biorąc dobry popowy numer w średnim tempie; kaliber, do którego przyzwyczaiła nas Tinashe. Ten ładnie zbudowany utwór z zachwycającym refrenem prawdopodobnie z łatwością trafi na rotację rozmaitych stacji radiowych. Problem leży zatem gdzie indziej – w zasadzie nie można powiedzieć kto to śpiewa. 

Po pierwszym odsłuchu nasuwa się myśl, że to utwór Fifth Harmony (Tinashe napisała “That’s My Girl” dla grupy), a jeśli naprawdę wokalistka obiera nowy kierunek, to znaczy, że w pewnym sensie zaczyna od początku. Mam nadzieję, że tym razem to zaskoczy i zadziała, bowiem Tinashe zasługuje na pierwszoligowy sukces. Będzie fajnie, jeśli “Flame” przyczyni się do tej drogi na sam szczyt, ale wcale nie jestem o tym do końca przekonana.