Abecadło marketingowe

Asap – skrót nadużywany przez klientów i młodych accountów. Ci starsi wiedzą, że jest on czerwoną płachtą na kreację i użycie go odniesie skutek wręcz odwrotny od zmierzonego. Oznacza ni mniej, ni więcej: “Coś zjebaliśmy i teraz wy macie bardzo mało czasu”.

Baner – mała internetowa forma reklamowa, na której klient chce zamieścić wszystko, co tylko przyjdzie mu do głowy: od opisu produktu po epicki życiorys prezesa. W wersji offline to duża płachta, wypełniona gradientem z wielkim napisem: “Agencja reklamowa – druki wielkoformatowe”. Można je spotkać w Raszynie obok tych, reklamujących hurtownie tekstyliów.

Videos by VICE

Cycki – element key visualu, który sprzedaje wszystko.

Deadline – moment, w którym powinieneś kończyć jakiś etap projektu, ale albo dopiero się o nim dowiadujesz, albo sobie o nim przypominasz. W tej wyjątkowej chwili cała kreacja lata pod sufitem, a client service dzwoni do klienta i opowiada mu o awarii satelity, przez którą nie działa  internet, co “lekko” opóźni przesłanie projektu.

Event – klasyczna najebka, tyle że w tle wiszą banery reklamowe, kręcą się hosstesy, więc nie trzeba oglądać koleżanek z pracy, na scenie występuje Natalia Kukulska i Konio. To ostatnie rekompensuje darmowy alkohol, czyli eventowy RTB (reason to believe).

Forward – metoda pracy działu client service, polegająca na dopisywaniu jednego zdania do durnego maila od klienta i wysyłaniu go do działu kreacji. Metoda ta została przejęta przez seniorów kreatywnych, którzy otrzymane w ten sposób maile przesyłają niezwłocznie do juniorów. 

Grafik –  wisi na ścianie lub na tablicy korkowej.

Headline – hasło lub slogan reklamowy: duży, napisany kapitalikami, wyboldowany, często rymowany, opisujący to, co i tak widać na obrazku. Najlepsi copywriterzy potrafią napisać takie headline’y, które zrozumieją ludzie niepiśmienni.

Identyfikacja wizualna – zbiór kolorów, fontów i kształtów w postaci księgi znaku, służący temu, żebyś nie pomylił się przy wyborze piwa w sklepie, kiedy widzisz już trochę słabiej.

Jingle – wym. ‘dżyngiel’, melodyjka w spocie tv, reklamie radiowej lub banerze internetowym. Głównym zadaniem dżingla jest wbić ci się w głowę i zostać tam cały dzień. W wersji internetowej ma na celu efektowne pierdolnięcie, skutkujące poinformowaniem wszystkich w openspejsie o tym, że nie pracujesz, tylko przeglądasz internet. 

Kreacja – grupa nieżyciowych ludzi używana do produkowania reklam. Są wiecznie skacowani i niedomyci, więc trzyma się ich zamkniętych na agencyjnym strychu i donosi im pizze. Najchętniej wszyscy zapomnieliby o ich istnieniu.

Logo – największy element każdej reklamy wizualnej, umieszczony na środku. Przy dobrej widoczności logo widać z kosmosu lepiej niż wielki mur (patrz Google Earth).

Łotermark – transparentny stempelek na zdjęciu zajumanym przez klienta z internetu, który masz “wystemplować” (o, to śmieszne: wystemplować stempelek). Po usunięciu łotermarka musisz jeszcze tylko zwiększyć rozdzielczość zdjęcia z 72 dpi do 300 dpi i już możesz wysyłać do druku.

Marketing partyzancki – większość brand managerów uważa, że to coś związanego z podkładaniem bomb, i się go boi. Jest to oczywiście błędne myślenie – marketing partyzancki polega głównie na uprowadzeniach i podpaleniach.

Newsletter – mail zawierający elementy graficzne, projektowane z wielką starannością przez dział kreacji. Jest wysłany w celu automatycznego skasowania go lub przekierowania do folderu ze spamem. 

Ńeee… – asertywna reakcja pijanego pracownika działu kreacji.

Openspace – nowoczesna wersja pomieszczenia hodowlanego.

Pijar – metoda promocji, polegająca na wydzwanianiu do najleniwszych dziennikarzy w mieście i wchodzeniu im w tyłek, w celu sprzedania swojego tekstu, pod którym oni się podpiszą na łamach czasopisma lub portalu branżowego. 

Rebranding – proces dodawania jednej kreseczki do logotypu. W tym celu angażuje się sztab specjalistów od kreseczek. Trwa od 6 miesięcy do nieskończoności i kończy się (lub nie) przenoszeniem “nowego” logo na wszystko, na co tylko się da. Skutkuje repozycjonowaniem produktu o kilka centymetrów w bok na półce sklepowej.

Social media – dwa magiczne słowa, które cała branża niesie na sztandarach od lat i dzięki którym wciska klientom bzdury o rewolucji w marketingu. W rzeczywistości oznacza założenie konta na Facebooku, wpisywanie statusów: “Dzień dobry, czy piliście dziś naszą herbatę?” i pobieranie za to dużych pieniążków. W agencji sposób na udawanie pracy i komunikację, służącą umówieniu się na papierosa w trakcie pracy lub na piwo tuż po niej. 

Środa – dzień, w którym branża zaczyna weekend. 

Target – precyzyjnie określona grupa docelowa kampanii reklamowej, równa populacji kuli ziemskiej.

USP – (unique selling proposition) cecha produktu, którą ma każdy inny produkt konkurencji, ale nasz ma ją trochę lepiej i więcej i dlatego się sprzeda. Przykładowo: “Nasze konto ma oprocentowanie równe 7%, ale jest to inne 7% niż na wszystkich innych kontach, bo ustalamy je nowoczesnym algorytmem Sigmunda von Klozzka, czyli w oparciu o okresy dzienne, przy użyciu metody naliczania przyjmującej, że rok wynosi tyle, ile wynosi, dzięki czemu będziesz bogatszy niż sąsiad jakieś trzysta dwadzieścia razy”.

Viral –  według brand managerów, każda reklama zamieszczona na Youtube lub zdjęcie z kartonem. Według agencji, szczegółowo zaplanowana kampania, która rozejdzie się po internecie, szybko osiągnie oczekiwaną ilość odsłon i cały czas zostanie pod kontrolą. W rzeczywistości zdjęcie obsikanego dyrektora kreatywnego z ostatniej imprezy, wklejone na Facebooka. 

Wow – efekt, którego klient wymaga po każdym materiale reklamowym, od broszury po woblerek. Idealna reakcja konsumenta w momencie zetknięcia się z komunikatem reklamowym: lekkie odchylenie ciała do tyłu, rozłożenie rąk, rozszerzenie źrenic i wypowiedzenie “wooooow!” z otwartymi, a jednak uśmiechniętymi ustami.

Yupiii! – reakcja szefa agencji na informację o tym, że jego łapówka wygrała przetarg. 

Zaraz – słowo, którego pracownicy działu kreatywnego używają w odpowiedzi na jakikolwiek komunikat accountów. Seniorzy, od nadużywania tego wyrazu, cierpią na deformację aparatu mowy. W celu uniknięcia mutacji, niektórzy z nich tatuują sobie “zaraz” na powiekach.

Żenada! – treść klasycznego komentarza, pojawiającego się na portalach społecznościowych lub pod publikacjami tego typu.

Patryk Bryliński 

Więcej junior brand managera? 

Z pamiętnika napiętego grafika vol.03

Bestiariusz branżowy vol.03 – klienci

Z pamiętnika napiętego grafika vol.02

blog junior brand managera