Dobra reklama jest na wagę złota. W zalewie tombaku, wprost wypełzającego z każdego zakamarka przestrzeni publicznej, znaleźć perełkę cieszącą oko, to jak odkryć nowy gatunek we własnej lodówce. Trzeba się postarać i uzbroić się w cierpliwość. Gdybym dostawał dolca za każdym razem kiedy polska reklama udowadnia, że pod powierzchnia kloaki, w której jeszcze przed chwilą się znajdowała, istnieje kolejne dupsko gotowe wypełnić kałem następne uniwersum, dawno stawiałbym już przyjaciołom ognistą wodę na gorącej Ibizie.
Posłuchaj nowego dna w polskiej reklamie.
Wśród mizoginicznych zrobimy ci dobrze… i tanio! (drukarnia wrocławska), devil otworzy każdą ci puszkę (napój energetyczny), czy wulgarnie głupich: nie daj się gruchać, kupuj u swoich (sklep meblowy), trafiają się i takie, które uderzają w najmłodszych. O ile fetyszyzację zagrożeń, na jakie codziennie wystawiają się „nasze pociechy” (bo wszystkie dzieci nasze są) można postrzegać jako przejaw nadopiekuńczej nadpobudliwości rozmaitych „matek polek” i „ojców narodu”, tak obok reklamy gdańskiego Fashion House trudno przejść obojętnie. Zwłaszcza, że tym razem gwałceni jesteśmy przez uszy. Ale to nie panika moralna wywołuje potrzebę słusznego bądź co bądź sprzeciwu, a ordynarny klasizm.
Videos by VICE
Co to za wchodzenie na salę bez dobrych, markowych ubrań do ćwiczeń? I po zajęciach też nie możecie wyglądać jak łajzy!
Ramówka radia Gdańsk i Plus jest od środy cyklicznie przerywana drażniącym bębenki dźwiękiem gwizdka, po którym z kolei z głośnika wybrzmiewa karcący, kobiecy głos: A co to za wchodzenie na salę bez dobrych, markowych ubrań do ćwiczeń? I po zajęciach też nie możecie wyglądać jak łajzy. Włączam stoper, a ty, i ty, i ty Nowak szorujecie na zakupy. Wygląda na to, że w trójmiejskich szkołach nie ma miejsca dla kultury „no logo”. Tak ci, którym przyszło być potomkiem jakiejś hipsterskiej parki, jak i zwykli ubożsi mają zasuwać na wyprzedaż. Jak to jest, że ktoś „przyklepuje” takie niefortunne komunikaty?
Katarzyna Czapran z Fashion House Outlet Centre w Gdańsku tłumaczy, że z odbiornika nawija trenerka fitnessu, a reklama kierowana jest do grupy 25-55, nie sposób jednak ukryć, iż jest to spot wyjątkowo nieudany. Dyskryminacja ze względu na sytuacje materialną to problem polskiej szkole nieobcy. Kiedy wystarczyły buty z podświetlaną na czerwono piętą i korkotrampki nonszalancko noszone w plastikowej reklamówce, nierówności nie były jeszcze tak ewidentne. Dziś konieczna lista atrybutów statusowych znacznie się wydłużyła, a wraz z nią wzrosła dyskryminacja ze względu na zasobność portfela rodziców. Obecnie to, wg raportu Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej, drugi (obok nieheteronormatywności) powód wykluczania. Sprawie spotu przygląda się już Rada Etyki Reklamy.