Paliłem gandzię z piosenkarzami, aktorami, pisarzami, reżyserami, dziennikarzami, ale to nic. Jarałem też z posłami, pewnym sekretarzem stanu, paliłem nawet z wiceministrem zdrowia. Naprawdę. Większość z nich, niestety się do tego nie przyzna. Udają, że nie palą, że nigdy nie mieli kontaktu z marihuaną, a jeśli już, to się tchórze, marnotrawcy nie zaciągali. W Polsce cały czas pokutuje obraz narkomana w oszczanych spodniach z workiem kleju pod śmietnikiem, a poza tym wiadomo z seriali, marihuana nie różni się niczym od heroiny, więc wszyscy udają, że nie jarają. Czas skończyć z tą dziecinadą. Pracuję, studiuję, coś tam tworzę, zatrudniam ludzi, płacę podatki i owszem, czasami PALĘ marihuanę. Ze strachu nie posiadam, ale palę. Jak mogę, znam źródło, to palę i zaciągam się, bo bardzo to lubię. Nienawidzę poalkoholowego kaca, nie poznaję siebie po pijaku. Owszem smakują mi wina, nalewki też chętnie spróbuję, ale jeśli mam zmieniać stan świadomości, to wiem, że alkohol to mój wróg. Jestem przekonany, że większość naszego pokolenia myśli tak samo. Wiem, że uważa tak bardzo wielu znanych i wpływowych Polaków. Dlaczego nie wyjdziemy wszyscy z szafy. Ja dziś wychodzę i namawiam do tego innych. Nie bądźcie jak politycy bez żon, żyjący z kotami, którzy udają heteroseksualistów. Skończmy z hipokryzją. Przyznajmy się, nie po to, by się chwalić, czy narażać systemowi, ale po to, by ZMIENIĆ CHORE I SZKODLIWE PRAWO.
Przecież Ty też palisz Panie Redaktorze Naczelny? Panie Pośle? Panie Doktorze? Panie Prokuratorze? Gdzie chowasz swoje zielsko? Nie drży Ci ręka, kiedy kręcisz lolka w parku? Nie martwisz się o jakość gandzi kupowanej od kryminalistów? Wolisz, by w świat konopi Twoje dzieci wprowadzali bandyci? Czy może wolałbyś osobiście skręcić eko-blanta i powiedzieć co dobre, a co złe. “Pal sativie kochana, kiedy tańczyć chcesz”. A Może masz luz z tym, że Twój syn jara po krzakach skuna niewiadomego pochodzenia, na przykład z domieszką metaamfetaminy? Sam byłem świadkiem mądrych inicjacji, gdzie moi znajomi kręcili SWEMU DZIECKU PIERWSZEGO GIBONA, szukając wcześniej przez dwa tygodnie materiału, który jako-tako nadaje się do inicjacji. I co? Lepsze takie towarzystwo, czy może asysta starszego kolegi, który chce zaimponować, a potem nie-wiadomo-co wziąć w zamian, po jakimś gównie maczanym w eterze? Halo, pobudka! Jest XXI wiek, koniec z tą idiotyczną antynarkotykową propagandą. Uczcie nas, informujcie o złych skutkach, ale na poważnie. Koniec dziecinady, polegającej na mówieniu nam, że joint jest drogą do heroiny.
Videos by VICE
Czy nikogo w tym kraju nie obchodzi, że miliony ludzi regularnie palą nie wiadomo skąd wziętą marihuanę i przy tej okazji wchłaniają w siebie setki innych substancji? Mafia dorzuca je do Panny Marii, byśmy się uzależniali. Komu na rękę jest czarny rynek? TCHÓRZE Z RZĄDU! KOGO SIĘ BOICIE? Katolickiego elektoratu, któremu wystarczyłoby trochę edukacji (“zalegalizować marihuanę”) czy łysych gangsterów, którzy czerpią z nielegalnego obrotu miliardy? Oddam Wam z przyjemnością połowę ceny w postaci akcyzy, jeśli zapewnicie mi najzdrowszą z możliwych wersji cannabis. Mogę zgodnie z modelem hiszpańskim przystąpić do klubu, portugalskim – iść do lekarza, amerykańskim – bawić się w ciuciubabkę z receptami, ale na miłość boską, niszczymy sobie zdrowie, produkujemy problemy, wydajemy pieniądze gdzie nie trzeba, a największymi beneficjantami całej tej zabawy są prawdziwi przestępcy. Może za dużo wódy w sejmie pijecie i mózgi Wam przeżarło państwo politycy? Palcie lepiej lole.
Gwarantuje Wam, że ZABILIŚCIE WIĘCEJ OSÓB NIŻ MARIHUANA penalizując jej posiadanie. Ciekawe czy ktoś policzył samobójców, którzy powiesili się w więzieniach, nie dając sobie rady na “wakacjach z recydywistami”? Ile osób zabiło się na wszelki wypadek, zanim ich matki załamały się z powodu aresztowań? Do tego jeszcze proponuję dodać porachunki mafijne i powikłania po spaleniu jakiegoś gówna przebranego za skuna. Spierdalajcie z taką polityką antynarkotykową. Ogólcie się na łyso, kupcie sobie czarne beemy, jedźcie chlać wódę i ćpać koks z kolegami gangsterami, dla których, świadomie bądź nie, pracujecie.
My też musimy od czasu do czasu odpiąć wrotki, bo to nie jest prosty świat. Chciałbym nie jarać, nie pić i być czysty jak łza, ale mam potrzebę wyluzowania się i nie zawsze starcza mi samowoli na medytację. Chcę to robić legalnie. Chcę mieć dostęp do czystego zioła, najlepiej w kilku odmianach. Dlaczego nie ma państwowej organizacji, która prowadzi kampanie społeczne o tym JAK ZAŻYWAĆ. Jak długo jeszcze będziemy udawali, że robią to tylko degeneraci? Cały hajs, który wydajecie na nieskuteczną, drogą i bezsensowną ochronę interesów mafii, generując strach i nieświadomość milionów konsumentów, zacznijcie wydawać na edukację.
Pilnujcie żeby dzieci tego nie brały, ale odpierdolcie się od dorosłych ludzi dokonujących świadomego wyboru. Nie chcę waszej wódy. Wasz narkotyk mnie żenuje. Spora liczba ludzi w moim wieku, to ofiary Waszego POKOLENIA GORZAŁY, zachlanych ojców, skacowanych pracowników, ludzi przepełnionych poczuciem winy i wstydem, którzy emocje są w stanie przeżywać wyłącznie pod wpływem. Owszem, marihuana też zagłusza, ale nie powoduje takich katastrofalnych skutków dla milionów rodzin w Polsce. Patologia mariuhuanowa, mogłaby polegać na tym, że ojciec za głośno się śmieje, a matka na gastrofazie koło północy wyjada dziecku bebiko, przygotowane na rano. Tylko, że ona nie dostanie koło trzeciej SIEKIERĄ W GŁOWĘ, a rano nie będzie miała kaca mordercy po gorzale, tylko grzecznie wstanie i pójdzie do spożywczaka po świeże bułki. Ej, nie to ojciec po nie pójdzie, bo obudzi się z odrobinę zalepionym okiem, ale bez urwanego filmu i z ochotą do życia. Bez krwi na rękach i śmierdzącego oddechu. Owszem, są lekarze, którzy piją elegancko. Tylko potem dowiadujemy się, że niektórzy chleją na odwagę w pracy. Politycy mają bar w sejmie, głosują po pijaku, bez empatii i w strachu; nie pamiętają już co poprzedniej nocy nawywijali na parlamentarnym basenie. Może lepiej niech palą gibony, by uniknąć wódczanej chuci, zamawiania prostytutek i poniżania restauracyjnej obsługi.
Dlaczego nie ma sklepów, sprawdzanych, licencjonowanych i opodatkowanych, w których można zarejestrować się i płacąc akcyzę kupić produkt o określonych na opakowaniu, przewidywalnych skutkach. Czemu mamy cały czas brać udział w losowaniu. Kiedy już trafi się na coś odpowiedniego, nie można kupić więcej, bo w przypadku wpady to murowane oskarżenie o dilerkę. Wymyśliliście sobie, że będziecie wsadzać ludzi do więzień za posiadanie materiału na kilka lolków? Pierdolcie się z tym państwem policyjnym! Gdyby to było prostsze już dawno wszyscy mieszkalibyśmy w Barcelonie, Amsterdamie, Pradze, Los Angeles, ale tak się składa, że tu się uczymy, pracujemy, stąd jesteśmy, więc odpierdolcie się od nas i naszej używki. Czemu wolicie używać policji, sądów, prokuratury, systemu więziennictwa, wydawać olbrzymie, NASZE, pieniądze, rujnować życiorysy, by napełniać kasę bandytom? Wszystkie badania, WHO, ONZ i kogo tam jeszcze chcecie pokazują, że marihuana jest mniej szkodliwa społecznie niż alkohol, że legalna marihuana jest mniej szkodliwa niż nielegalna, zanieczyszczona innymi substancjami.
Prawo do korzystania z takiej pomocy dla osób chorujących na raka lub stwardnienie rozsiane, w cywilizowanych krajach uznano za niepodważalne. W Polsce częstuje się chorych morfiną, a dużo lżejszą dla organizmu marihuanę traktuje się jako zagrożenie. Czyż to nie absurd? Marihuana wspomaga także działanie morfiny, potęguje jej działanie bez zwiększania dawki, ale tylko kiedy, kiedy jest z pewnego źródła. Jeśli chcecie ulżyć wujkowi, który męczy się w stanie terminalnym, a większe dawki morfiny zagrażają jego życiu, nie próbujcie robić tego sami. Jeśli susz będzie nasączony metaamfetaminą, może to doprowadzić do katastrofalnych skutków.
Jeśli jest w pół do drugiej, a Ty właśnie wstałeś z łóżka, dookoła leżą porozrzucane kartony pizzy i puste puszki piwa, w rogu pokoju gra ciągle play station, a ty nie myłeś się od paru dni, to idź się leczyć. Jednak jeśli w piątkowe wieczory grasz na gitarze, piszesz wiersze, całujesz się z dziewczyną, albo PO PROSTU JESTEŚ, to Maria może wystąpić w roli mądrej nauczycielki. Jeśli będziesz trzeźwym (nieprzepalonym) uczniem dostaniesz ciekawą lekcję, a czasem uchyli rąbka jakiejś tajemnicy, podrzuci niespodziewanie interesującą myśl lub słowo. Maria jest niewątpliwie przyjaciółką artystów. Dodaje odwagi, nie takiej, by przywalić nieznajomemu. Maria pozwala wyjść poza konwenans, by sprawdzić co jest za nieznanym rogiem. Lubię jak ktoś mnie częstuje przed filharmonią, no nic na to nie poradzę, że zmysłowość rośnie tak pięknie. W ogóle lubię obcować ze sztuką tańcząc z Panną Marią. Nie za często, bo to – ostrzegam, żeby nie było – dezorganizuje, odmóżdża i przejmuje kontrolę nad planem dnia, ale gdy palę od czasu do czasu, nie widzę dewastujących skutków. Zdecydowanie efektywniej funkcjonuję kiedy nie piję, a jaram. Nie mam przestrzeni na kace. Dziękuję. Wole wziąć od kolegi macha. Czasem powiem jakiś zawstydzający monolog na haju, ale wolę tak się kompromitować, niż przystawiać się majacząc po pijaku do nieznajomej dziewczyny.
Nie podoba mi się, że w Polsce podryw odbywa się w oparach wódki, ale inaczej nie potrafimy, tak nas nauczono, z dziada pradziada. Od przymusu propinacyjnego, po zalaną wódą komunę. Emocje mamy wyłączone na trzeźwo (czyli chwilę po kacu, kiedy jeszcze sobie nie nalaliśmy). My Polacy. Więc sorry, POKOLENIE PÓŁ LITRA, ale się nie dogadamy. Ja nie chcę Waszej używki, chcę moją, ona jest dobra na te czasu. Chcę się chillować, odłączyć od bodźców, pomóc sobie w koncentracji, marzeniach, fantazjach i intelektualnych podróżach. Choć zgadzam się, że można i bez, i zdarza mi się to – daję słowo. Ale znam drogę na skróty, którą przy pomocy jednego skręta mogę iść razem ze znajomymi, w tym samym momencie. Marihuana integruje inaczej niż wódka. Nie powoduje nadmiernych wynurzeń, wyznań, zdradzania sekretów, bójek i damsko-męskich molestowań. Zaprasza do wspólnych rozkmin, podróży do krainy abstraktu i lepszego poznania drugiego człowieka. Oczywiście kiedy używa się jej rozważnie. Przesada jest wrogiem tych dobroczynnych skutków.
Jest młody chłopak, ma firmę, zatrudnia kilka osób, płaci kilkadziesiąt tysięcy złotych podatków rocznie, ma dziecko. Nie pije. Pali sobie od czasu do czasu, jest dorosły i świadomy, więc lubi wiedzieć co pali. Zaprasza do domu znajomych, nikt nawet nie przynosi alkoholu, ktoś ma zioło, on ma zioło. Muzyka gra trochę za głośno. Do drzwi stuka ktoś, pewnie sąsiad, żeby zrobić ciszej, bo rzeczywiście już jedenasta. Ale to niestety policja, która mówi, żeby ściszyć, po czym wpycha gospodarza do środka i informuje, że wszyscy są aresztowani, bo czuć narkotyki. Nie mają nakazu, ale jest uzasadnione podejrzenie PRZESTĘPSTWA. No i co teraz? Ile ma? Czy z taką ilością umorzą? A znajomi ile mają? Kto ma dać się aresztować? Wszyscy czy ktoś się jednak zdobędzie na odwagę i położy. Chłopak wpada na pomysł, by dać im trzy gramy i się przyznać. W Poznaniu do 4 umarzają. W Warszawie, Krakowie, Gdańsku też. Ale w Lublinie już nie. Bo nie. Bo nie ma reguły. Jak trzeba się popisać przed przełożonymi to się wnosi sprawę i nic to nikogo nie obchodzi czy ktoś studiuje za granicą, czy wyleci z pracy, czy jego matka się załamie. Decydują, bo ktoś im dał taką władzę.
Zabierają na komisariat, przesłuchują, jak przestępcę. Trzymają w kolejce przez 6 godzin w towarzystwie kryminalistów, którzy właśnie obrobili sklep i są naćpani amfą. Chłopak zastanawia się czy będą go bić i gwałcić, czy może tylko oplują. Jest traktowany jak bandyta, rozbierany, przeszukiwany, poniżany. W końcu zatrzaskują się za nim metalowe drzwi w smutnej celi w kolorze zła. Truchleje. Czy policjanci będą chcieli wiedzieć od kogo? Każą sypać. Narażać się, bać się następne dwa lata, albo czekać na stanięcie przed sądem. Czasem łaskawie umarzają. I co z tego? Doświadczenie z aresztu i złe sny zostaje na zawsze. To niezasłużona kara – okropny strach, upokorzenie, którego ni jak nie można zrozumieć. A bywa gorzej. Pracownicy księgarni chcieli sobie grzecznie pooglądać Gwiezdne Wojny po batach, więc zapalili na balkonie. Sąsiad to poczuł, a że ich nie lubi, to zadzwonił na policję. Spanikowali. Ludzie robią głupie rzeczy w takim stresie, sypią przyjaciół, próbują ukryć posiadane 12 gramów i trafiają za kratki na dwa lata. A tam marnieją, tracą rodziny, są gnębieni, albo dołączają do band, stają się kryminalistami. Niestety takich historii jest rokrocznie tysiące. Tragedii ludzkich spowodowanych naszym tchórzostwem, niewiedzą i akceptacją chorego prawa. Trzeba wyjść na ulice i żądać od tych darmozjadów, żeby zmienili ten absurd. Żeby zalegalizowali substancje, za którą ścigają, kiedy na ulicach dzieją się poważne tragedie. Ofiary przemocy domowej latami mieszkają ze swoimi katami, bo nie ma na nich bata, zastraszone kobiety są ofiarami społecznej znieczulicy i akceptacji, kiedy policjanci zajmują się wielogodzinnym przesłuchiwaniem chłopaków wracających z jazzowego koncertu. O co tutaj chodzi?
To jest rejestr, który przepełnia mnie największą trwogą i obawą o moją wolność, o moje prawa i prawa moich przyjaciół do bycia bezpiecznym. Więzienie, oprócz wojny i chorób, jest jednym z największych zagrożeń dla mojego bycia na świecie. Nie chce się martwić, że z powodu tego, że ktoś z moich bliskich woli gandzie od żołądkowej, może trafić do pierdla i gnić tam. Dlaczego spokojnie patrzymy na taki stan rzeczy. Dlaczego nawet Wy, którzy i nie posiadacie i nie palicie akceptujecie prawo, które wysyła ludzi wybierających inne rozrywki na tortury polskiego systemu penitencjarnego, który działa odwrotnie niż powinien. Jeśli jesteście przeciwko, to edukujcie, ale konsekwencje karne nie doprowadzą do zmniejszenia liczby palaczy. Zwiększają waszą władzę w absurdalnym obszarze, nabijając kasę mafii. To jest prawdziwe barbarzyństwo, ciemnogród i upadek humanizmu. Uświadomcie sobie raz na zawsze, wolimy gandzię od Waszej wódy. Będziemy żyli dłużej i szczęśliwiej, tylko nie przeszkadzajcie.
Znany aktor mówi mi bądź dyskretny i uważaj – systemu nie zmienisz. Oni potrzebują tej WŁADZY. Sam kilka dni później proponuje mi jointa w parku, a ja drżę, żeby nie pojawili się tajniacy. Dlaczego? Przecież nie robię nic złego? Mam drżeć, dla drżenia. Tego chcecie, żebym wiedział kto tu rządzi? Już w prawdzie nie bijecie za długie włosy, ale zamykacie do pierdla za gibony. Wow, ale demokracja, wolny kraj, super! Wy rządzicie, wy alkoholicy, którzy też od czasu do czasu popalacie, ale jak nikt nie patrzy. Bo to trochę wstyd. TO jest dla hipisów, dzieciaków, nierobów. A FBI właśnie ogłosiło, że nie może zatrudnić hakerów, bo wszyscy najlepsi na świecie nie przechodzą drag tekstów, z powodu Pani Gandy. Muzycy jazzowi łapani na lotniskach, bo zapomnieli wyjąć resztki haszu z brudnej koszuli po koncercie w Etiopii. Nauczyciele pozbawiani pracy, bo ktoś ich złapał przed BWA w Bydgoszczy jak kręcili topy. Naprawdę? Oczywiście z jednej strony boje się, że mówię do przekonanych, że te słowa nie dotrą do tych co trzeba, że nikt ze znanych ludzi nie odpowie na mój apel i nie powie: TAK, PALĘ! Nie musicie przyznawać się do posiadania, nawet nie musicie mówić, że palicie, ale miejcie odwagę powiedzieć, ze to prawo to absurd. To zło, które trzeba zmienić. Chciałbym, żeby ten list trafił do premiera, żeby premier wytłumaczył mi, dlaczego pozwala, by jego aparat opresji, w ten sposób traktował nasze wołanie o fragment wolności, które każde pokolenie próbuje sobie wydrzeć; a w moim przekonaniu do tej pory żadna generacja nie używała tak subtelnej substancji. Panie premierze czekam na odpowiedź. Czekam na dzień, kiedy polski prezydent, równie chętnie co kufel piwa, będzie podnosił blanta z najlepszą polską gandzią, mówiąc do zagranicznych turystów, po angielsku, że owszem palenie szkodzi zdrowiu, ale NIE MA TO JAK MAZOWIECKI WHITE EAGLE.
Bartek Żurowski
śledźcie mnie, ale nie zamykajcie tu https://www.facebook.com/bartek.zurowski
P.S. Jeśli naprawę zgadzacie się z tym co tu piszę i zechcecie SHARE’ować ten artykuł PRZYZNAJCIE SIĘ przy okazji do palenia trawy. Jeśli nie palicie, skorzystajcie z okazji i wypowiedzcie Wasze zdania na temat wsadzania ludzi do pierdla za posiadanie. Szczególnie jeśli jesteście osobami publicznymi, albo jesteście premierem Polski.
P.S.2 Idźcie jutro na MARSZ WOLNYCH KONOPI JUTRO O 16 przed Pałacem Kultury w Warszawie będzie dobra, darmowa zabawa w słusznej sprawie. Zabierzcie głos, nie bądźcie obojętni wobec państwa policyjnego i aparatu przymusu, który grozi nieustannie naszemu pokoleniu.
P.S.3 PALCIE MĄDRZE, nie pozwalajcie Marysieńce zawładnąć Waszym życiem, niech będzie ona słodkim dodatkiem, a nie jedyną treścią. Bawcie się dobrze, bo ŻYCIE JEST EKSTRA, szczegónie kiedy nie mieszkamy w więzieniu.