Nieważne czy w domu, czy na ulicy, każdego dnia jesteśmy bombardowani pięknem. A właściwie to specjalnym rodzajem piękna, który dokładnie zaprojektowano, by skupiało naszą uwagę i grało na emocjach. Dzięki temu szerokie uśmiechy ze śnieżnobiałym uzębieniem i zalotne spojrzenia zerkają na nas z ekranów naszych komputerów, stron kolorowych magazynów oraz plakatów i billboardów, pokrywających mury budynków.
Nie zapomnę słów, które usłyszałem kiedyś od grafika komputerowego, czarodzieja programów graficznych, starego wygi w branży reklamy: „To co należy wiedzieć o tych pięknych obrazkach z reklam, to że znajdujący się na tam ludzie nie istnieją. To twory programów graficznych, zlepki wielu różnych ilustracji i zdjęć. Wygładzamy im skórę i wydłużamy włosy, poszerzamy uśmiech i zmieniamy kolor oczu. Tak, tworzymy fikcję i wkurwia mnie to strasznie, tylko nie wiem co bardziej – to, że tak właśnie działa reklama, czy to, że potem moja nastoletnia córka głodzi się na diecie, by wyglądać jak coś, co stworzyłem w Photoshopie”.
Videos by VICE
Podobną iluzję piękna dostrzegł też Nickolay Lamm, skupiając swoją uwagę na lalkach dla dzieci. Zwrócił uwagę na proporcję ciała najsławniejszej z nich – Barbie, które miały się nijak do rzeczywistości. Postanowił więc stworzyć swój własny projekt realistycznej „Barbie”, z kształtami jakie miałaby prawdziwa dziewczyna.
Projekt “Normalna Barbie”. Nickolay Lamm. Źródło: www.lammily.com
Jego pomysł spotkał się nie tylko z ogromnym zainteresowaniem serwisów informacyjnych, ale i aprobatą opinii publicznej. To był początek nowego projektu, Lammily. „Po mojej Normalnej Barbie wiele osób pytało, co dalej? Czy mogliby mieć taką lalkę? Lammily to moja odpowiedź na ich oczekiwania” – zdradził mi podczas rozmowy Nickolay. Lammily, lalka z prawdziwymi ludzkimi proporcjami wreszcie miała trafić do sprzedaży, potrzebne były jeszcze tylko fundusze na jej stworzenie. Z pomocą przyszedł więc sam internet.
Poprzez kampanie „Average is beautiful” na crowdfundingu rozpoczęła się zbiórka pieniędzy. Nickolay oszacował, że do produkcji pierwszej serii będzie potrzebował 95 tys. dolarów, otrzymał ponad pół miliona dolarów. Dzięki temu wreszcie mógł zacząć produkcje Lammily – nie księżniczki w błyszczącej sukni, a zwykłej dziewczyny, ubranej w zwykłe ciuchy. Już teraz można zamówić ją online w preorderze. Pierwsze paczki będą wysyłane jeszcze w listopadzie tego roku.
„Lammily to nie imię lalki, to nazwa nowej marki. Dzięki niej chciałem wypromować nowe, realistyczne normy piękna i zachęcić dzieci do wierzenia w siebie. Nie chcę mówić, że moja lalka jest lepsza od pozostałych, jest po prostu inna. Widzę Lammily jako alternatywę” – wyjaśnił Nickolay. Na koniec naszej rozmowy spytałem go jeszcze, czy w przyszłości planuję też stworzyć partnera dla swojej lalki, „realistycznego Kena”? Odpowiedział, że „Lammily rzeczywiście powinna mieć męskiego towarzysza i są duże szanse, że ktoś taki powstanie. Patrząc jednak na anatomie Kena, wydaje się, że jest poprawna”. Obawiałem się, że to powiesz Nickolay. Chyba muszę wziąć się za siebie…
Więcej o Lammily i innych projektach Nickolay’a na jego oficjalnej stronie.