Mam w dupie silikon

Gehenna Oscariny Busse z jej zadkiem w roli głównej zaczęła się w lipcu 2009 roku. Wtedy to 35-letnia mieszkanka Florydy poczuła lekkie, ale uporczywe swędzenie w pośladkach, głęboko w tkance. Drapanie nie przynosiło ulgi. Niedługo potem Oscarina zauważyła, że jej tyłek zaczyna zmieniać kolor: od sinawego fioletu, przypominającego barwę, której nabiera ściśnięty ciasno żyłką, pulsujący od krwi palec u ręki, po trupią szarość. Od tego momentu było już tylko gorzej. Na pośladkach zaczęły się pojawiać strupy, skóra odchodziła płatami, bardzo bolało. Po upływie paru miesięcy zadek Oscariny zapadł się do środka jak zakalec. Pod ciężarem toksycznego świństwa, które zgromadziło się w dolnych partiach tyłka, pośladki zaczęły obwisać. To, co niegdyś sterczało dumnie i było jędrne w dotyku, teraz było rozpalone, stwardniałe i bolesne. Pupa Oscariny zmieniła się do tego stopnia, że w niczym nie przypominała już części ludzkiego ciała. Jej pięcioletnia córka pomyliła napompowane płynem pośladki matki z pieluchą, nazywając je „pełnym pampersem”. 


Pani Banks, która jest tancerką w klubie ze striptizem King of Diamonds, wypina w garderobie swoje gigantyczne, powiększone na nielegalu dupsko 

Videos by VICE

Taki los spotyka tysiące kobiet na całym świecie, w tym coraz więcej w Stanach Zjednoczonych. Podobnie jak one Oscarina doświadczyła skutków ubocznych nielegalnej operacji powiększenia tyłka. Ze względu na czarnorynkowy charakter takich zabiegów nie da się ustalić dokładnej liczby osób w USA, które pozwoliły sobie w ten sposób napompować zadki. Wiadomo tylko, że jest ich coraz więcej. Gwałtownie rosnąca liczba doniesień o przypadkach oszpeceń, jak u Oscariny, a nawet zgonów, sprawiła, że amerykańscy stróże prawa oraz Amerykańskie Stowarzyszenie Chirurgów Plastycznych (ASPS) zaczęli obawiać się epidemii nielegalnych zabiegów powiększania pośladków. Prymitywna procedura zwiększania objętości zadka sprowadza się do wbicia napełnionej płynnym silikonem albo olejem mineralnym strzykawki w pośladki i biodra delikwenta. Na świecie nie istnieje taka substancja, którą dałoby się całkiem bezpiecznie wstrzykiwać do poszczególnych partii ciała, żeby zwiększyć ich rozmiar. Nawet silikon medyczny nie jest stuprocentowo bezpieczny. Tymczasem działający w podziemiu „lekarze do dupy” rzekomo wypełniają pośladki pacjentów betonem i silikonem przemysłowym, który można kupić w byle sklepie z narzędziami. Po wykonaniu zastrzyków powstałe po wkłuciach rany zasklepia się czasem klejem Super Glue, żeby zapobiec wyciekaniu toksycznej papki. 

Wystarczy podstawowa wiedza na temat zdrowia i medycyny, żeby wiedzieć, jak skrajne ryzyko niesie ze sobą wypełnianie ludzkich tkanek płynnymi substancjami w rodzaju silikonu. Już od lat 60. obowiązuje zakaz wstrzykiwania tego rodzaju płynów w celach kosmetycznych, dlatego pompowaniem zadków zajmują się zwykle konowały spod ciemnej gwiazdy; stuknięci krętacze, których poznasz po walizeczkach pełnych brudnych igieł i butelek z trującą cieczą.

Tego rodzaju zabiegi wywołują zazwyczaj silną reakcję układu immunologicznego, kiedy organizm próbuje ze wszystkich sił pozbyć się obcej substancji. Stąd właśnie biorą się stany zapalne w postaci polipów, wrzodów, przebarwień skóry, a nawet martwicy tkanek. Wiadomo również, że wstrzyknięta substancja przemieszcza się po ciele, docierając do różnych narządów i rozprzestrzeniając infekcję poprzez krwiobieg. Ostatecznie może dojść do wstrząsu septycznego, co wiąże się z ryzykiem amputacji zakażonych części ciała, a w najgorszym razie kończy się zejściem śmiertelnym. W październiku spotkałam się z Oscariną w prowadzonym przez nią salonie piękności w Coral Gables na Florydzie. Liczyłam, że pomoże mi zrozumieć, co skłania ludzi do wstrzykiwania sobie trujących związków chemicznych w tyłki. Ciało Oscariny opinał dopasowany kombinezon, niebotyczne szpile stukały po linoleum. Wokół siebie rozsiewała woń cytrusowych perfum, która stopniowo wypełniała cały salon, kiedy Oscarina kursowała między stanowiskiem do mycia głów a fotelem fryzjerskim. Co ciekawe, jej pupa była krągła i stercząca. Wyglądała całkiem nieźle, szczególnie biorąc pod uwagę, że zaledwie parę lat temu zadek Oscariny przypominał miazgę nadpsutego mięsa i powodował dotkliwy ból. 

Oscarina miała szczęście. Jest jedną z niewielu kobiet, które zaczęły działać od razu, jak tylko zauważyły, że coś niedobrego dzieje się z ich nowym tyłkiem. Udało jej się znaleźć lekarza, który chirurgicznie usunął toksyczne substancje i zrekonstruował jej pupę, przy okazji pewnie ratując Oscarinie życie. Zwierzyła mi się, że wstydzi się własnej głupoty, tym bardziej że natura pobłogosławiła ją dominikańskimi krągłościami. Ale na południu Florydy, gdzie na deptakach i plażach aż roi się od monstrualnych zadów, „fajny tyłek” to dla wielu już za mało. ‒ Tutaj nikt nie jest zadowolony z własnego ciała ‒ tłumaczy się z widocznym zażenowaniem. ‒ Nie zrobiłam tego, bo czułam, że czegoś mi brakuje. Chciałam po prostu wyglądać jeszcze lepiej.  Chociaż wypychanie cudzych tyłków tajemniczymi substancjami jest wbrew prawu, to ze znalezieniem „lekarza do dupy” jest jak z kupowaniem dragów; trzeba po prostu znać kolesia, który zna kolesia. Kontakty nawiązuje się za pośrednictwem poczty pantoflowej, forów i portali społecznościowych. W Miami, które jest stolicą nielegalnych zabiegów powiększania tyłków, wystarczy wejść do pierwszego lepszego salonu spa, gdzie oprócz masaży, aromaterapii i sauny klient może też podobno zamówić serię zastrzyków silikonowych spod lady. Tak właśnie było z Oscariną, która na początku lata 2002 roku zamówiła pierwszą serię zabiegów za około 3 tysiące dolarów. Nie chciała zdradzić nazwiska osoby przeprowadzającej zabieg, ale przyznała, że klientki polecały jej pewien salon spa w okolicy. Do zabiegu zmotywowała ją perspektywa zbliżającego się sezonu plażowego i paradowania w kostiumie kąpielowym. Opisała uczucie, jakie jej towarzyszyło, kiedy igła strzykawki zagłębiła się w jej tyłku i zostawiła w środku 600 centymetrów sześciennych silikonu przemysłowego. Skwitowała to stwierdzeniem, że poczuła się „pełna”, jakby jej zadek był balonem naciągniętym na końcówkę węża ogrodowego. Trzeba w tym miejscu nadmienić, że istnieją legalne zabiegi powiększania pośladków. Według Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) implanty i wstrzykiwanie w tyłek własnego tłuszczu odessanego na przykład z brzucha są bezpieczne dla zdrowia, pod warunkiem że zabieg wykonuje dyplomowany chirurg plastyczny. Wiele kobiet decyduje się jednak na tańszych „lekarzy” działających na czarnym rynku. Dozwolone przez prawo implanty i wstrzykiwanie tłuszczu mogą kosztować nawet o 10 tysięcy dolarów więcej niż nielegalny zabieg. W przypadku Oscariny czynnikiem decydującym okazał się jednak okres rekonwalescencji, który miał być krótszy po zastrzykach. Po wstrzyknięciu tłuszczu czy wszczepieniu implantów pacjentka całymi tygodniami dochodzi do siebie, a ostateczny efekt widoczny jest dopiero po miesiącach. Tymczasem zastrzyki dają praktycznie natychmiastowy efekt, jakbyś wsadził dupę do powiększającej tyłki mikrofali.

‒ Szybko doszłam do siebie ‒ wyjaśnia Oscarina. ‒ Od razu poszłam do pracy.

Musiałam tylko zamówić masaże, żeby wszystko się równomiernie rozprowadziło. 

W 2009 roku postanowiła zrobić sobie kolejną serię zabiegów, tym razem w innym spa. No i… dupa. ‒ Zrobiono mi zastrzyki ‒ opowiada, przeczesując grzebieniem kędzierzawe włosy nastoletniej klientki ‒ a sześć miesięcy później miałam już fioletowy tyłek. Wstrzyknięta substancja zaczęła wyżerać mi mięśnie, a skóra schodziła mi z tyłka jak łupiny z cebuli.  

Nie można stwierdzić, co spowodowało komplikacje. Mogła zajść reakcja między substancjami z pierwszej i drugiej serii zastrzyków albo wstrzyknięty za drugim razem silikon był gorszej jakości. Jedno jest pewne: po upływie kilku miesięcy od drugiej serii zastrzyków Oscarina zaczęła tracić kontrolę nad własnym ciałem. Wstydziła się jednak pójść do lekarza mimo gnijącego zadka. Dopiero zimą Oscarina odważyła się z kimś podzielić swoją udręką. Nie będąc już dłużej w stanie znieść raptownie pogarszającego się stanu zdrowia, postanowiła zwierzyć się jednej ze swoich klientek. Nagle przerwała czesanie kobiety, prosząc ją, żeby poszła z nią na zaplecze i zerknęła na jej goły tyłek. Parę minut później Oscarina podciągnęła sukienkę w bezlitosnym świetle jarzeniówek. W stojącym nieopodal lusterku zdążyła pochwycić wyraz twarzy klientki, kiedy obnażała przed nią swój straszliwy sekret.

‒ Wystarczył mi rzut oka na jej twarz, żeby zdać sobie sprawę, jak okropnie to musiało wyglądać ‒ wspomina, kierując wzrok w stronę zaplecza. Zrozumiała wtedy, że trzeba schować dumę do kieszeni i zacząć szukać prawdziwej pomocy. 

Poprawianie po kimś nielegalnej fuszerki to spore wyzwanie, a podejmującym się tego lekarzom mogą grozić ewentualne konsekwencje prawne. Dlatego chirurgów, którzy decydują się pomóc takim pacjentkom jak Oscarina, można policzyć na palcach jednej ręki. Wstrzyknięty do organizmu silikon miewa właściwości żrące, a do tego z łatwością rozprzestrzenia się po całym ciele. Kiedy substancja ulegnie rozkładowi, co może nastąpić w ciągu kilku godzin lub lat, nie sposób już określić jej dokładnej lokalizacji w organizmie. Według kompleksowej dokumentacji iniekcji silikonu w Stanach Zjednoczonych pod redakcją profesora z Harvardu Petera Bartona Hutta w wyniku rozkładu 555 centymetrów sześciennych silikonu powstaje aż 30 miliardów kuleczek, z których każda może wywołać reakcję zapalną organizmu. 

Krótko mówiąc, wsadzić to sobie do tyłka jest stosunkowo łatwo, wyjąć ‒ znacznie trudniej. Chyba że dasz się pokroić na paski, jak kebab. 

‒ Reakcje lekarzy, do których udałam się po poradę, utwierdziły mnie w przekonaniu, że mój koniec jest bliski ‒ ciągnie Oscarina. ‒ Nikt nie chciał dotykać mojego obolałego tyłka.  

Trzeba było długich poszukiwań i rozmów z zaufanymi osobami, żeby Oscarinie w końcu udało się trafić na ślad lekarza, który odważyłby się wyjąć z jej pupy trujący silikon. Jedna z klientek Oscariny, która miała za sobą podobne przejścia, poleciła jej doktora Constantino Mendietę. Chirurg zgodził się doprowadzić tyłek Oscariny do porządku i, zdaniem samej zainteresowanej, ocalił ją od śmierci. 

‒ Kiedy go ujrzałam ‒ opowiada Oscarina – od razu wiedziałam, że to wielki człowiek.


Wypchane nielegalną substancją zady tancerek z klubu King of Diamonds, Seven (po lewej) i Amore (po prawej). Kiedyś te karykaturalne krągłości mogą się stać źródłem poważnych problemów zdrowotnych dla obu pań.

W tym samym tygodniu, w którym spotkałem się z Oscariną, odwiedziłem doktora Mendietę w jego klinice, zajmującej beżowy budynek o fasadzie zdobionej stiukami i napisem „Chirurgia plastyczna”. Klinika znajduje się w zamożnej dzielnicy Miami ‒ Coconut Grove. Jeden z czołowych chirurgów plastycznych w USA, doktor Mendieta, rzeźbi zadki z równą maestrią, co niegdyś Michał Anioł. Zresztą w 2011 roku dobry doktor wydał książkę o tyłkach pod tytułem Sztuka modelowania pośladków. Jak można się było spodziewać, Mendieta zbił na cudzych dupach niezły interes. Na podjeździe stało jego podrasowane maserati, które, jak mi oznajmił, służy mu jedynie do jazdy do pracy. Kiedy akurat nie ratuje ludziom tyłków, śmiga po szosach swoim lepszym autem, czyli sportowym mclarenem.

‒ Pośladki są dziś tym, czym w latach 60. były cycki ‒ obwieszcza doktor Mendieta, kiedy już jesteśmy w jego gabinecie. Z twarzy przypomina Clarka Kenta po liftingu. Na sobie ma szyty na miarę płaszcz Valentino o militarnym kroju z najdelikatniejszego jedwabiu barwy królewskiego błękitu. ‒ Ale tyłki są o niebo lepsze. Patrząc na piersi, chcąc czy nie chcąc, dostrzegasz też twarz. Brakuje pola dla wyobraźni. Ale z tyłu nie ma twarzy. Możesz wyobrazić sobie dowolną buźkę, która pasowałaby do tego tyłeczka. 

Wprawdzie wywody doktora Mendiety przyprawiły mnie o lekki dreszcz, ale w jednym się nie mylił: faktycznie coraz więcej Amerykanów decyduje się na powiększenie pośladków. Liczba legalnych zabiegów w Stanach wzrosła o 176 procent między 2000 a 2012 rokiem. Branża jest obecnie warta aż 26 milionów dolarów. Doktor Mendieta z radością wspina się po gigantycznych zadkach na szczyt kariery. Jeszcze dziesięć lat temu operacje powiększania pośladków stanowiły raptem 20 procent wszystkich zabiegów w jego klinice. Dziś to 90 procent. I choć doktor Mendieta wolałby całkowicie oddać się rzeźbieniu nowych krągłości, coraz częściej zmuszony jest rekonstruować pośladki kobiet, które zafundowały sobie czarnorynkowe wypełniacze. 

‒ Bez wątpienia wykonuję coraz więcej takich zabiegów ‒ przyznaje. Dodaje, że w ciągu całej swej kariery naprawił około 30 okaleczonych zadków, z czego aż pięć w samym 2013 roku. ‒ Trafiają do mnie ludzie z różnych części świata, głównie ze Stanów. Te zabiegi są prawdziwą plagą w Ameryce Łacińskiej, Miami i Nowym Jorku, do pewnego stopnia też w Los Angeles. Ale Miami to prawdziwe epicentrum. Podejrzewam, że w przyszłości liczba osób ze zdeformowanymi pośladkami jeszcze wzrośnie, bo czasami musi upłynąć 5-10 lat, zanim organizm zareaguje na wstrzykniętą substancję. 

Przedstawiciele prawa na Florydzie zgadzają się z doktorem Mendietą, że takich przypadków jak Oscariny jest coraz więcej. Detektyw Bryan Tutler z biura szeryfa w hrabstwie Broward, który w 2012 roku prowadził śledztwo w sprawie Oneal Ron Morris, czyli najsławniejszej fałszywej pani doktor od zadków, powiedział mi: ‒ To dopiero początek. Jeszcze trzy, cztery lata temu nikt o czymś takim nie słyszał. Teraz jest tego od groma. Wkrótce organy ścigania nie będą już mogły uchylać się od badania tego rodzaju przestępstw. 

To oznacza, że doktor Mendieta znajduje się na samej linii frontu w bitwie o zdeformowane zadki. Tymczasem walka rozgorzała na dobre. 

Według doktora Oscarina była jedną z najbardziej poszkodowanych ofiar nielegalnych zabiegów powiększania pośladków, jakie zdarzyło mu się widzieć. ‒ Razem z silikonem musiałem wyciąć spory kawał ciała – wspomina – bo substancja wniknęła głęboko w tkankę. Z każdego z pośladków wyciągnęliśmy ponad pół kilo twardego jak kamień, zbitego silikonu.  

Zadanie usunięcia uszkodzonej tkanki i rekonstrukcji tyłka Oscariny okazało się tak skomplikowane, że potrzebne są aż dwie operacje. 6 tysięcy dolców, które Oscarina wydała na dwie serie zastrzyków, nie wydawało się już okazyjną ceną. Szacuje, że do tej pory zabiegi mające na celu przywrócenie jej tyłkowi dawnej świetności kosztowały ją łącznie 70 tysięcy dolarów, a przeszła dopiero pierwszą z dwóch operacji. Z pośladków musi zostać usunięta reszta zainfekowanej tkanki, doktor poprawi też kształt pupy. Smutkiem napawa fakt, że tylko garstka kobiet ma taki fart jak Oscarina. Na świecie jest tylko jeden doktor Constantino Mendieta, a kto wie, ile Oscarin cierpi z powodu oszpeconych tyłków. 


Na tych zdjęciach udostępnionych przez doktora Mendietę widać powikłania po spartaczonych zabiegach powiększenia pośladków. Podobnie wyglądała pupa Oscariny Busse. Widoczne są przebarwienia skóry i deformacje. Tak jak u Oscariny ten tyłek też był twardy w dotyku.  

Użycie zastrzyków z silikonu do powiększania tylnych krągłości to nic nowego. Pierwsze takie zabiegi przeprowadzano jeszcze w czasach drugiej wojny światowej, 100 lat po wynalezieniu syntetycznego związku i około dziesięciu lat po tym, jak zaczęła się jego masowa produkcja. Podczas wojny wojska amerykańskie używały silikonu do izolacji transformatorów mocy. To właśnie w dokach portu w Jokohamie nad Zatoką Tokijską kwatermistrzowie armii Stanów Zjednoczonych dostrzegli związek między znikaniem płynu izolacyjnego do transformatorów a rosnącym obwodem biustów miejscowych dziwek. Silikon przemysłowy może nie nadawał się do takich zabiegów, ale i tak był lepszą opcją niż parafina i wazelina, którą do tej pory japońskie kurtyzany wypełniały sobie cycki. Walory silikonu jako wypełniacza piersi nie uszły uwadze amerykańskich lekarzy. Zabiegi wstrzykiwania tej substancji bezpośrednio do piersi rozpowszechniły się w Ameryce lat 50., 60. i 70. Powiększaniem biustów parali się wówczas kosmetyczki i chirurdzy plastyczni. Tego typu zabiegi cieszyły się popularnością wśród pracownic show-biznesu, prostytutek i zwykłych Amerykanek. Nancy Reagan też zrobiła sobie wtedy cycki. Dopiero później do przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej zaczęły dochodzić straszliwe pogłoski o sfuszerowanych zabiegach powiększania biustu. Wiele ofiar takich nieudanych zabiegów przez lata cierpiało z powodu torbieli, deformacji brodawek sutkowych i bolesnych, twardych jak kamień piersi. 

W 1965 roku FDA zakazała lekarzom wykorzystywania silikonu do zabiegów powiększania piersi. Wyjątek od reguły stanowili lekarze posiadający specjalne zezwolenie na stosowanie tego związku do celów badawczych. Chirurdzy plastyczni pompowali jednak w najlepsze zakazaną substancję w biusty pacjentek, wychodząc z założenia, że jeśli stosują silikon wyprodukowany w ich rodzimym stanie, to znajdują się poza jurysdykcją FDA. Tak to trwało, aż do schyłku lat 60. i początku 70., kiedy silikonowe biusty wypadły z mody wskutek mnożących się opowieści grozy i zaostrzenia przepisów. W 1975 roku zastrzyki z silikonu zostały zakazane w Nevadzie i Kalifornii. W ich ślady poszło wkrótce kilka innych stanów. 

Skoro wstrzykiwanie silikonu nie wchodziło już w rachubę, chirurdzy plastyczni zaczęli używać silikonowych implantów. Uważano je za bezpieczniejsze, bo wyciekowi substancji zapobiegała powłoka z elastomeru. Wyniki badań dowodzące związku między implantami a poważnymi schorzeniami skłoniły jednak FDA do wprowadzenia w 1992 roku moratorium na produkcję implantów silikonowych. W 2006 roku agencja ponownie zatwierdziła implanty wypełnione żelem silikonowym, co zapoczątkowało ich triumfalny powrót do klinik chirurgii plastycznej. W 2012 roku wszczepianie silikonowych implantów stanowiło 72 procent wszystkich zabiegów powiększania piersi w Stanach Zjednoczonych. W kraju od dwóch dziesięcioleci toczy się debata na temat zagrożeń i korzyści płynących z implantów, a tymczasem specjaliści od wstrzykiwania silikonu zeszli do podziemia. Pionierskie zasługi w zakresie powiększania pośladków zastrzykami z silikonu ma społeczność transgenderowa, która już w latach 80. i 90. robiła sobie tyłki na nielegalu. Facet, który chciał się zmienić w kobietę, nie mógł przecież liczyć na zwrot kosztów takiej operacji z ubezpieczenia. Tymczasem na czarnym rynku tego rodzaju zabieg był znacznie tańszy. W tamtych czasach nie znano jeszcze metody powiększania pupy za pomocą przeszczepu tłuszczu. Żeby uzyskać pożądany efekt, czyli krągły, kobiecy kuperek, większość transgenderowych osób stosowała więc zastrzyki z silikonu. Po dokonaniu przemiany wiele z tych kobiet wdziewało kitel „lekarza do dupy”, stosując wobec pacjentów te same techniki powiększania zadków, z których same niegdyś skorzystały. Zabiegi te dawno już przestały być domeną mniejszości seksualnych i weszły do mainstreamu. Skrajnym przypadkiem powikłań po powiększeniu pośladków zastrzykami z silikonu jest mieszkanka Los Angeles Apryl Michelle Brown. Seria zabiegów, której poddała się w 2004 roku, wywołała u niej sepsę. Kobiecie trzeba było częściowo amputować przedramiona i nogi poniżej kolan. Innym słynnym przypadkiem była dwudziestoletnia Claudia Seye Aderotimi. W 2011 roku udała się z Filadelfii do Londynu, gdzie miała powiększyć sobie pośladki u niejakiej Padge Victorii Windslowe, transgenderowej osoby inaczej zwanej Czarną Damą. Claudia pragnęła zrobić karierę jako tancerka. Zależało jej na obfitych pośladkach, bo chciała zaistnieć na scenie hip-hopowej. Zmarła na zator płucny niemal natychmiast po tym, jak wstrzyknięty do jej ciała silikon przemysłowy dostał się wraz z krwią do wątroby, płuc i mózgu. Obsesyjne powiększanie zadków przeniknęło nawet do kultury popularnej. Każde pojawienie się Kim Kardashian czy Jennifer Lopez w bikini powoduje lawinę spekulacji w tabloidach na temat ich dorodnych siedzeń. Czy na pewno są zasługą intensywnych przysiadów, czy może raczej zastrzyków z silikonu? Była striptizerka i modelka Vanity Wonder, której godne zawiści wymiary to 86-58-114, napisała książkę o swoim uzależnieniu od nielegalnych zastrzyków z silikonu i ponad 16 zabiegach powiększania tyłka. Nicki Minaj, znana niemal w równym stopniu z wielgachnego zadu, jak sprzedających się w ogromnych nakładach płyt, przyznała żartem, że też zrobiła sobie tyłek. W gościnnym występie w remiksie kawałka „Dance (A$$)” Big Seana Niki rapuje: „Kiss my ass and my anus, ’cause it’s finally famous / And it’s finally soft, yeah, it’s

finally solved! / I don’t know, man, guess them ass shots wore off!”.


Zdjęcia z kartoteki policyjnej Oneal Ron Morris vel Księżnej stanowią znakomitą ilustrację jej przemiany. ‒ Miała bezbłędne ciało ‒ wspomina jeden z jej przyjaciół. ‒ Ale posunęła się za daleko. Zdjęcia z archiwów Urzędu szeryfa hrabstwa Broward.

Jeśli już wcześniej doszły cię słuchy o laskach wstrzykujących sobie w pupy groźne substancje, to najpewniej stało się to za sprawą transgenderowej „pani doktor” od tyłków Oneal Ron Morris, znanej również pod pseudonimem Księżna. W 2011 roku groteskowa facjata nieproporcjonalnej Księżnej wyzierała ze wszystkich lokalnych gazet na Florydzie i ważniejszych witryn internetowych. Księżną aresztowano wówczas w hrabstwie Miami-Dade za świadczenie usług medycznych bez uprawnień i spowodowanie uszczerbku na ciele, a świat poznał mroczne oblicze czarnorynkowej chirurgii plastycznej. Zad Księżnej osiągnął tak monstrualne rozmiary, że wyglądała jak żółw Koopa Troopa w peruce. Opinią publiczną wstrząsnęły jednak nie tylko jej zdeformowane ciało, ale przede wszystkim doniesienia, jakoby wypełniała tyłki swoich klientek uszczelniaczem do opon i cementem, a potem klajstrowała otwory po wkłuciach klejem Super Glue. I chociaż tych zarzutów nigdy nie potwierdzono, wiadomo, że wiele pacjentek Morris zostało trwale oszpeconych wskutek zabiegów, a jedna rzekomo zmarła. 

Księżna odsiaduje obecnie wyrok 366 dni pozbawienia wolności w więzieniu stanowym na Florydzie. Postawiono jej także zarzut zabójstwa drugiego stopnia, również w związku z nielegalnymi zastrzykami. Z tego powodu nie mogła udzielić mi wywiadu, kiedy byłem na Florydzie. Udało mi się za to porozmawiać z niejakim Coreyem Eubanksem, którego oskarżono o współudział w haniebnym procederze. Eubanks jednak nadal nie przyznaje się do winy. Domniemany pomocnik Księżnej odpowie za karygodne zaniedbanie w związku z zabiegiem powiększania tyłka, który Księżna przeprowadziła w jego domu w Hollywood. Kiedy się z nim spotkałem, nadal był na zwolnieniu warunkowym. 

Umówiliśmy się przed kliniką chirurgii plastycznej „Body Care” w Fort Lauderdale. Nietypowe miejsce spotkania wyznaczył sam Corey, który tego samego popołudnia planował odessać sobie trochę tłuszczu z brzucha. 42-letni Corey, z sięgającymi pasa dredami i seledynowymi soczewkami kontaktowymi, nie jest nowicjuszem w świecie operacji plastycznych. Ten charyzmatyczny, pełnoetatowy kanciarz to nie tylko doradca podatkowy, trener osobisty i stylista w jednym, lecz także żywa reklama zabiegów Księżnej, którym poddał się ponoć tylko raz. Twierdzi, że jego rozdęty zadek zachęcił przynajmniej 25 osób do skorzystania z usług Księżnej. (Dodał też, że za naganianie klientów nie dostawał żadnej prowizji). Wygląda na to, że jego dupa to szczyt marzeń większości śmiertelników.   

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Coreya na tle zdobionej stiukami kliniki, wśród palm i spoconych ludzi uprawiających jogging, od razu zacząłem się zastanawiać, co by się z nim stało, gdyby wpadł do Atlantyku. Czy dzięki tym baloniastym pośladkom w dopasowanych dresach unosiłby się lekko na wodzie, czy wręcz przeciwnie, poszedłby na dno jak kamień? Corey bez zahamowań opisał skład swoich imponujących pośladków. Mało tego, po ledwie kilku minutach znajomości pozwolił mi je pomacać.

‒ Śmiało ‒ zachęcił mnie z niemal matczyną czułością, jakby namawiał do zjedzenia czekoladki, a tymczasem już wypinał w moją stronę swój osławiony zad. Podciągnął koszulkę na plecach i wygiął kręgosłup w łuk, odwracając jednocześnie głowę w moją stronę i przeszywając mnie spojrzeniem swoich sztucznych oczu. Z ociąganiem wyciągnąłem rękę, dotykając tyłka palcem wskazującym tak delikatnie, jakbym muskał klawisze fortepianu. Kiedy docisnąłem palec, skóra nie ustąpiła pod naciskiem. Opór materii był tak silny, że mój palec lekko wygiął się w stawie. Koleś miał naprawdę twardą dupę. Przypominała głaz narzutowy obity skórą od futbolówki. 

Corey zdradził mi, że za wykonany niemal dekadę temu zabieg powiększenia pośladków zapłacił Księżnej 1100 dolarów. Ich znajomość sięga jednak bardziej zamierzchłych czasów. Poznali się latem 1994 roku w jednym z nieistniejących już klubów gejowskich Waterfront. Corey używał wtedy jeszcze swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Księżna zaczęła przeprowadzać zabiegi dopiero po tym, jak zmieniła się w kobietę. Najpewniej korzystała z tych samych nielegalnych metod, które wcześniej wypróbowała na własnej skórze.

‒ W tamtym czasie pięcioro moich znajomych zrobiło sobie tyłki u Księżnej ‒ wspomina Corey. ‒ Jedna z lasek była płaska jak deska. Po zabiegu miała z tyłu mały kuferek. Kumpel powiedział mi, kto zoperował tych ludzi, a ja zacząłem się zastanawiać: Może też powinienem coś poprawić? Chciałem, żeby moje uda wyglądały masywniej w szortach, no i marzyłem o fajnym tyłku.  

Księżna zrobiła Coreyowi zadek blisko dziesięć lat temu. Po dziś dzień jego tyłek uchodzi za istne arcydzieło w Miami, gdzie w wyniku nieustającej rywalizacji między wiecznie niezadowolonymi z własnego wyglądu ludźmi napęczniałe od trującego syfu dupska stanowią ideał piękna. Corey uważa, że nie miał wtedy innego wyboru. ‒ W tamtych czasach ludzie nie chodzili do takich miejsc ‒ spogląda na budynek kliniki, w której za godzinę podda się zabiegowi liposukcji – bo nikt nie wszczepiał jeszcze tłuszczu. Jedyne, co mogli zaoferować, to implant, który wyglądał jak poduszka wepchnięta w dupę. Na kilometr było widać, że to sztuczne. Tyłek po zastrzykach wyglądał sto razy lepiej. Poza tym nikt wtedy jeszcze nie rozpowiadał tych niedorzecznych plotek o deformacjach czy zgonach. Nikogo z moich ówczesnych znajomych to nie spotkało.

Ale wszystko się zmienia. Jak mówił doktor Mendieta, czasem muszą minąć całe lata, zanim dadzą o sobie znać potworne skutki uboczne zastrzyków z silikonu. Corey nie martwi się o swój tyłek, ale to nie oznacza, że mu się upiekło. W każdej chwili może obudzić się z polipami, zmianami skórnymi czy wrzodami na dupie. A nawet jeśli ominą go przykrości natury zdrowotnej, to przez zastrzyki z silikonu omal nie skończył w kryminale. 

‒ Kiedy coś pójdzie nie tak, od razu mieszają cię z błotem ‒ wyjaśnia Corey, kiedy poruszam temat jego i Księżnej konfliktu z prawem. ‒ A co, jeśli wszystko jest cacy? Kim jest wtedy Księżna? Bogiem?

W tej właśnie chwili blondynka w kitlu lekarskim wytknęła głowę przez drzwi wejściowe kliniki, żeby zawołać Coreya. Nadszedł czas na jego liposukcję. Po zabiegu będzie musiał leżeć przez wiele dni, brać mnóstwo leków i nosić specjalny gorset, żeby po odessaniu tłuszczu soki żołądkowe nie przesączały się przez rany pooperacyjne. Zanim przekroczył próg kliniki, zapytałem go, czy podobnie jak Księżna jest uzależniony od operacji plastycznych. 

‒ Nigdy nie miałem z tym problemu ‒ oznajmia. ‒ To jest moja ostatnia operacja. Od teraz będę przestrzegał zdrowej diety i regularnie ćwiczył. 


Corey Eubanks bez oporów demonstruje efekty zastrzyków z silikonu. W tym mocno wyciętym trykocie do wrestlingu, uwydatniającym jego tyłek, Coreya można spotkać w parku Collins Park w Miami Beach.


Tancerka Seven z King of Diamonds szczyci się tym, że zrobiła sobie nielegalnie tyłek. Wyjaśnia: ‒ Za pierwszym razem czułam tam ciężar. Z trudem chodziłam przez ten silikon w dupie. Ale po miesiącu masaży i rozcierania nowy tyłek stał się częścią mnie. Odtąd jest miodzio.

Jednej z ostatnich nocy w Miami udałem się do legendarnego klubu King of Diamonds. Dzięki wzmiankom o nim w kawałkach takich raperów, jak Rick Ross, Lil Wayne i Drake, King of Diamonds zasłynął na cały świat z wielgachnych dupsk miejscowych tancerek. Dzięki Oscarinie zobaczyłem, jak wygląda tyłek po przejściach, a Corey wtajemniczył mnie w arkana nielegalnego powiększania pośladków. Teraz nadszedł moment, żeby zobaczyć te cuda w akcji. W klubie gapiłem się przez deszcz zielonych na gigantyczne siedzenie uroczej Mulatki, znanej stałym bywalcom jako Seven, kiedy wiła się na metalowej rurze sięgającej nieba. Basy w kawałku Ricka Rossa „U.O.E.N.O.” dudniły rytmicznie, a pośladki Seven falowały przy każdym uderzeniu w bęben basowy, marszcząc się na powierzchni jak woda w kubku w scenie z „Parku Jurajskiego”. Gwoździem programu było ostatnie kilka minut jej występu, kiedy Seven objęła swoimi mięsistymi, nasmarowanymi olejkiem pośladkami chromowaną rurę, a następnie zsunęła się po niej miękko na dół, co wyglądało jak karmel spływający po widelcu. Zmienił się kawałek, a konferansjer wywołał na scenę kolejną laskę z ogromnym zadem. Jakiś dzieciak w muszce zaczął gorączkowo zamiatać ze sceny świeżo zarobione przez Seven dolce prosto do plastikowego wiaderka, już po brzegi pełnego banknotów. 

„Pięcioro z moich znajomych zrobiło sobie tyłki… Chciałem, żeby moje uda wyglądały masywniej w szortach, no i marzyłem o fajnym tyłku” 

W jakimś innym klubie ze striptizem, w zupełnie innym mieście, zadek Seven zostałby uznany za ósmy cud świata. Specjalnie ściągnięto by Korpus Inżynieryjny Armii Stanów Zjednoczonych, żeby dokładnie zbadał wytrzymałość tej zdumiewającej konstrukcji i wyjaśnił, jak ktoś o tak drobnej posturze jak Seven może ją udźwignąć. Ale jesteśmy w Miami, w klubie King of Diamonds. Bajeczny zadek Seven to zaledwie kropla w morzu tyłków. Striptizerka nie robiła żadnej tajemnicy z tego, jak dorobiła się swojego spektakularnego tyłka. Podobnie jak wiele innych dziewczyn w Miami i całej Ameryce Seven podpisała półtora roku temu pakt z silikonowym diabłem. Po gorącym numerze na rurze spotkałam się z Seven w jej tandetnej garderobie na zapleczu klubu, której wystrój przywodził na myśl scenerię z „Człowieka z blizną” w wersji blaxploitation. Seven entuzjastycznie opowiadała o tym, jak nielegalny zabieg powiększenia tyłka zmienił jej życie. Z jej relacji wynikało, że wstrzyknięcie sobie silikonu do zadka było jedną z najlepszych decyzji, jakie do tej pory podjęła. ‒ We wtorek zrobiłam sobie tyłek ‒ opowiada. ‒ W piątek byłam z powrotem w robocie i jednej nocy udało mi się zgarnąć trzy razy tyle, ile wydałam na zabieg. Nagle zaczęłam zarabiać jak striptizerka z górnej półki.

Spytałem, czy mógłbym zobaczyć jej tyłek z bliska. Natychmiast obróciła się do mnie plecami, kucnęła, rozwarła pośladki i trzęsąc pupą, opuściła ją na podłogę. Przeszła mi przez głowę obłąkańcza myśl, że może jej dupa była jedną wielką metaforą Miami, a może nawet całej Ameryki albo wręcz ludzkiej duszy. Kształtna pupa Seven z wierzchu była piękna i pociągająca, ale pod spodem czaiło się coś mrocznego i trującego. Moje obawy potwierdziły się, kiedy Seven podniosła się z podłogi i dała się pomacać. Jej tyłek wyglądał bosko, ale w dotyku przypominał płytę cmentarną. 

URŻNIJ SIĘ Z FEJSBUNIEM

CZY ZNAJDZIESZ SNAJPERÓW NA TYCH ZDJĘCIACH?

WARSZAWA TO RAJ