Przytłacza was internet? Czujecie się chronicznie zmęczeni cynicznymi tekstami i durnymi filmikami? Wychodzicie z siebie, gdy widzicie składające się z 4000 wyrazów, pisane w pierwszej osobie wyznania osób, które śpią z rodzicami, albo robiły zdjęcia ich tyłków każdego ranka przez 14 lat? Chcecie poczuć się lepiej? Chcecie by wasze życie znów nabrało sensu? W takim razie Stevie Wonder coś dla was przygotował.
James Corden to zdaniem wielu (nie tylko Brytyjczyków!) naprawdę zabawny brytyjski komik. Jednym z jego projektów są skity, w których zabiera sławne osoby na przejażdżkę swoim jeepem, by pośpiewać razem karaoke. W tym tygodniu jego gościem był Stevie Wonder. Panowie prześlizgnęli się po wszystkich klasykach – “Superstition”, “Isn’t She Lovely”, “Signed, Sealed, Delivered” i paru innych. Stevie w aucie wyciągnął nawet wyższe tony niż w studyjnej wersji “Superstition”, co robi wrażenie, zwłaszcza, że muzyk ma już 65 lat, a nagranie pochodzi z 1972 roku. A nawet jeśli z jakichś niewytłumaczalnych powodów nie bawi was muzyka Steviego Wondera, posłuchajcie tylko jego akcentu, kiedy mówiąc “Nothing to do with me mate” brzmi zupełnie jak wasz dealer odgrywający Monty Pythona.
Videos by VICE
Wyobraźcie sobie siebie, stojących w korku, kiedy w samochodzie obok, przy opuszczonych szybach, Stevie Wonder śpiewa swoje największe klasyki. Jak zareagowalibyście? Jak byłby w stanie przetworzyć to umysł zwykłego człowieka? Wtedy pomyślałem, że to Ameryka, gdzie wszyscy widzieli Nightcrawlera, więc jedyną możliwą reakcją byłoby wyciągnięcie sprzętu wideo i nagrywanie Steviego z tylnego siedzenia.
Emocje sięgnęły zenitu, gdy Stevie zadzwonił do żony Cordena, śpiewając jej serenadę “I Just Call…”. Wtedy do kącików oczu Jamesa napłynęły najprawdziwsze łzy – do takiego widoku nie przywykliśmy. Komik szybko je wytarł, a skecz toczył się dalej.
Joe na Twitterze.
More
From VICE
-
Guoya/Getty Images -
Screenshot: Cartoon Network -
CSA Images/Getty Images -
Screenshot: Electronic Arts